Fundacja Niezłomni chce odnaleźć rodziny ofiar komunistycznego terroru, których szczątki odkryto ostatnio w lesie w gm. Lelis k. Ostrołęki (Mazowieckie). Ustalenie bliskich, a następnie badania DNA, pozwoliłoby potwierdzić tożsamość osób zamordowanych tam w 1946 r.
Z mogiły wydobyto szczątki pięciu osób. Istnieje przypuszczenie, że funkcjonariusze NKWD bądź UB rozstrzelali tam wówczas: Władysława Prusaczyka - syna Adama, Bolesława Gnozę – syna Bolesława, Bronisława Lisa – syna Stanisława oraz Dominika i Ludwika Trzcińskich – synów Walentego.
„Prace ekshumacyjne zostały już zakończone. Z odsłoniętej przez nas jamy grobowej wydobyto szczątki pięciu osób. W celu identyfikacji genetycznej i potwierdzenia ich tożsamości będziemy chcieli, z pomocą lokalnego samorządu oraz parafii, ustalić rodziny tych ofiar” – powiedział w czwartek PAP Wojciech Łuczak z Fundacji Niezłomni im. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Dodał, iż pobrany ze szczątków materiał do ewentualnych badań porównawczych został przekazany Instytutowi Genetyki Sądowej w Bydgoszczy.
Wszyscy, którzy chcieliby przekazać jakiekolwiek informacje dotyczące tożsamości ofiar komunistycznego terroru, których szczątki odkryto na terenie gminy Lelis, proszeni są o kontakt z Fundacją Niezłomni lub z Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Po identyfikacji szczątki zostaną pochowane na cmentarzu w Ostrołęce lub w grobach rodzinnych, jeżeli taka będzie wola bliskich.
Łuczak podkreślił, że znalezione w leśnej mogile łuski i pocisk oraz ułożenie szczątków potwierdzają, iż były to ofiary egzekucji. „Odsłoniliśmy jamę grobową o wymiarach trzy metry na półtora metra. Ciała zostały wrzucone tam bezładnie. Jedna z osób miała skrępowane z tyłu ręce. W jamie natrafiliśmy na ponad 40 łusek od pepeszy oraz pocisk. Świadczy to o tym, że ofiary te przeszyto serią z karabinu maszynowego, najprawdopodobniej kiedy leżały już w dole” – wyjaśnił. Dodał, że z przedmiotów osobistych, należących do rozstrzelanych, odkryto jedynie grzebień i guziki oraz fragmenty ubrań cywilnych i butów.
Jak zaznaczył Łuczak, miejsce spoczynku w lesie na terenie gminy Lelis ofiar komunistycznego terroru wskazał przypadkowy świadek tego zdarzenia. „Świadkowi temu przekazaliśmy informację o wynikach prowadzonych prac ekshumacyjnych. Był bardzo poruszony. Dziękowaliśmy mu, że to dzięki niemu pamięć o tych ofiarach przetrwała” – powiedział.
Według dyrektora powstającego w Ostrołęce Muzeum Żołnierzy Wyklętych Jacka Karczewskiego, świadek egzekucji z wiosny 1946 r. na terenie gminy Lelis był wówczas małym chłopcem, a w lesie znalazł się przypadkowo wraz z ojcem. Mężczyzna opisał samą egzekucję. Z jego relacji wynika, że padły pojedyncze strzały oraz seria z karabinu maszynowego. Po pewnym czasie w miejscu, gdzie zakopano ciała straconych, ustawił krzyż.
W ocenie Karczewskiego, można przypuszczać, że rozstrzelane wówczas osoby należały do tzw. siatki terenowej, wspierającej żołnierzy antykomunistycznego podziemia niepodległościowego. Na terenie ziemi ostrołęckiej po 1944 r. do organizacji i formacji antykomunistycznych należało kilka tysięcy osób. Kilkaset z nich zginęło w walkach lub zostało zamordowanych przez NKWD, UB lub KBW. Ok. 500 żołnierzy AK zostało aresztowanych i wywiezionych do 1945 r. do więzień i łagrów w ZSRR.
Według szacunków, w 1945 r. do podziemia antykomunistycznego należało do 180 tys. osób, w tym ok. 17 tys. służyło w oddziałach partyzanckich. W walkach z NKWD, KBW, UB i MO poległo ponad 8,5 tys. żołnierzy. Ok. 80 tys. osób zostało aresztowanych i trafiło do więzień. Wielu z nich zmarło w wyniku tortur lub zostało straconych. Ostatnim z Żołnierzy Wyklętych był Józef Franczak, ps. „Lalek” (ur. 1918), który zginął w walce w 1963 r. (PAP)
mb/ gma/