Biuro Analiz Sejmowych stoi na stanowisku, że w świetle dokumentów międzynarodowych, Polsce przysługują wobec RFN roszczenia odszkodowawcze - powiedział PAP inicjator prac analitycznych nad polskim prawem do reparacji wojennych, poseł PiS, Arkadiusz Mularczyk.
Biuro Analiz Sejmowych zakończyło prace nad ekspertyzą dot. możliwości dochodzenia przez Polskę od Niemiec odszkodowań za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej, o którą wnioskował Arkadiusz Mularczyk (PiS) - poinformował PAP dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.
Ekspertyza trafiła w ręce posła PiS A. Mularczyka w sobotę. Dokument w całości znajdzie się na stronie internetowej Kancelarii Sejmu w poniedziałek. Poseł A. Mularczyk w wywiadzie dla PAP przedstawił najważniejsze tezy zawarte w analizie sporządzonej przez Biuro Analiz Sejmowych.
PAP: Kto sporządził ten dokument, tę analizę? Czy pod ekspertyzą są podpisy autorów?
Arkadiusz Mularczyk: Ekspertyzę sporządziło Biuro Analiz Sejmowych. Wiem, że nad ekspertyzą pracował zespół prawników, a bezpośrednim autorem jest prof. Robert Jastrzębski. Opinię zaakceptował wicedyrektor Biura Analiz Sejmowych dr Przemysław Sobolewski.
PAP: Ile stron liczy ten dokument?
Arkadiusz Mularczyk: Dokument liczy 40 stron. Jest to opinia, która w sposób kompleksowy podchodzi do kwestii reparacji wojennych od czasu I wojny światowej, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji Polski i postępowania Niemiec wobec innych krajów poszkodowanych przez II wojnę światową.
PAP: Czy w tym dokumencie zawarta jest konkluzja, że Polska nie straciła swojego prawa ubiegania się o reparacje wojenne od Niemiec?
Arkadiusz Mularczyk: W opinii sporządzonej przez Biuro Analiz Sejmowych jest odwołanie się do 140 pozycji z literatury polskiej i międzynarodowej, w szczególności dotyczy ona możliwości dochodzenia przez Polskę roszczeń od Niemiec za szkody spowodowane przez II Wojnę Światową w związku z umowami międzynarodowymi, które zawarły Niemcy w tej sprawie. Ta kompleksowa opinia porównuje jak rozwijały się problemy reparacji wojennych od czasów I wojny światowej, poprzez II wojnę światową aż do lat 90., kiedy to nadal były wypłacane przez Niemcy reparacje za II wojnę światową.
PAP: Gdyby chcieć dokonać syntetycznego ujęcia tego dokumentu, to jakie są główne konkluzje?
Arkadiusz Mularczyk: W kilku zdaniach: w związku z tym, że Polska poniosła największe straty ludności, majątku narodowego, największe straty osobowe i materialne ze wszystkich państw europejskich, w związku z tym, że Niemcy prowadziły politykę okupacyjną, która polegała na celowej i zorganizowanej eksterminacji ludności, a także w związku z tym, że intensywnie eksploatowano społeczeństwo polskie, poprzez przymuszanie do pracy, celowo niszczono polski majątek narodowy, Biuro Analiz Sejmowych stoi na stanowisku, że w świetle zapisów konwencji haskiej, konferencji poczdamskiej i praktyki międzynarodowej, Polsce przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze.
PAP: Czyli nie ma w przeanalizowanych przez BAS dokumentach, takich, które potwierdzałyby, że Polska w sposób jednoznaczny zrzekła się jakichkolwiek reparacji wojennych? Niemcy mówią jednoznacznie: Polska utraciła prawo do reparacji.
Arkadiusz Mularczyk: Zdaniem ekspertów rzekome zrzeczenie się przez Radę Ministrów z 1953 r., było niezgodne z obowiązującą wówczas Konstytucją, nadto zostało złożone pod naciskiem ZSRR i dotyczyło wyłącznie NRD. Eksperci powołują się przede wszystkim na konwencję haską z 1907 r., ustalenia konferencji poczdamskiej oraz postępowanie Niemiec w stosunku do innych państw poszkodowanych w trakcie II wojny światowej, polegające na tym, że Niemcy zawierały z innymi państwami umowy o wypłacie odszkodowań, a państwu polskiemu nie skompensowano w związku z tym praktycznie żadnych szkód.
PAP: Na czym polegają ustalenia konferencji haskiej i konferencji poczdamskiej w kwestii reparacji wojennych? Jakie inne dokumenty BAS analizowało?
Arkadiusz Mularczyk: Art. 3 czwartej konwencji haskiej z 1907 r. dotyczącej praw i zwyczajów wojny lądowej podpisanej przez Niemcy stanowi, że państwo prowadzące wojnę odpowiada za każdy czyn osoby wchodzącej w skład sił zbrojnych tego państwa. A obowiązek ten nie został przez Niemcy do dnia dzisiejszego zrealizowany. W wyniku konferencji poczdamskiej postanowiono, że Niemcy zostaną zmuszone do wynagrodzenia w jak najszerszym stopniu strat i cierpień wyrządzonych narodom zjednoczonym, z powodu których naród niemiecki nie może uchylić się od odpowiedzialności.
Postanowienie to z konferencji poczdamskiej także nie zostało wobec Polski w żaden sposób zrealizowane. Pomimo to, po 1945 r. w sprawie odszkodowań za II wojnę św. zawarto wiele umów odszkodowawczych, przede wszystkim układ paryski z 1946 r. zawarty przez duże mocarstwa: Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, i Francję.
W układzie paryskim uwzględniono 18 państw i w sposób parytetowy procentowo określono ich udział w reparacjach. Następnie zawarto konwencję bońską w 1952 r., gdzie również określano zasady spłat reparacji. W 1952 r. Niemcy zawarły układ luksemburski z Izraelem, mimo że Izraela nie było na mapie świata w tamtym czasie. Mimo że Izrael nie był państwem i nie miał stosunków dyplomatycznych, Niemcy zawarły układ z Izraelem, na podstawie którego wypłacano odszkodowanie ponad 3 mld marek.
Następnie zawarto układ londyński w 1953 r. w sprawie niemieckich długów zagranicznych. Dotyczył on 33 państw. Wreszcie w latach 1959-1964 Niemcy zawarły 12 umów dwustronnych z państwami europejskimi w przedmiocie odszkodowań indywidualnych dla obywateli. Wypłacane odszkodowania dotyczyły krajów europejskich, ale też afrykańskich i arabskich. Co więcej, w latach 90. na skutek pozwów w USA, rząd RFN zawarł w 1995 r. umowę z USA, na podstawie której przekazano 3 mld marek ofiarom prześladowań.
W 2000 r. rząd RFN również zawarł umowę z USA i z Izraelem, i także przekazał kwotę 10 mld marek w celu wypłaty odszkodowań. Ta sytuacja pokazuje, że tak naprawę to od decyzji politycznych rządu RFN zależało w praktyce niemieckiej wypłacanie odszkodowań. Decyzje rządu RFN o zapłacie odszkodowań nazywano wówczas „honorowym długiem narodu niemieckiego”.
PAP: A jak na przestrzeni tych lat wyglądał stosunek Niemiec do Polski?
Arkadiusz Mularczyk: Wobec Polski Niemcy prowadziły zupełnie odmienną politykę. Najpierw była to polityka moralnego i prawnego przedawnienia, a dziś - to moja opinia - polityka „pojednania”. W związku z tym, że z Polską nie było relacji dyplomatycznych, nie zawierano z Polską żadnych umów. Co więcej w ustawodawstwie niemieckim znajdowały się rozwiązania, z których wynikało, że Polacy nie mogą domagać się odszkodowań przed sądami niemieckimi.
W ustawodawstwie niemieckim były klauzule dotyczące zamieszkania. Tylko obywatele mieszkający na terenie krajów, z którymi Niemcy mają stosunki dyplomatyczne, mogli dochodzić w Niemczech swoich praw. To oznaczało, że Polacy nie mogli takich odszkodowań dochodzić przed sądami niemieckimi. Również państwo niemieckie nie zawarło żadnych umów z Polską, ponieważ nie miało relacji dyplomatycznych – to był jeden z powodów. Można powiedzieć, że ten dwubiegunowy podział świata, jaki powstał po II wojnie światowej oraz podział na Niemcy Zachodnie i Niemcy Wschodnie doprowadził do tego, że Polska jest jedynym krajem, który nie dostał praktycznie żadnych odszkodowań.
PAP: Jednak jakieś odszkodowania Niemcy wypłaciły naszym rodakom.
Arkadiusz Mularczyk: Te odszkodowania, które dostali Polacy, to była kwota ok. 600 mln marek. To były dwie transze – jedna 100 mln przeznaczona na rzecz osób, które były poddane eksperymentom medycznym w 1972 r., i druga 500 mln marek w 1991 r. przyznana rządowi Polski, na podstawie której utworzono Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Czyli można przyjąć, że te 600 mln marek to była jedyna kwota, jaką dostali Polacy – obywatele polscy – od Niemiec. Kwota ta nie stanowi nawet 1 proc. sumy, jaką rząd niemiecki przeznaczył na wypłatę odszkodowań na rzecz obywateli Europy Zachodniej, USA i Izraela. Co więcej, to kwota wypłacona została ok. 1 mln Polaków, którzy byli poddani pracy przymusowej bądź eksperymentom medycznym. Średnio więc na jedną osobę wypadło 689 zł „rekompensaty”, czyli dziś to jest kwota ok. 150 euro.
PAP: Czy po lekturze analizy BAS można wyciągnąć wniosek, że Polska ma podstawy ubiegać się o reparacje od Niemiec?
Arkadiusz Mularczyk: Zdecydowanie tak. Polska ma podstawy prawne. Ale przede wszystkim trzeba podkreślić, że do tej sprawy nie możemy podchodzić tylko i wyłącznie od strony takiej formalistycznej, ponieważ II wojna światowa stanowiła najjaskrawszy przykład pogwałcenia wszelkich praw wojny i wszelkich aktów prawa międzynarodowego.
W związku z tym my dzisiaj nie możemy w sposób formalistyczny podchodzić do pewnych wydarzeń, jakie miały miejsce na przestrzeni tego czasu, ale podejść do tej sprawy w sposób kompleksowy i całościowy. Oczywiste zasady słuszności, przemawiają za tym, że Polska ma prawo dochodzenia roszczeń odszkodowawczych od RFN, ponieważ przepisy prawa międzynarodowego oraz praktyka Niemiec pokazały, że Niemcy wypłacają odszkodowania po II wojnie światowej, aż do teraz, wielu krajom, które poniosły znacznie mniejsze szkody niż Polska.
PAP: Ale Niemcy powołują się na konkretne dokumenty wskazujące, że nie mamy prawa do reparacji wojennych. Czy te konkretne wskazane przez Niemców dokumenty też analizowało BAS?
Arkadiusz Mularczyk: Na chwilę obecną Niemcy operują dwoma argumentami, że Polska zrzekła się tych roszczeń. BAS wyraźnie wskazuje, że są one nieuzasadnione, dlatego że w 1953 r. pod wpływem nacisku ze strony Związku Radzieckiego doszło do podjęcia uchwały przez Radę Ministrów (23.08.1953 - PAP).
BAS wskazuje, że istnieją bardzo poważne wątpliwości, czy w zasadzie ta uchwała Rady Ministrów o zrzeczeniu nie naruszała ówczesnej Konstytucję z 22 lipca 1952 r., ponieważ sprawy ratyfikacji i zawierania umów międzynarodowych należały do kompetencji Rady Państwa, a nie Rady Ministrów. Ponadto oświadczenie to o zrzeczeniu się reparacji, nie zostało złożone w wyniku inicjatywy rządu polskiego, ale z inicjatywy i pod naciskiem ZSRR. Miało też związek z rozwiązaniem umowy węglowej. Ponadto zrzeczenie dotyczyło tylko i wyłącznie NRD.
PAP: Jaki będzie dalszy los dokumentu przygotowanego przez Biuro Analiz Sejmowych?
Arkadiusz Mularczyk: Celem tej opinii było przekazanie opinii publicznej i rządowi kompleksowej wiedzy na ten temat. Ta opinia, zgodnie z moją prośbą, zostanie przetłumaczona na język angielski i niemiecki. W poniedziałek zostanie zamieszczona na stronie Kancelarii Sejmu.
PAP: W debacie o reparacjach eksperci wskazywali wręcz, że potrzebny jest tu wspólny i spójny komunikat ze strony rządu i prezydenta, ponieważ ten temat może zdominować nasze stosunki z Niemcami na kolejne dziesięciolecia. Czy i kiedy możemy się spodziewać podjęcia decyzji politycznych na najwyższym szczeblu?
Arkadiusz Mularczyk: Myślę, że byliśmy jako Polacy przez wiele lat oszukiwani frazesami o polsko-niemieckim pojednaniu. A Niemcy prowadziły wobec Polski bezwzględną i bezduszną politykę unikania płacenia odszkodowania polskim obywatelom, a także Polsce, w sytuacji gdy te odszkodowania płaciły innym krajom.
Czy chcemy jako naród, jako Polska być oszukiwani jakimś fikcyjnym pojednaniem, czy chcemy ubiegać się o swoje interesy, domagać się zadośćuczynienia za II wojnę światową, jak robi i robiło to wiele krajów na świecie? Robiły to USA i Izrael. Czy relacje amerykańsko-niemieckie, czy izraelsko-niemieckie są na chwilę obecną jakoś szczególnie złe w związku z wypłatą odszkodowań? Polska jest krajem, który poniósł największe straty podczas II wojny światowej i naszym obowiązkiem jest domaganie się tych odszkodowań, reparacji i zadośćuczynienia.
Oczywiście to musi być decyzja o charakterze politycznym władz PiS i rządu RP, oczywiście uzgodnionych z prezydentem. To oczywiście w pewien sposób zmieni nasze relacje z sąsiadem. A z drugiej strony powstaje pytanie, czy Polskę stać na to, żeby nadal być krajem, który jest oszukiwany i żyje w iluzji „pojednania”.
PAP: Czyli pierwszy krok w stronę podjęcia tych decyzji został wykonany?
Arkadiusz Mularczyk: Tak, ja to tak oceniam, bo ta opinia jest rzeczywiście bardzo dobra, jest kompleksowa. Ona nie skupia się tylko na jakimś elemencie – oświadczeniu z 1953 r., czy traktacie poczdamskim. Ona w sposób opisowy, kompleksowy, całościowy opisuje problem reparacji od I wojny po II wojnę. A co jest jeszcze ważne, bo to jakby umknęło, że po I wojnie światowej Polska i Niemcy zawarły w 1929 r. tzw. umowę likwidacyjną regulującą kwestię roszczeń finansowych i majątkowych związanych z traktatem wersalskim i z wojną. Umowa ta była ogłoszona w Dzienniku Ustaw RP.
A nic takiego nie stało się między Polską i Niemcami po II wojnie światowej. Ta sytuacja też wskazuje, że ta procedura rzekomego zrzeczenia się zupełnie odbiegała od praktyki po I wojnie i II wojnie, jaką Niemcy stosowały z innymi krajami. Można powiedzieć, że o ile wobec innych krajów Niemcy były skłonne do zawierania umów dwustronnych, umów wielostronnych, bo były zawarte traktat paryski, traktat boński czy umowy z Izraelem, o tyle wobec Polski stosowano zasadę podwójnych standardów, szermując hasłami o przedawnieniu, zrzeczeniu, czy pojednaniu.
A z drugiej strony przez wiele lat prowadzono bezduszną i bezwzględną politykę wobec obywateli polskich. Trzeba podkreślić, że liczba obywateli polskich poszkodowanych w wyniku zbrodni, terroru, wynosiła ponad 10 mln osób i zdecydowana większość z tych 10 mln osób nie doczekała się żadnego odszkodowania od Niemiec na skutek niemieckiej polityki i niemieckiego ustawodawstwa.
Rozmawiał Mariusz Pilis(PAP)
mapi/ par/