Nasze rządy podobnie postrzegają zagrożenia strategiczne; szkoda, że jeden temat - kwestie związane z historią - wpływa dziś na nasze relacje - powiedziała ambasador Izraela Anna Azari w wywiadzie dla portalu Interia. Zapowiedziała również, że we wrześniu br. zakończy swoją misję w Polsce.
W opublikowanej w piątek rozmowie z portalem Interia Azari podkreśliła, że restytucja mienia żydowskiego nie jest najważniejszym tematem w obecnych stosunkach polsko-izraelskich. "Nie mówię, że dla ludzi nie jest to ważne. Może tak być, ale w relacjach międzypaństwowych nie jest to kluczowe" - stwierdziła.
Ambasador Izraela przyznała zarazem, że - w jej ocenie - lepiej byłoby uregulować kwestię zwrotów majątków "niż bez końca prowadzić sprawy w sądach". "Można jeszcze przez 100 lat się tym zajmować na poziomie sądów, tak jak teraz. A można dojść do formuły jak w innych krajach, w których w większości nie zwrócono całego majątku, a całą sprawę rozwiązano raczej symbolicznie" - powiedziała Azari.
Dopytywana, jaką formułę ma na myśli, wskazała, że zawsze jest "jakaś możliwość zwrócenia części, jakieś sumy".
"Drugi temat, który też można poruszyć, a o którym w Polsce nie ma dyskusji - to sprawa budynków, które bardzo często należały do gmin żydowskich. Proces zwrotu majątku postępuje, ale ostatnio bardzo, bardzo wolno. I kiedy ktoś coś zwraca, to prawie zawsze cmentarze. Cmentarze dla tej malutkiej gminy, która istnieje dzisiaj w Polsce to coś, co wymaga nakładów i opieki. A budynki, z których mogłaby ona opłacić ochronę i pokryć koszty są zwracane niezwykle rzadko" - mówiła dyplomatka.
Azari odniosła się również do sprawy wizyty izraelskiej delegacji pod egidą Ministerstwa ds. Równości Społecznej, odwołanej przez stronę polską w związku z - jak wyjaśniał polski resort dyplomacji - "dokonaną w ostatniej chwili przez stronę izraelską zmianą składu delegacji, która mogła sugerować, że rozmowy miałyby koncentrować się na kwestiach restytucji mienia".
Według izraelskiej ambasador miała to być "cicha, spokojna wizyta". "Dyrektor z Ministerstwa ds. Równości Społecznej miała przyjechać z delegacją historyczną swojego ministerstwa i spotkać się z przedstawicielami polskiej administracji. Próbowaliśmy wtedy zorganizować spotkanie z minister Elżbietą Rafalską i kilkoma osobami z MSZ. To miała być wizyta robocza, absolutnie nie w sprawie restytucji. To jakaś fikcja, która urosła do niebotycznych rozmiarów" - powiedziała Azari.
"To była normalna delegacja, która nie miała na celu żadnych rewolucji. Ale minister równości społecznej Izraela chciała, żeby ludzie pamiętali, że ona istnieje i wydała komunikat o tym, jaka to jest ważna delegacja i tym samym przeszkodziła w tej wizycie. I to jest koniec tej historii" - dodała.
Zapytana, co ma dziś największy wpływ na jakość relacji polsko-izraelskich, dyplomatka powiedziała, że myśląc o stosunkach naszych krajów dochodzi do wniosku, że "obecnie są one absurdalne". "Dlatego, że mówimy o dwóch bardzo przyjacielskich w stosunku do siebie krajach, z tymi samymi strategicznymi interesami. Z tym samym głównym, kluczowym wręcz partnerem, czyli Stanami Zjednoczonymi i +bazową+ przyjaźnią między sobą" - mówiła.
Z kolei z drugiej strony - stwierdziła Azari - "mamy cały ten hałas, który idzie falami od nieszczęsnej nowelizacji ustawy o IPN". Zaznaczyła zarazem, że nie chce lekceważyć tego tematu i przyznała, że "trzeba rozumieć, że są różnice w narracji historycznej dwóch narodów", które powodują, że "bardzo łatwo dzisiaj spowodować, żeby obie strony wybuchały emocjonalnie". "Kiedy na to wszystko dodatkowo nakłada się kampania wyborcza, to powstaje absurdalna sytuacja, gdy dwóch dobrych przyjaciół cały czas między sobą się kłóci" - dodała ambasador.
Oceniła jednocześnie, że pogarszające się relacje Polski z Izraelem są "tym bardziej" trudne do zrozumienia w kontekście bliskości łączącej rząd PiS z rządem Benjamina Netanjahu dotyczącej m.in. postrzegania zagrożeń strategicznych. "Całościowo dotychczas władze w Polsce i Izraelu patrzyły bardziej realistycznie na świat, a mniej idealistycznie. W Polsce jest to spowodowane zagrożeniem ze strony wielkiego sąsiada, w Izraelu nie brakuje różnego rodzaju zagrożeń. A to sprawia, że światopogląd mamy podobny. Dlatego szkoda, że ten jeden temat wpływa dzisiaj na relacje obu krajów" - mówiła Azari.
Szefowa izraelskiej placówki w Warszawie poinformowała też w piątkowej rozmowie z Interią, że na obecną chwilę nikt z Izraela nie został zaproszony na organizowane przez Polskę uroczystości 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej 1 września.(PAP)
autor: Marceli Sommer
msom/ mok/