Kilka tysięcy osób wzięło udział w sobotę w antynacjonalistycznym marszu w Wilnie z okazji Dnia Odrodzenia Niepodległości, który upamiętnia wydarzenia z 1990 roku. W pochodzie uczestniczyli również litewscy Polacy z biało-czerwonymi flagami.
"Udział nas, Polaków, w tym marszu jest ważny, gdyż to także nasze święto" - powiedział w rozmowie z PAP wileński publicysta i bloger Aleksander Radczenko, przypominając, że przed 27 laty wśród sygnatariuszy Aktu Niepodległości Litwy byli też Polacy.
Radczenko wskazuje, że uczestnicząc w marszu, Polacy "demonstrują swą miłość od ojczyzny, szacunek", ale też przypominają, że "jako lojalni obywatele mają prawo domagać się rozwiązania problemów", z którymi borykają się od lat.
Inicjatywa organizowania w Wilnie w Dniu Odrodzenia Niepodległości marszu antynacjonalistycznego zrodziła się przed trzema laty w odpowiedzi na organizowany w tym dniu marsz narodowców z hasłami "Litwa dla Litwinów".
11 marca 1990 roku Rada Najwyższa Republiki Litewskiej ogłosiła proklamację "O przywróceniu niepodległości państwa litewskiego". Litwa była pierwszą republiką Związku Radzieckiego, która ogłosiła niepodległość. Wśród sygnatariuszy Aktu Niepodległości byli również litewscy Polacy: Czesław Okińczyc, Zbigniew Balcewicz i Medard Czobot.
W sobotę z okazji rocznicy przywrócenia niepodległości w litewskim parlamencie odbyło się uroczyste posiedzenie. W południe czasu lokalnego na placu przed Sejmem tradycyjnie odbyła się ceremonia podniesienia flag państwowych trzech państw bałtyckich, po czym aleją Giedymina przeszedł marsz antynacjonalistyczny.
Marsz litewskich narodowców aleją Giedymina zaplanowany jest na późne popołudnie.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
akl/ ulb/ mc/