27.05.2009 Warszawa (PAP) - Po 20 latach wolności mamy zupełnie inną Polskę. Mamy wolność, otwarcie na świat, możliwości gospodarcze, chociaż nie w pełni wykorzystane i należymy do Unii Europejskiej - podkreślił bp Tadeusz Pieronek w rozmowie z PAP, odnosząc się do wydarzeń z 4 czerwca 1989 roku.
Zdaniem hierarchy, należy pamiętać, że 4 czerwca 1989 roku ówcześni działacze nie bardo mieli świadomość, że do jakiegoś przełomu może dojść. "Niewątpliwie cały Okrągły Stół był początkiem dialogu i z tego dialogu wcale nie wynikało, że nastąpi jakaś zasadnicza zmiana" - podkreślił bp Pieronek.
Dodał, że można było się spodziewać, że mogą nastąpić jakieś może lepsze warunki życia, ale że "nastąpi zmiana ustroju, to nie". "To był po prostu pewien bieg wypadków, w którym zauważono także słabość rządu komunistycznego. Słabość rządu polegała na tym, że oni byli przekonani, że i tak oni wygrają. Byli przekonani, że społeczeństwo ich poprze i się zawiedli" - powiedział bp Pieronek.
Okazało się - jak podkreślił biskup - że byli oni wielkimi marzycielami, będąc przekonani, że dobrze rządzą i liczyli, że społeczeństwo ich poprze. "Natomiast wyniki wyborów zawstydziły, choć przecież wiadomo było, że oni zastrzegli sobie większość w Sejmie, która pozwalałaby im na blokowanie rozwiązań prawdziwie demokratycznych" - podkreślił bp Pieronek.
Potem - według biskupa - to wszystko potoczyło się już własnym biegiem, a ta "przestrzeń wolności się poszerzała i przyszedł pierwszy polski premier niekomunistyczny, którym został Tadeusz Mazowiecki". "To był ten moment przełomu w tamtych czasach, który przyniósł wolność" - uważa bp Pieronek.
Zapytany, jaką w tym rolę odegrał Kościół w Polsce, biskup Pieronek odpowiedział, że Kościół wnikliwie temu wszystkiemu się przyglądał. "Wiadomo, że wsparcie Kościoła nie miało charakteru politycznego, choć - jak zaznaczył - miało w niewielkim wymiarze także polityczne, bo przecież opozycja wokół Kościoła się gromadziła" - zaznaczył biskup. Dodał, że "Kościół dawał przede wszystkim wsparcie logistyczne oraz darzył sympatią opozycję polityczną, bo sam był w tej opozycji pierwszą siłą i musiało to mieć wielki wpływ na wyniki wyborów".
Bp Pieronek podkreślił jednocześnie, że Kościół nie agitował politycznie, natomiast był wówczas największą siłą opozycyjną, która powstała na skutek absurdalnej sytuacji w państwie polskim - siłą, wokół której gromadziła się reszta opozycji, która potem na własną odpowiedzialność przejęła stery państwa we własne ręce. Dodał, że potem Kościół był oskarżany o to, że za daleko się pcha, ale swoją rolę spełnił.
Zdaniem biskupa Pieronka, mimo tych wszystkich zawirowań, które mamy dzisiaj, to jednak Polska jest dzisiaj wolna i zupełnie inna i rocznicę 4 czerwca powinniśmy świętować ponad podziałami. (PAP)
skz/ jbr/