Specjalną sesją uczczono w piątek w Bydgoszczy 60. rocznicę spalenia stacji zagłuszającej zachodnie rozgłośnie radiowe nadające po polsku. "Jest w nas żywioł wolności, który musimy pielęgnować" - powiedział doradca prezydenta RP prof. Andrzej Zybertowicz.
W czasie sesji wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz uhonorował listami gratulacyjnymi uczestników spalenia zagłuszarki 18 listopada 1956 r. Zygmunta Bazalego, Józefa Borowskiego i Zdzisława Dzięgielewskiego, a także osoby zaangażowane w upamiętnianie wydarzeń.
"Jest w nas żywioł wolności. (...) Wydarzenia listopada 1956 r. są tak ważne, bo nie był to zaplanowany zryw. Ze zdawałoby się drobnego incydentu, drobnego nadużycia władzy milicyjnej, powstał pewien konflikt. Nadużycie władzy przez funkcjonariuszy niskich szczebli w pewnym kontekście było postrzegane jako wyraz państwa opresyjnego" - podkreślił w czasie uroczystości prof. Zybertowicz.
Doradca prezydenta zaznaczył, że Polsce było 249 stacji zagłuszających, które pochłaniały więcej energii niż całe Polskie Radio.
"Uczestnicy wydarzeń, którym jesteśmy wdzięczni, nie chcieli zaakceptować sytuacji, w której odsuwa się nas od informacji, o tym jak naprawdę jest. Jest w nas ten żywioł wolności, który musimy wśród Polaków pielęgnować. (...) Uczestnicy dali sygnał, że żywioł wolności w Polakach jest nie do zabicia. Można nas stłamsić, ale nie można nas nigdy wykończyć" - mówił prof. Zybertowicz.
"Uczestnicy wydarzeń, którym jesteśmy wdzięczni, nie chcieli zaakceptować sytuacji, w której odsuwa się nas od informacji, o tym jak naprawdę jest. Jest w nas ten żywioł wolności, który musimy wśród Polaków pielęgnować. (...) Uczestnicy dali sygnał, że żywioł wolności w Polakach jest nie do zabicia. Można nas stłamsić, ale nie można nas nigdy wykończyć" - mówił prof. Andrzej Zybertowicz.
Wydarzenia sprzed 60 lat w czasie sesji przybliżył dr Marek Szymaniak z delegatury IPN w Bydgoszczy.
18 września 1956 r. o 17.45 doszło do incydentu w kinie "Bałtyk", który uniemożliwił sprzedaż biletów na koreański film "Zwiadowcy". Niezadowolenie 400-osobowego tłumu wzbudziła interwencja milicji, którzy próbowali zatrzymać młodego chłopaka. Jednak tłum odbił chłopaka z rąk milicjantów. Zebrani najpierw skandowali hasła "Czerwone pachołki", "Precz z pałkarzami", a następnie wyruszyli pod Komendę Wojewódzkiej MO. Do protestujących dołączały inne osoby; tłum gęstniał.
W czasie przemarszu śpiewano hymn Polski i wznoszono okrzyki "Precz z Ruskimi", Niech żyją Węgry", "Niech żyje Poznań", "Chcemy wolności". Przed komendą milicji jeden z uczestników Tadeusz Gulcz rzucił hasło "idziemy na radiostację", które zostało podjęte przez tłum. Manifestujący późnym wieczorem dotarli na Wzgórze Dąbrowskiego, gdzie mieściła się zagłuszarka. Protestujący spalili drewniany maszt stacji i urządzenia zagłuszające. W zdarzeniu wzięło udział ok. 3 tys. osób.
W 1957 r. odbył się proces 16 uczestników spalenia zagłuszarki. Spośród oskarżonych 12 osób skazano za "wybryki chuligańskie" na kary od pół roku do 6 lat pozbawienia wolności, a wobec jednego nieletniego orzeczono 3 lata pobytu w zakładzie poprawczym w zawieszeniu. Trzech oskarżonych uniewinniono z powodu braku dostatecznych dowodów. Obecnie żyje jeszcze trzech spośród skazanych przez sąd.
Po przemianach ustrojowych część osób wystąpiła o stwierdzenie nieważności wyroków, ale Sąd Okręgowy w Bydgoszczy rozpatrujący sprawy latach 1991-1995 nie przychylił się do wniosków.
Jednak sprawą po latach zajął się prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, z delegatury IPN w Bydgoszczy Mieczysław Góra, który 10. października wystąpił do sądu Najwyższego o wznowienie postępowań, aby mogło dojść do rehabilitacji skazanych.
"Mamy taki kontrast, że z jednej strony są to bohaterowie historyczni, a z drugiej jeżeli chodzi o sytuację prawną to nadal są to chuligani. Udało się nam zebrać materiały, które nie były rozpatrywane przez Sąd Okręgowy w Bydgoszczy odnośnie stwierdzenia nieważności wyroków. Są to materiały pozyskane z Archiwum Wojskowego w Toruniu, Archiwum Akt Nowych w Warszawie i Archiwum IPN. Na bazie tych materiałów ewidentnie wynika, że w ramach manifestacji byli przywódcy, były wznoszone hasła gospodarcze i antypaństwowe przeciwko ówczesnej władzy" - podkreślił prokurator.
Z okazji obchodów 60-lecia zniszczenia zagłuszarki w bydgoskim Urzędzie Wojewódzkim prezentowana jest wystawa IPN "Bydgoski listopad 1956. Bydgoszczanie przeciwko sowieckiemu symbolowi zniewolenia". (PAP)
rau/pat