Byli więźniowie złożyli znicze pod Ścianą Straceń w byłym niemieckim obozie Auschwitz. Był to kulminacyjny moment obchodów 79. rocznicy pierwszej deportacji Polaków do tego obozu. Prezydent Andrzej Duda w liście napisał, że Auschwitz jest niemilknącym oskarżeniem.
Ściana Straceń jest miejscem znaczącym. Tutaj Niemcy w czasie istnienia obozu Auschwitz rozstrzelali wiele tysięcy osób, w zdecydowanej większości Polaków. Wśród nich były także kobiety i dzieci.
„Dziś ludzie nie zawsze chcą wierzyć w to wszystko, a my przeżyliśmy. Walczyliśmy, by przeżyć. Należy te wydarzenia upamiętniać, żeby świat wiedział, iż są takie miejsca, jak Auschwitz, Mauthausen, Sachsenhausen, Ravensbrueck. Kto może, powinien przynajmniej raz w życiu to zobaczyć i pokazać swoim dzieciom. To jest ważne zadanie” – powiedziała Zdzisława Włodarczyk, która jako dziecko została przywieziona z Warszawy do Auschwitz w 1944 r..
Jak podkreśliła, 14 czerwca przyjeżdża do byłego obozu Auschwitz z myślą o tych, którzy tutaj zginęli. "Przyjeżdżam dla tych więźniów z pierwszego transportu. Jeden z nich mi opowiadał, że po przywiezieniu leżeli twarzą do ziemi i zastanawiali się, co będzie dalej? Nie zdawali sobie sprawy, gdzie trafili” – powiedziała Zdzisława Włodarczyk.
Hołd pomordowanym złożyła Barbara Kruczkowska z Czeladzi, która w Auschwitz straciła matkę, ciocię i dziadka. „Ja miałam trzy lata, gdy nas aresztowali. Znalazłam się z bratem w innym obozie, bo dzieci rozdzielali od rodziców. Trafiliśmy do tzw. Polenlagru. (…) Dziewięcioletni brat za rękę mnie trzymał, żeby mu siostra nie zaginęła” – powiedziała.
Była więźniarka podkreśliła, że swoją obecnością chce zaświadczyć o prawdzie. „Chcemy przekazać prawdę, że tych zbrodni dokonali Niemcy. To oni spowodowali, że tyle ludzi tu zginęło. (…) Póki żyjemy, będziemy tu przyjeżdżali na uroczystości” – powiedziała Kruczkowska.
Wśród uczestników była również Lidia Maksymowicz z Krakowa. „Jestem jednym z ostatnich żyjących byłych więźniów obozu Auschwitz. Miałam trzy lata, gdy tu trafiłam i cudem udało mi się przeżyć te kilkanaście miesięcy. Zawdzięczam to mojej młodej mamie, która miała zaledwie 22 lata. Była odważna i zdeterminowana. Ryzykując życiem, ratowała mnie. (…) Pracującej w Harmężach mamie pomagali mieszkańcy, zostawiając żywność. Gdy udało się jej coś zdobyć, sama nie zjadła, tylko po zmroku czołgała się pod barak dziecięcy i karmiła mnie. Dlatego byłam silniejsza” – wspominała.
Maksymowicz przyznała, że jest wstrząśnięta, gdy słyszy nieprawdziwe opinie na temat historii. „Czasem czuję się, jakbym to ja była winna zbrodniom, a Niemcy wszystko wybielają. Świat, póki żyjemy, powinien dowiedzieć się, co naprawdę tu się działo” – powiedziała.
W piątek uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą pierwszy transport polskich więźniów. Wmurowana ona jest w ścianę budynku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu. To w jego piwnicach 14 czerwca 1940 r. Niemcy umieścili pierwszych więźniów, gdyż sam obóz nie był jeszcze przygotowany na ich przyjęcie.
Wojciech Kolarski z Kancelarii Prezydenta, który reprezentował Andrzeja Dudę podczas uroczystości, powiedział dziennikarzom, że Auschwitz jest miejscem jednej z największych tragedii ludzkości. „Dziś oddajemy hołd wszystkim pomordowanym. Świadectwo pamięci ma służyć przyszłości. Polska upamiętnia ofiary niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady, ale też wypełnia misję dla świata, by nieść prawdę o tym, co się tu wydarzyło. Prawda ma być lekcją, żeby tragedia nigdy więcej nie miała miejsca”.
Kolarski - w czasie uroczystości przy oświęcimskiej szkole - odczytał list prezydenta Andrzeja Dudy. „Kiedy 79 lat temu, 14 czerwca, przybył na to miejsce pierwszy transport więźniów, nazwa Auschwitz jeszcze nic nie mówiła światu. Jednak już wkrótce stała się ona symbolem straszliwej zbrodni, trudnej do porównania z jakąkolwiek w dziejach ludzkości” – napisał prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że składając hołd zamęczonym i zgładzonym ofiarom, nie wolno zapomnieć o wstrząsającym przesłaniu Auschwitz. Jak podkreślił: jest ono ciągle nie milknącym oskarżeniem.
„Nie byłoby Auschwitz, gdyby nie nazistowska ideologia szowinizmu i rasizmu, gdyby nie dzielenie narodów na nadludzi i podludzi oraz wojenna przemoc rozpętana przez Niemcy w imię panowania nad światem, której pierwszą ofiarą stała się Polska. W okupowanej ojczyźnie zaczęła działać z ogromną mocą niemiecka machina terroru i eksterminacji. Obóz koncentracyjny stworzony na przedmieściach Oświęcimia, na terenach przedwojennej Polski, włączonych do III Rzeszy, stał się jednym z głównych elementów tego ludobójczego systemu. Jako pierwsza za drutami Auschwitz zamknięta została grupa ponad 700 polskich więźniów politycznych. Była to okrutna kara wymierzona w polskich patriotów, który wierzyli, że +Jeszcze Polska nie zginęła+” – napisał Andrzej Duda.
Prezydent przypomniał, że od czerwca 1940 r. do wiosny 1942 r. Polacy stanowili największą grupę narodowościową spośród osadzonych w Auschwitz. Spośród 150 tys. deportowanych tu Polaków zamordowanych zostało ponad 70 tys.
„Rozbudowany przez Niemców kompleks obozowy Auschwitz stał się jednocześnie największą w okupowanej Europie fabryką śmierci. Miejscem zagłady zgotowanej narodowi żydowskiemu. Więziono i mordowano tu Romów, jeńców z Armii Czerwonej i mieszkańców wielu innych europejskich krajów. Słowa nie są w stanie oddać ogromu ludzkiego cierpienia, jakim przepełnione jest to straszne miejsce. (…) Musimy uczynić wszystko, aby nigdy już podobne zło nie podniosło głowy i nie zagroziło światu. To wielkie wyzwanie łączy nas wszystkich” – dodał Andrzej Duda.
Wicepremier prof. Piotr Gliński w swoim liście wspomniał więźnia pierwszego transportu, utytułowanego przedwojennego pięściarza Tadeusza „Teddy`ego” Pietrzykowskiego. W obozie był związany z ruchem oporu organizowanym przez rtm. Witolda Pileckiego. W Auschwitz walczył w pokazowych walkach dla Niemców. Dostawał za to żywność, którą dzielił się ze współwięźniami. Przetrwał. „Z takiego to spiżu uformowani byli polscy więźniowie Auschwitz – ludzie prawi, ludzie ducha, ludzie wartości” – napisał wicepremier.
Prof. Gliński podkreślił, że zanim Niemcy uruchomili machinę zagłady Żydów, Auschwitz przeznaczony był do likwidacji „najbardziej świadomych i patriotycznie nastawionych przedstawicieli społeczeństwa polskiego”.
Przed południem we franciszkańskim Centrum św. Maksymiliana w podoświęcimskich Harmężach biskup bielsko-żywiecki Roman Pindel odprawił mszę św. w intencji ofiar obozu. W homilii podkreślił, że Auschwitz „stanowił perfekcyjnie zorganizowaną, metodycznie opracowaną fabrykę śmierci”. „Jeśli był fabryką śmierci, to równocześnie można mówić, że ten obóz stał się manufakturą świętości. (...) Uświadomiłem sobie niezwykłą proporcję – 1 osoba na 20 tys. została lub zostanie ogłoszona błogosławioną albo świętą. To prawdziwa manufaktura świętości” – mówił.
14 czerwca 1940 r. do KL Auschwitz z więzienia w Tarnowie dotarł pierwszy transport 728 polskich więźniów politycznych. Data ta uznawana jest za początek funkcjonowania obozu.
Wśród deportowanych byli m.in. żołnierze kampanii wrześniowej, którzy usiłowali przedrzeć się na Węgry, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, gimnazjaliści i studenci. Spośród więźniów z pierwszego transportu wojnę przeżyło 239. Pozostali zginęli w obozie lub ich dalszy los nie jest znany. Żyje ostatni - Kazimierz Albin.
W pierwszym okresie istnienia obozu więzieni byli głównie Polacy, dla których Niemcy go założyli. W połowie 1942 r. ich liczba zrównała się z Żydami. Od 1943 r. liczba więźniów żydowskich stanowiła już większość. W KL Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 miliona osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Obóz Auschwitz został wyzwolony 27 stycznia 1945 r. przez Armię Czerwoną.
14 czerwca w Polsce czczony jest jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ mabo/