Przedstawiciele środowiska b. żołnierzy górników, których w latach 1949-1959 z przyczyn politycznych przymusowo kierowano do ciężkich prac w kopalniach i kamieniołomach, po raz 20. pielgrzymowali w niedzielę na Jasną Górę. Doroczne spotkanie to forma pielęgnowania pamięci o tamtych wydarzeniach.
W liście do uczestników pielgrzymki p.o. szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk zaznaczył, że b. żołnierze górnicy „odczuli boleśnie na własnych barkach” ciężar komunizmu, a zwłaszcza okresu stalinowskiego.
„Komuniści odebrali żołnierzom-górnikom cząstkę życia z ich najlepszych młodych lat, ale nie byli w stanie przemienić ich serc i umysłów” – napisał p.o. szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk. Wyraził uznanie dla postawy represjonowanych, dziękując im za okazany w trudnych momentach hart ducha.
„Komuniści byli wyobcowani w społeczeństwie przywiązanym do wiary i tradycji, dlatego sięgali po różne środki, by złamać ducha narodu. Wojskowe bataliony górnicze również służyły temu celowi - miały one być formą reedukacji osób, które z różnych powodów nie przystawały do tamtej rzeczywistości. Państwa obecność w jasnogórskim sanktuarium pokazuje, jak bardzo ten zamiar się nie powiódł” – napisał Kasprzyk.
„Komuniści odebrali żołnierzom-górnikom cząstkę życia z ich najlepszych młodych lat, ale nie byli w stanie przemienić ich serc i umysłów” – ocenił szef urzędu, zajmującego się sprawami kombatantów. Wyraził uznanie dla postawy represjonowanych, dziękując im za okazany w trudnych momentach hart ducha.
Doroczną pielgrzymkę organizuje Związek Represjonowanych Politycznie byłych Żołnierzy Górników, skupiający osoby skierowane do wojskowych batalionów pracy, gdzie w latach 1949-1959 z powodów politycznych łącznie trafiło blisko 200 tys. poborowych; około tysiąca z nich zginęło, kilkanaście tysięcy na zawsze straciło zdrowie lub przypłaciło służbę przedwczesną śmiercią, umierając m.in. na choroby płuc i choroby popromienne.
Żołnierzy tych, podobnie jak więźniów, kierowano w najgorsze i najniebezpieczniejsze miejsca kopalni. Czas "służby” wahał się od 2 do 3 lat, a katorżnicza praca trwała nieraz po 16, a nawet ponad 20 godzin na dobę.
„Zawsze mamy jedną intencję: podziękować Bogu za przeżyte lata - i te w czasie służby wojskowej w kopalniach węgla kamiennego, jak i te po służbie wojskowej, powojenne. To wielka radość, że możemy spotkać się tu raz do roku” – powiedział prezes Okręgowego Zarządu Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników w Bydgoszczy Bolesław Karandyszowski.
„Zawsze mamy jedną intencję: podziękować Bogu za przeżyte lata - i te w czasie służby wojskowej w kopalniach węgla kamiennego, jak i te po służbie wojskowej, powojenne. To wielka radość, że możemy spotkać się tu raz do roku” – powiedział prezes Okręgowego Zarządu Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników w Bydgoszczy Bolesław Karandyszowski, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
Mszę św. dla kombatantów i ich rodzin odprawił ks. gen. Stanisław Rospondek, który w homilii zauważył, że z każdym rokiem ubywa b. żołnierzy górników. „Lata nasze upływają szybciej niż dawniej, wielu jest schorowanych, u innych odezwały się rany, ból spotęgował ślady biedy, poniżenia za to, że byłeś synem żołnierza Armii Krajowej” – mówił ksiądz, przypominając łzy i poniewierkę represjonowanych w kopalniach młodych żołnierzy.
Bataliony pracy, w ramach zastępczej służby wojskowej, zaczęto tworzyć w 1949 r. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowej bezpieki i narodowość. Do katorżniczej pracy byli kierowani m.in. najmłodsi uczestnicy powstania warszawskiego, członkowie Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Byli też synowie powstańców śląskich i repatriantów z Kresów. Od pewnego okresu trzon batalionów stanowili synowie właścicieli gospodarstw rolnych.
System represji, któremu podlegali żołnierze górnicy, Instytut Pamięci Narodowej uznał za zbrodnię komunistyczną. Odpowiedzialnością za jego stworzenie Instytut obarczył ówczesnego ministra obrony narodowej Konstantego Rokossowskiego, wiceministra obrony Edwarda Ochaba oraz szefa sztabu generalnego gen. Władysława Korczyca.
Poszkodowanych oraz wdowy po nich zrzesza działający od 1992 r. Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników. Początkowo związek miał ok. 45 tys. członków, jednak liczba ta stale się zmniejsza. Wśród celów organizacji są działania na rzecz polepszenia bytu tego środowiska - zabiegi dla nich o status kombatantów, jednorazowe odszkodowania za pracę i wynagrodzenia za pracę podczas służby wojskowej. (PAP)
mab/ agz/