Za każdym razem powrót do Auschwitz odnawia moje dziecięce przeżycia. Jest jednak w nas, byłych więźniach, świadomość, że ta obecność i nasze słowa, są współczesności potrzebne, by pamiętano o tych strasznych wydarzeniach – mówi były więzień Bogdan Bartnikowski.
Bogdan Bartnikowski urodził się w 1932 r. w Warszawie. Był uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Służył jako łącznik. Po opanowaniu w sierpniu 1944 r. dzielnicy Ochota, gdzie mieszkał, przez brygadę RONA (Rosyjska Narodowa Armia Wyzwoleńcza), znajdującą się pod niemiecką komendą, został wypędzony wraz z matką z domu i skierowany do obozu przejściowego w Pruszkowie. Stamtąd oboje zostali deportowani do Auschwitz.
„To była noc z 11 na 12 sierpnia 1944 r. Pociąg zatrzymał się na rampie w Birkenau i otworzyły się drzwi wagonu. Błysnęło na nas światło z reflektorów. Zobaczyłem esesmanów z bronią skierowaną na nas. Więźniowie zaczęli nas wyciągać z wagonów; po prostu wyrzucać na pobocze. Kiedy stanąłem obok wagonu zobaczyłem esesmanów, dachy baraków obozu męskiego, a dalej dwa wysokie kominy, z których buchał płomień na kilka metrów. To był mój pierwszy widok zapamiętany z Birkenau” – wspominał w rozmowie z PAP.
Na drugi dzień przyszły więźniarki. „Zaczęły sporządzać listę, dokumentację obozową. Nadawano nam numery. Na nasze naiwne pytania, dlaczego tu jesteśmy, kiedy wyjdziemy na wolność, niektóre się tylko śmiały i mówiły: +Na wolność? Na wolność, to się stąd wychodzi tylko przez te kominy. Innej drogi nie ma” – powiedział Bogdan Bartnikowski.
12-latek był więziony przez Niemców w Auschwitz II-Birkenau, początkowo w bloku dziecięcym obozu kobiecego, a następnie w części obozu męskiego. „Przeżyłem dzięki kontaktowi z dorosłymi więźniami Polakami, którzy nas pocieszali i próbowali się nami wszystkimi trochę opiekować. Byliśmy dziećmi, zagubionymi w tej sytuacji. Pomagała głęboka wiara w to, że kiedyś stamtąd wyjdziemy. Dużo dawała w tamtym okresie codzienna, wieczorna modlitwa” – wspominał.
Bartnikowski, gdy dziś wspomina obóz Auschwitz-Birkenau, to pierwszym jego skojarzeniem jest: masowy mord. „Masowe mordowanie ludzi, którzy niczego niczym nie zawinili. I moim wielkim marzeniem jest, aby nigdy dzieci nie musiały patrzeć na świat przez obozowe druty” – podkreślił.
Wraz z innymi byłymi więźniami rokrocznie uczestniczy w rocznicy wyzwolenia. „Za każdym razem w Auschwitz-Birkenau odnawiają się moje dziecięce przeżycia, pamięć o tym co się tu działo. Jest jednak we mnie, w moich koleżankach i kolegach obozowych, świadomość, że nasza obecność i nasze słowa są współczesności bardzo potrzebne, aby wszyscy pamiętali o tym, co tu strasznego się wydarzyło” – powiedział były więzień niemieckiego obozu Auschwitz II-Birkenau.
Bartnikowski 11 stycznia 1945 r. został wraz z matką przeniesiony przez Niemców do Berlina-Blankenburga, gdzie znajdowało się komando robocze obozu Sachsenhausen. Do wyzwolenia w dniu 22 kwietnia 1945 r. pracował przy odgruzowaniu miasta. Po wojnie powrócił wraz z matką do Warszawy. Ukończył szkołę, odbył służbę wojskową, a następnie pracował jako dziennikarz. Jest autorem książek o losach polskich dzieci w latach wojny. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/