Były członek plutonu specjalnego ZOMO Roman S., oskarżony o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalni Wujek na początku stanu wojennego, pozostanie w areszcie – zdecydował w czwartek katowicki sąd, odrzucając wniosek obrony o zwolnienie oskarżonego.
W czwartek przed katowickim Sądem Okręgowym rozpoczęła się rozprawa w procesie Romana S., podczas której strony postępowania mają wygłosić mowy końcowe. Przed ich rozpoczęciem sąd rozpatrzył wniosek obrony o uchylenie tymczasowego aresztowania. Roman S. przebywa w areszcie od czerwca tego roku.
Oddalając wniosek sąd uznał, że nie ustała ogólna przesłanka zastosowania aresztu, jaką jest duże prawdopodobieństwo, że oskarżony dopuścił się zarzuconego mu czynu, na co wskazują zarówno zeznania świadków i zgromadzony materiał dowodowy, jak i częściowo wyjaśnienia oskarżonego. Szczegółową przesłanką stosowania aresztu jest natomiast m.in. zagrożenie surową karą, jaka może być wymierzona oskarżonemu.
W swoim wniosku obrońca oskarżonego mec. Tomasz Piróg argumentował m.in., że wobec przeprowadzania w całości postępowania dowodowego, ustały przesłanki do stosowania aresztu. Zapewniał, iż nie ma obaw, że podejrzany będzie się ukrywał lub opuści Polskę.
Obrońca proponował zastosowanie innych środków zapobiegawczych, jak dozór policji, zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu i 10-tysięczne poręczenie majątkowe. Jak mówił, 62-letni oskarżony jest człowiekiem spokojnym, bez nałogów, prowadzącym ustabilizowane życie; dobrowolnie zgodził się też na ekstradycję z Chorwacji, gdzie został zatrzymany, do Polski w czerwcu tego roku.
Wnioskowi obrony sprzeciwiali się prokurator IPN Dariusz Psiuk oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Janusz Margasiński. Prokurator argumentował, że w ramach strefy Schengen oskarżony może bez problemu opuścić Polskę nawet bez paszportu, ponadto nie ustała też inna przesłanka stosowania aresztu, jaką jest zagrożenie wysoką karą.
Oskarżyciele kwestionowali również inny argument obrony, że S. nie ukrywał się przed organami ścigania w latach 1981-1989, wskazując, iż ówczesne śledztwo prokuratury wojskowej było prowadzone „wyjątkowo przychylnie” dla członków plutonu specjalnego ZOMO.
Sąd przyznał, że nieukrywanie się w latach 1981-1989 nie może być argumentem za uchyleniem aresztu. Ocenił też, że Roman S. mógłby przekroczyć granicę także bez paszportu, a jest mało prawdopodobne – wobec m.in. wcześniejszej nieskuteczności starań o ekstradycję z Niemiec (gdzie S. mieszka na stałe) oraz Europejskiego Nakazu Aresztowania – by władze niemieckie chciały wydać oskarżonego Polsce.
Pacyfikacja kopalni Wujek była największą tragedią stanu wojennego. W wyniku działań sił milicyjnych śmierć poniosło 9 osób, a 21 zostało rannych.
Większość członków plutonu specjalnego ZOMO zostało już skazanych. Roman S. ma osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Oskarżony, który na rozprawy jest doprowadzany z aresztu, został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju zdecydowały o wydaniu go polskim organom wymiaru sprawiedliwości.
11 czerwca S. usłyszał zarzut w katowickim oddziale IPN i został aresztowany. Jego proces ruszył we wrześniu. S. odpowiada za popełnienie zbrodni komunistycznych, stanowiących jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości. Grozi mu do 10 lat więzienia. Wyrok w jego sprawie ma zapaść 13 grudnia.
Roman S. został oskarżony o to, iż "16 grudnia 1981 r. w Katowicach, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, (...) członkiem plutonu specjalnego Pułku Manewrowego KW MO w Katowicach, działając wspólnie z innymi członkami tego plutonu, dopuścił się zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości, polegającej na stosowaniu represji i naruszaniu praw człowieka".
Chodzi o udział oskarżonego "w pobiciu strajkujących górników kopalni Wujek". Roman S. - jak czytamy w akcie oskarżenia - "użył niebezpiecznego narzędzia w postaci broni palnej, oddając strzały w kierunku wyżej wymienionej grupy osób, narażając je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia".
Roman S. na początku lat 90. wyjechał na stałe do Niemiec, jeszcze zanim sformułowano wobec niego zarzuty w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. Zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął niemieckie. Jak podawał IPN, strona niemiecka odmówiła wydania podejrzanego. Wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec byłego zomowca w 2012 r. złożył do katowickiego sądu prokurator IPN w Katowicach. Sąd Okręgowy w Katowicach 7 stycznia 2013 r. wydał taki nakaz, co umożliwiło zatrzymanie poszukiwanego w tym roku w Chorwacji.
Większość członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy strzelali do górników z Wujka, została prawomocnie osądzona. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat więzienia. To C. dał sygnał do otwarcia ognia, a zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników - wynika z procesu. Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.(PAP)
autorzy: Marek Błoński, Krzysztof Konopka
mab/ kon/