Z okazji czeskiego święta narodowego, upamiętniającego utworzenie Czechosłowacji 28 października 1918 roku, prezydent Milosz Zeman odznaczył w środę pośmiertnie Orderem Białego Lwa czeskiego pilota myśliwskiego Josefa Františka - asa polskiego Dywizjonu 303.
Zeman, który sprawuje urząd głowy państwa od marca 2013 roku, przyznał wcześniej ten najwyższy czeski order czterem osobom - zasłużonemu w ratowaniu żydowskich dzieci przed Zagładą Brytyjczykowi Nicholasowi Wintonowi, słowackiemu premierowi Robertowi Fico, byłemu kanclerzowi Austrii Franzowi Vranitzky'emu i pośmiertnie byłemu premierowi Wielkiej Brytanii Winstonowi Churchillowi.
***
Josef František urodził się w 7 października 1914 r. w Otaslavicach koło Prostějova w rodzinie miejscowego stolarza. Po ukończeniu szkoły elementarnej miał zostać ślusarzem, lecz od najmłodszych lat facynowało go lotnictwo.
W 1934 roku jako ochotnik zgłosił się do wojskowej szkoły lotniczej Prostějovie. Po dwuletnim szkoleniu trafił do 2. Pułku Lotnictwa im. Eduarda Beneša stacjonującego w Ołomuńcu. Początkowo wykonywał loty dwupłatowymi samolotami rozpoznawczymi typu Aero A A-11 I Letov Š-328.
W czerwcu 1938 roku František skierowany został do 40 Eskadry Lotnictwa Myśliwskiego na lotnisku Praga-Kbely. Jednostka wyposażona była głównie w dwupłatowe samoloty myśliwskie Avia B-534.
Nieprzęciętnie utalentowany i odważny outsider był krytykowany przez innych lotników dywizjonu za brak subordynacji. Zdecydowanie pozytywny wizerunek czeskiego lotnika przedstawił Arkady Fiedler w książce „Dywizjon 303”. Niezależnie od ocen wojskowej dyscypliny i taktyki Františka, bezdyskusyjny pozostaje fakt, iż zestrzelił 17 samolotów Luftwaffe i stał się jednym z najbardziej skutecznych pilotów Bitwy o Anglię.
Dowódcy wysoko oceniali umiejętności pilotażowe Františka, jego walory bojowe oraz zapał. Przy okazji znakomitych wyników osiąganych podczas ćwiczeń w strzelaniu i atakowaniu celów naziemnych, ujawnił się jednak jego silny indywidualizm i brak poszanowania dla regulaminu.
We wrześniu 1938 roku, po mobilizacji czechosłowackiego lotnictwa, František wykonywał loty przechwytujące, lecz nie udało mu się strącić żadnego niemieckiego samolotu.
Po aneksji Sudetów przez III Rzeszę, sytuacja czechosłowackiego lotnictwa skomplikowała się. W marcu 1939 roku, kiedy oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Pragi, František zdecydował się na wyjazd do Polski, gdzie otrzymał przydział jako instruktor w Eskadrze Szkolnej Obserwatorów w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Dęblinie.
Po wybuchu wojny personel i samoloty ewakuowano z Dęblina na lotniska w Górze Puławskiej i Sosnowicach Wielkich. Jednostka dysponowała w tym czasie przestarzałymi samolotami rozpoznawczymi typu Potez XXV, PWS 26, Bréguet XIX oraz RWD-8 i RWD-14.
Od 16 września 1939 r. František wykonywał lot rozpoznawcze w okolicy Łucka. W dniach 19-20 września atakował m.in. ręcznymi granatami niemieckie pozycje w okolicach Kamionki Strumiłowej pod Lwowem.
We wrześniu 1939 roku ryzykowne loty powolnymi i nieuzbrojonymi samolotami wykonywali także inni czechosłowaccy lotnicy Vilém Košař, Matěj Pavlovič i Josef Balejka. Pod koniec września czechosłowaccy i polscy lotnicy ewakuowali się do Rumunii, gdzie większość z nich została internowana. František zbiegł z obozu i udał się do portu w Konstancy, a następnie statkiem przedostał się do Marsylii.
Pod koniec 1939 lub na początku następnego roku miało dojść do ostrego konfliktu Františka z oficerami czechosłowackiej misji wojskowej w Paryżu. Mieli oni nazwać go „maruderem”, gdyż nie ewakuował się latem 1939 roku wraz z innymi lotnikami.
František zdecydował się na kontynuowanie walki w polskim lotnictwie we Francji. Wiadomo, iż oblatywał samoloty bojowe w Clermont-Ferrand i Lyon-Bron, lecz do dziś otwartą kwestią pozostaje jego udział w walkach nad Francją. Różne źródła podają, że František miał dokonać kilku zestrzeleń.
Latem 1940 roku przez Bordeuaux i Falmouth pilot dotarł do formowanego w Northolt polskiego 303 Dywizjonu Myśliwskiego im. Tadeusza Kościuszki. Jednostka była wyposażona w nowoczesne myśliwce Hawker Hurricane Mk. I. W jej skład wchodzili czołowi polscy piloci m.in. Skalski, Łokuciewski i Urbanowicz.
W połowie 1940 roku Luftwaffe nasiliło ofensywę bombową przeciw Wielkiej Brytanii. Głównym celem nalotów był Londyn, lecz nie oszczędzano także innych miast, z Coventry na czele. Pod koniec sierpnia 1940 roku dywizjon dowodzony przez przez majora RAF, Ronalda G. Kelletta osiągnął gotowość bojową, wchodząc do akcji w kulminacyjnym momencie zmagań, które są określane jako Bitwa o Anglię.
2 września 1940 sierż. František zestrzelił Messerschmitta Me-109. W ciągu kolejnych czterech tygodni walk strącił jeszcze 16 innych niemieckich samolotów. Według innych pilotów Dywizjonu 303 podczas walki František miał, wbrew regulaminowi, oddalać się od swojej eskadry i samotnie kontunuować walkę, zestrzeliwując pojedyncze niemieckie samoloty powracające do baz we Francji.
Nieprzęciętnie utalentowany i odważny outsider był krytykowany przez innych lotników dywizjonu za brak subordynacji. Zdecydowanie pozytywny wizerunek czeskiego lotnika przedstawił Arkady Fiedler w książce „Dywizjon 303”. Niezależnie od ocen wojskowej dyscypliny i taktyki Františka, bezdyskusyjny pozostaje fakt, iż zestrzelił 17 samolotów Luftwaffe i stał się jednym z najbardziej skutecznych pilotów Bitwy o Anglię.
Odznaczono go Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari oraz kilkakrotnie - Krzyżem Walecznych. Podawał się za Polaka i odmawiał wstąpienia do czechosłowackiego dywizjonu RAF.
8 października 1940 roku, dzień po 26 urodzinach, sierż. Josef František zginął w wypadku w Ewell, gdy wracał z rutynowego lotu patrolowego nad hrabstwem Surrey. 10 października pochowano go na polskim cmentarzu wojskowym w Northwood. Pośmiertnie awansowany został do stopnia porucznika, a w 1990 – pułkownika.
(PAP)
dmi/ rep/sp/