Obława Augustowska, nazywana także małym Katyniem, była największą operacją przeciwko polskiemu podziemiu przeprowadzoną po zakończeniu II wojny światowej. Jej efektem była zbrodnia ludobójstwa – podkreśliła podczas spotkania w Domu Polonii dr Barbara Bojaryn-Kazberuk, współautorka książki „Obława augustowska 1945. Okoliczności i ofiary w dokumentach archiwalnych”.
Goście spotkania w Domu Polonii dyskutowali na temat wydanej niedawno monografii „Obława augustowska 1945. Okoliczności i ofiary w dokumentach archiwalnych” oraz perspektywach wyjaśnienia okoliczności zbrodni popełnionej przez sowietów. Autorami książki są Tadeusz Radziwonowicz, dyrektor Archiwum Państwowego w Suwałkach, oraz Barbara Bojaryn-Kazberuk z Wydziału Badań Archiwalnych i Edycji Źródeł Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy publikacji, na podstawie własnych badań, podjęli próbę opisania okoliczności i możliwych przyczyn, a także przebiegu i skutków obławy augustowskiej. W książce opublikowane dokumenty pochodzące ze zbiorów Archiwum Państwowego w Suwałkach oraz opublikowanych niedawno archiwaliów sowieckich. Autorzy dotarli również do materiałów ze zbiorów prywatnych.
Współautor monografii Tadeusz Radziwonowicz opowiadał o swoim wieloletnim, sięgającym schyłku PRL zainteresowaniu losami ofiar obławy i jej przebiegiem. Historyk powiedział, że pochodzi z okolic Augustowa i wielokrotnie stykał się z historiami opowiadanymi przez członków rodzin osób zaginionych w lipcu 1945 r. „Moją sąsiadką była kobieta, której mąż zniknął, gdy ona była jeszcze na zesłaniu w ZSRS. Dramat tej osoby i wielu innych polegał na tym, że nie widzieli jaki los spotkał ich bliskich” – stwierdził współautor monografii. Początkowo zakładał, że na temat tak ogromnej zbrodni nie mogły się zachować żadne ślady archiwalne, ponieważ w interesie komunistów było ich zatarcie. Jego poszukiwania archiwalne przyniosły jednak niespodziewane efekty. „Rodziny zaginionych już w sierpniu 1945 r. rozpoczęły poszukiwania swoich bliskich. Ślady tych poszukiwań zachowały się w dokumentach władz lokalnych oraz aktach sądowych” – podkreślił dyrektor suwalskiego Archiwum Państwowego.
W monografii przypomina przypadki represjonowania rodzin, które „zbyt usilnie” domagały się prawdy o swoich bliskich. Szczególnie drastyczny wydaje się przypadek trzynastoletniej córki jednego z zaginionych, która w 1954 r. wysłała list do Bolesława Bieruta. „Reakcja była błyskawiczna: wezwanie dziewczynki do prokuratora i wielogodzinne przesłuchanie. Nie mogli uwierzyć, że sama to napisała bez inspiracji dorosłych. Matkę wzywano do UB po każdym napisanym przez córkę liście” – czytamy w jednym z publikowanych wspomnień. W 1966 r. mieszkanka jednej z augustowskich wsi pisała w liście do I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki: „Polska obchodzić będzie już 21 rocznicę wyzwolenia ziem polskich. Budowano pomniki poległym bohaterom, więc każde miasto i każda wieś obchodzi z radością. A my z żałobą i wielkim żalem, i bólem serc obchodzimy 21 rocznicę zaginięcia naszych ojców, mężów i braci. […] Zwracamy się do wszystkich urzędników, którzy piastujecie najwyższe urzędy w Polsce, abyście się przyczynili do odnalezienia naszych osób. Są ich tysiące, ale my podajemy tylko nazwiska osób z naszej wsi. Niech wreszcie oschną łzy płaczących sierot, wdów i matek, którzy tyle lat wyglądają powrotu swoich bliskich i najukochańszych osób”. Rodziny zaginionych zwracały się również do Polskiego Czerwonego Krzyża, który bezskutecznie przekazywał ich prośby do swojego odpowiednika w ZSRS. Wiele listów przesyłanych pomiędzy rodzinami i PCK publikują autorzy monografii.
Wśród historyków wciąż trwają spory wokół przyczyn przeprowadzenia tak wielkiej i brutalnej operacji. Zdaniem Tadeusza Radziwonowicza o decyzji sowietów zadecydowały trzy główne czynniki. Zdaniem autora wojska sowieckie dążyły do zapewnienia sobie pełnej kontroli nad obszarem, który uważały za strategiczny dla przerzutu wojsk do kontrolowanej przez ZSRS części Europy. W jego opinii sowieci przeprowadzili tę operację niemal wyłącznie własnymi siłami, ponieważ „nie wierzyli ludowemu Wojsku Polskiemu. Jeden z sowieckich oficerów stwierdzał, że Polacy sprzedają broń partyzantom”.
Duże znaczenie dla sowieckiej decyzji o przeprowadzeniu tak ogromnej operacji miała również bardzo trudna sytuacja komunistycznych organów władzy na tym terenie. Administracja podporządkowana rządowi w Warszawie kontrolowała na tym obszarze wyłącznie większe miasta. Cały pozostały obszar znajdował się pod kontrolą podziemia antykomunistycznego. W jego opinii liczebność oddziałów Armii Krajowej Obywatelskiej na tym obszarze była przez komunistów wielokrotnie przesadzona. Oceniali je nawet na około 8 tysięcy żołnierzy. Na te aspekty zwróciła uwagę również dr Barbara Bojaryn-Kazberuk. Autorka przypomniała, że na całym obszarze objętym obławą działało wówczas zaledwie około pięćdziesięciu funkcjonariuszy bezpieki i zaledwie kilka posterunków MO. „Przeciwko nim było około 250 uzbrojonych partyzantów AKO oraz 2,5 tys. związanych z nimi członków podziemia. Społeczność tych obszarów pamiętała o doświadczeniach okupacji sowieckiej i była bardzo tradycyjna. Podziemie na tych terenach było więc bardzo silne i wspierane przez ludność. Obława była więc wymierzona nie tyle w podziemie, lecz całej tej społeczności” – podkreśliła autorka. W tym kontekście oceniła działania sowieckie na tym terenie jako bardzo skuteczne, ponieważ później nie nastąpiło już odrodzenia podziemia w skali sprzed lipca 1945 r.
Zdaniem dr. Arūnasa Bubnysa, dyrektora Departamentu Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy do podobnych obław dochodziło w 1945 r. również na terenie Litwy. Litewski historyk zauważył, że podobnie jak na terenie Polski był to okres największego nasilenia działalności podziemia niepodległościowego oraz największego natężenia terroru sowieckiego. „W 1945 r. litewskie oddziały partyzanckie zajęły około 20 miasteczek w wielu regionach Litwy i likwidowały tamtejsze posterunki milicji i sowieckie oddziały pomocnicze” – podkreślił Bubnys. Litewski historyk określił operacje sowieckie przeciwko litewskim Leśnym Braciom jako „wojskowo-czekistowskie”, a więc o zbliżonym charakterze do obławy augustowskiej. W tym czasie na Litwie stacjonowało kilkanaście pułków wojsk NKWD. „Ich największe natężenie przypadło na lato 1945 r. i były one wymierzone w ludność cywilną i partyzantów. W czerwcu 1945 r. zamordowano lub poległo w walkach ponad 1100 partyzantów, w kolejnym miesiącu ta liczba sięgnęła około 1400” – podkreślił dr Bubnys. Zdaniem litewskiego historyka żadna z sowieckich operacji nie była jednak tak krwawa i szeroko zakrojona. Obławę augustowską odróżnia jego zdaniem również fakt, że przeprowadziły ją głównie wojska sowieckie, a nie oddziały NKWD wspomagane przez pomocnicze Istriebitielnyje Bataljony.
Podczas premiery monografii wydanej przez IPN i Archiwum Państwowe w Suwałkach dyskutowano również o hipotezach na temat miejsc ukrycia zwłok ofiar zbrodni. W ramach śledztwa IPN biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na terytorium Białorusi – większość w okolicach miejscowości Kalety, które mogą być potencjalnie jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Na razie prace sondażowe we wskazanych miejscach po stronie polskiej również nie dały odpowiedzi na pytanie o miejsca pochówku. Dr Barbara Bojaryn-Kazberuk przypomniała, że w 1945 r. doszło do niewielkiej korekty nowej granicy pomiędzy PRL i ZSRS. Obejmowała ona pas o szerokości zaledwie 100 metrów i długości około 2 kilometrów. Ten obszar, dziś należący do Białorusi, jest zdaniem biegłych miejscem ukrycia szczątków ofiar obławy augustowskiej. „Strona białoruska odmówiła pomocy w badaniach tego miejsca” – dodała dr Bojaryn-Kazberuk. Autorka przypomniała jednocześnie, że niedawne odkrycia archiwalne rosyjskiego historyka Nikity Pietrowa z Ośrodka „Memoriał” oraz dokumenty opublikowane w internecie przez rosyjskie ministerstwo obrony znacząco poszerzyły naszą wiedzę na ten temat. Dr Bojaryn-Kazberuk wspomniała również o niedawnych rosyjskich próbach zakłamywania historii. „Tamtejsze media twierdziły, że planowany w Białymstoku pomnik upamiętniający ofiary obławy ma upamiętniać odpowiedzialnych za zbrodnie przeciwko Białorusinom w Polsce” – przypomniała.
Do obławy augustowskiej doszło 73 lata temu. Oddziały NKWD i SMIERSZ (sowieckiego kontrwywiadu wojskowego) między 12 a 18 lipca 1945 roku przeprowadziły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Obława Augustowska nazywano jest także małym Katyniem. „Była to największa operacja przeciwko polskiemu podziemiu przeprowadzona po zakończeniu II wojny światowej. Jej efektem była zbrodnia ludobójstwa” – podkreśliła podczas spotkania w Domu Polonii dr Barbara Bojaryn-Kazberuk.
Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie obławy. Dotyczy ono zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto w nim, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach: augustowskim, suwalskim i sokólskim. Aresztowania prowadzono również po zakończeniu obławy. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego „Smiersz” III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego. Udział tych ostatnich prawdopodobnie ograniczał się do zabezpieczania działań sowieckich.
Publikacja poświęcona obławie augustowskiej jest dostępna online na stronach Archiwum Państwowego w Suwałkach:
http://www.suwalki.ap.gov.pl/download/Oblawa%20augustowska%201945.%20Okolicznosci%20i%20ofiary%20w%20dokumentach%20archiwalnych.pdf
Michał Szukała (PAP)
szuk/ ls/