Niewydolność systemu gospodarczego i postawy ludzi, „opozycyjność” narodu polskiego, a zwłaszcza - masowość i długotrwałość oporu wobec władzy przesądziły o upadku komunizmu – mówili w sobotę uczestnicy debaty „Wielka dekada Polaków 1979-89”, która odbyła się w Krakowie.
W debacie, która toczyła w auli Akademii Ignatianum w Krakowie, uczestniczyli: historyk prof. Andrzej Nowak (UJ), Jan Maria Rokita - w latach 80. założyciel Niezależnego Zrzeszenia Studentów na UJ, w wyborach 1989 r. kandydat Komitetu Obywatelskiego, później polityk kilku partii od Unii Wolności, przez SKL po PO, historycy: dr Łukasz Kamiński (Uniwersytet Wrocławski ) i dr hab. Filip Musiał – dyrektor krakowskiego oddziału IPN. Dyskusję prowadził dr hab. Henryk Głębocki (IPN).
Prof. Andrzej Nowak mówił – odwołując się do prac prof. Richarda Pipesa - że "komunizmu był ideologią sprzeczną z cechami ludzkiej natury" i to właśnie niedostosowanie tej utopii, którą próbowano urzeczywistnić siłą, kosztem gigantycznych ofiar w ludziach, zanegowanie wolności i zanegowanie własności wywołało protesty i przesądziło ostatecznie o upadku komunizmu.
"Myślę, że źle byłoby, gdybyśmy powiedzieli: wszystko zaczęło się dopiero od pielgrzymki Jana Pawła II. Ona była ważna, ale Jan Paweł II zbierał całe doświadczenie Kościoła polskiego, które zaczyna się od śmierci św. Stanisława, od roku 1079 - od sprzeciwu wobec władzy, która poniewiera społeczeństwem" – mówił prof. Nowak. Dodał, że po roku 1945 było kilka fal protestów społecznych w Polsce, ale w fazę masową, który wstrząsnął podstawami komunizmu protest przeszedł w 1979 r, kiedy "następca św. Stanisława - Jana Paweł II wystąpił jak św. Stanisław".
Jan Maria Rokita mówił, że wszyscy wiedzą, jakie czynniki wpłynęły na upadek komunizmu, spór dotyczy tego, który z nich najmocniej. "Trzy podstawowe czynniki, które to spowodowały to: kompletne fiasko gospodarcze komunizmu, zwłaszcza Sowietów, uzyskanie przez Reagana trwałej przewagi militarnej, niemożliwej już do nadrobienia przez Sowietów oraz poruszenie polityczne i polityczno-duchowe w Europie Środkowo-Wschodniej" – powiedział Rokita.
Dodał, że jego fascynował inny czynnik – jak powiedział "bylejakość, chciwość i tchórzostwo" w wydaniu przywódców Imperium Sowieckiego z Michaiłem Gorbaczowem na czele, którzy pozwolili "bez cienia oporu" na upadek całego imperium. "Twierdzę, że gdyby nie to, wszystko potoczyłoby się inaczej" – powiedział Rokita podkreślając, że przywódcy ZSRR nie mieli jego zdaniem – wbrew twierdzeniom historyków – żadnego planu jak ratować mocarstwo. "Jedyny ich plan to było nie stawiać dalej oporu, bo nie ma to sensu" - podkreślił.
"Bohaterem roku 1989 byliśmy my. To był bohater zbiorowy. Gdy elity opozycji, zasiadały do Okrągłego Stołu szacowano, że w opozycji aktywnych jest 55 tys. osób, w roku 1980 r. mówiliśmy, że w działania i wsparcie dla +Solidarności+ zaangażowanych było 9-10 mln Polaków. Kręgosłup pierwszej +S+ został złamany stanem wojennym" – mówił dyrektor krakowskiego oddziału IPN dr hab. Filip Musiał. Jego zdaniem największym fenomenem było to, co działo się między Okrągłym Stołem a wyborami 4 czerwca 1989 r.
"My Polacy, potrafiliśmy 4 czerwca obrócić te wybory z wyborów kontraktowych w plebiscyt za lub przeciw komunizmowi" – powiedział Musiał. Podkreślił, że komuniści nie chcieli demokratyzacji sytemu, ale pozornych zmian systemu i kontroli nad nim.
Dr Łukasz Kamiński mówił, że niewydolny system gospodarczy nie jest czynnikiem determinującym upadek komunizmu, czego przykładem są współcześnie Kuba i Korea Północna. Jego zdaniem, jeżeli przyjrzymy się momentom przełomowym w różnych krajach kluczowy jest charakter oporu i formy jakie przyjmuje. "Z mojej perspektywy tym kluczowym czynnikiem jest „Solidarność”. Kluczowe jest to, że był to nie tylko ruch masowy, ale i długotrwały" – powiedział Kamiński. "Ta masowość i długotrwałość ruchu +S+ prowadziła do uformowania wspólnoty na nowo i jej przemiany. W perspektywie szerszej, poza polskiej istotne jest to, że mimo, iż stan wojenny przetrzebił szeregi „S”, opór wciąż trwał" - dodał.
Prof. Andrzej Nowak mówił, że kryzysy systemu komunistycznego były dla władzy "lekcjami, jak sobie z nimi radzić”. Myślę, że w 1956 mamy do czynienia z pewnym sfinalizowaniem przełomu wywołanego śmiercią Stalina, bo władze w cały obozie komunistycznym, nie chcą powrotu do sytuacji, w której nowy dyktator będzie mógł zabijać niemal do woli, także członków kierownictwa partyjnego" – powiedział prof. Nowak. Dodał, że Polska jest ciekawym przypadkiem, bo masowy opór w naszym kraju był coraz lepiej organizowany m.in. za sprawą Kościoła, którego nie udało się złamać.
Według historyka – wbrew twierdzeniu Rokity - komuniści nie oddali niczego bez walki, a było przyzwolenie za czasów Gorbaczowa na traktowanie Polski jako "poletka eksperymentalnego", jak zabezpieczyć władzę w sytuacji pozorowanego podzielenia się władzą oraz kryzysu ekonomicznego.
Dr hab. Filip Musiał podkreślił z kolei, że nie było w bloku wschodnim drugiego kraju, który tak długo – od roku 1945 - manifestował w różnych formach swój opór. "Wybory kontraktowe z roku 1989 to moim zdaniem sukces tej wspólnoty, która znalazła w sobie siłę, żeby przetrwać te kilkadziesiąt lat komunizmu i odbudowywać się" – podkreślił. Dodał, że proces odbudowywania stał się bardziej dynamiczny po roku 1976, gdy środowisk opozycyjnych było więcej.
Projekt "1979-1989 dekada zrywu wolności" jest realizowany przez Stowarzyszenie NZS 1980 oraz krakowski oddział IPN, a część z wydarzeń odbywa się z udziałem Małopolskiego Centrum Edukacji, NSZZ "Solidarność" i Akademii Ignatianum. Jego partnerami są wojewoda małopolski i władze województwa. 4 czerwca pod tablicą na ul. Siennej, upamiętniającą Małopolski Komitet Obywatelski złożone zostaną kwiaty, a 5 czerwca w Centrum Edukacyjnym IPN "Przystanek historia" odbędzie się konferencja "Rok 1989 w Małopolsce". (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ drag/