Kombatanci, członkowie Związku Żołnierzy NSZ, grupy rekonstrukcyjne i mieszkańcy upamiętnią w czwartek przypadającą 3 maja 72. rocznicę zajęcia Wisły przez oddział NSZ Henryka Flamego "Bartka". Przejdą ulicami miasta, by przypomnieć o wydarzeniach sprzed lat.
Kulminacją rocznicowych uroczystości będzie msza św. w kościele Wniebowzięcia NMP.
Zajęcie 3 maja 1946 r. Wisły było najbardziej spektakularną akcją oddziału "Bartka", największego antykomunistycznego zgrupowania w Beskidach. Oddział stoczył wiele walk z KBW i MO.
Tomasz Greniuch w biografii kpt. Flamego wspomniał, że "Bartek" na 3 maja 1946 r. zarządził koncentrację wszystkich podległych mu sił na Baraniej Górze w Beskidzie Śląskim. Stawiło się ok. 200 ludzi.
Jeden z dowódców zgrupowania, Antoni Biegun ps. Sztubak wspominał po wojnie, że żołnierze biwakowali w masywie Baranią Góry przez kilka dni. "Z początku nie wiedzieliśmy jaki jest cel zlotu. Dopiero po porannym apelu 3 maja +Bartek+ zarządził natychmiastowy wymarsz wszystkich oddziałów w kierunku Wisły. +Zamanifestujemy naszą wolę służenia ojczyźnie w dniu święta Królowej Polski+ - powiedział" – zacytował "Sztubaka" Greniuch.
Grupy zaczęły schodzić z gór. Partyzanci byli w mundurach, z przypiętymi orzełkami na mieczu oraz ryngrafami z wizerunkiem Matki Bożej. Biegun z 60-70 podwładnymi otrzymał polecenie ubezpieczania pochodu.
"Szliśmy radośni i podnieceni, a na drodze, którą maszerowaliśmy, zaczęły się rozgrywać niezwykłe, wzruszające sceny. Spotykanych po drodze ludzi (…) ogarniał szał radości. Kobiety i dziewczęta wybiegał z domów ze smakołykami i kwiatami. (…) Niektóre płakały (…) i błogosławiły na drogę. Wielu ludzi pytało nas: +czy idziecie prać komunistów?+" – relacjonował Antoni Biegun.
Po wkroczeniu do Wisły defiladę, którą poprowadził zastępca "Bartka" ppor. Jan Przewoźnik ps. Ryś, przyjął kpt. Henryk Flame. "To była nasz pierwsza defilada! Rok wcześniej nasi sojusznicy z Zachodu świętowali koniec wojny, odbyły się parady zwycięstwa, na których zabrakło Polaków. (…) Maszerując teraz mieliśmy jakby namiastkę nieodbytej parady" – wspominała Irena Stawowczyk ps. Sarna, którą zacytował w biografii "Bartka" Tomasz Greniuch.
"Sztubak" wspominał po wojnie, że wkroczenie żołnierzy "Bartka" do miasta przeraziło komunistów. "W Wiśle stacjonował w tym czasie oddział wojska polskiego i sowieckiego, niedaleko znajdowały się posterunki WOP. Wszyscy oni siedzieli cicho, jak przysłowiowa mysz pod miotłą, nie dając znaku życia" - relacjonował.
Późnym popołudniem żołnierze NSZ wrócili na Baranią Górę.
Zdaniem Tomasza Greniucha, defilada w Wiśle przy jednoczesnej bezsilności lokalnych sił bezpieczeństwa wprawiły władze komunistyczne we wściekłość. "Sprawą priorytetową dla władz wojewódzkich, na których terenach operowało zgrupowanie +Bartka+, była bezwzględna likwidacja grup leśnych z VII Okręgiem NSZ" – napisał historyk.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i zamordowano. W wyniku operacji bezpieki śmierć poniosło ok. 90 osób.
Henryk Flame zlecił nadzór nad przerzutem zastępcy, Janowi Przewoźnikowi, który został zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. "Bartek" przeszedł w tym czasie operację nogi. Miał ranę postrzałową. Wobec braku kontaktu z "Rysiem" zdołał zbiec śledzącym go ubowcom i wrócił w góry. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 r. w Bielsku. 1 grudnia 1947 r. został zabity przez milicjanta w Zabrzegu koło Czechowic-Dziedzic. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/