Dzięki temu, że możemy odprowadzić adm. Unruga w ostatnią drogę, kładziemy jeden z ostatnich kamieni na fundamencie prawdziwej, wolnej Polski, na której będzie można budować dalej jej wielki gmach - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas pogrzebu adm. Józefa Unruga i jego żony Zofii.
"Kładziemy jeden z ostatnich kamieni na fundamencie prawdziwej, wolnej Polski, na której dalej będzie można budować jej wielki gmach; nie na jakichś spróchniałych bierwionach, lecz na wielkich kamieniach naszej historii ostatniego stulecia, stulecia od odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r." - powiedział Duda podczas pogrzebu na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni.
Prezydent zaznaczył, że to symboliczne, iż admirał właśnie w tym roku wraca do Gdyni, „do jego Gdyni, nad jego wybrzeże, na swoje miejsce”. Podkreślił, że jest to wielki dzień dla Rzeczypospolitej i dla nas wszystkich, ale przede wszystkim dla Marynarki Wojennej. "Wraca wasz dowódca, jesteście marynarzami, żołnierzami prawdziwie wolnej Polski" - wskazał.
"Szliśmy tu ramię w ramię z panem ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem i skonstatowaliśmy jedno, jeżeli admirał Unrug wrócił, to znaczy, że dowództwo Marynarki Wojennej też musi wrócić do Gdyni, bo to są symbole" - powiedział prezydent.
Zwracając się do Błaszczaka, dodał: "I niechże, panie ministrze, wróci ono tutaj jak najszybciej, także po to, żeby budować morale tych marynarzy, którzy codziennie wypływają na Bałtyk. Aby widzieli oni gmach swojego dowództwa, nie gdzieś daleko w Warszawie, ale tutaj na wybrzeżu, na miejscu".
"Wierzę w to, że będziemy w stanie przez najbliższe lata w ramach modernizacji polskiej armii zbudować także w mądry sposób polską Marynarkę Wojenną. To wielkie i trudne dzieło, ale wierzę w to, że z dumą je zrealizujemy i z powodzeniem dla bezpieczeństwa RP, dla bezpieczeństwa całego naszego narodu, ale przede wszystkim na chwałę polskiego orężna i na pamięć jego wielkich bohaterów, na których czele - jeśli chodzi o polską Marynarkę Wojenną - stoi pan admirał Józef Unrug, polski marynarz z wyboru, wielki patriota, wielki bohater naszego narodu" - powiedział prezydent.
Trumny ze szczątkami dowódcy floty i dowódcy obrony polskiego Wybrzeża we wrześniu 1939 r. admirała Józefa Unruga i jego żony Zofii pochowano w Kwaterze Pamięci na Cmentarzu Marynarki Wojennej do Gdyni. Uroczystości pogrzebowe poprowadził biskup polowy Wojska Polskiego ks. Józef Guzdek, który koncelebrował też mszę św. odprawioną wcześniej w kościele Marynarki Wojennej RP w Gdyni Oksywiu.
Pogrzeb miał charakter państwowy. W jego trakcie wnuk adm. Unruga, Krzysztof, odebrał z rąk prezydenta Dudy akt mianowania swojego dziadka na stopień admiralski. Wnukowi przekazano też banderę, którą zdjęto z trumny admirała przed pochówkiem.
Na zakończenie uroczystości przy Kwaterze Pamięci złożono wieńce i zapalono znicze, a towarzysząca uroczystości Kompania Reprezentacyjna Marynarki Wojennej oddała salwę honorową. Z pokładu śmigłowca Marynarki Wojennej zrzucono też do Bałtyku symboliczny wieniec, a na polskich okrętach, na których już rano podniesiono galę banderową, zawyły syreny.
Poza prezydentem w uroczystościach udział wzięli także m.in. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, senator i pełnomocnik prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego Anna Anders, wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk i wiceminister kultury Jarosław Sellin.
Uroczysty pogrzeb poprzedziła msza św. odprawiona w kościele Marynarki Wojennej RP w Gdyni Oksywiu, w którym od poniedziałku wystawione były trumny ze szczątkami adm. Józefa Unruga i jego żony Zofii. Po nabożeństwie trumny ze szczątkami małżonków w uroczystym kondukcie przewieziono na Cmentarz Marynarki Wojennej w Gdyni, gdzie pochowano je w Kwaterze Pamięci.
Dowódca polskiej floty w okresie II RP i dowódca Obrony Wybrzeża we wrześniu 1939 r., admirał Józef Unrug, zmarł w 1973 r. we Francji i został pochowany na cmentarzu w Montresor, gdzie - siedem lat później, spoczęła też jego żona Zofia. Unrug, w swoim testamencie zastrzegł, że jego prochy mogą wrócić do kraju dopiero wówczas, gdy godnego pochówku doczekają się jego trzej podwładni - oficerowie Marynarki Wojennej, obrońcy polskiego wybrzeża w 1939 r. - Stanisław Mieszkowski, Jerzy Staniewicz i Zbigniew Przybyszewski skazani na podstawie fałszywych dowodów (za szpiegostwo oraz dywersję) na śmierć i straceni w 1952 r.
W ostatnich latach szczątki oficerów zostały znalezione przez IPN na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach i w grudniu ub.r. pochowano je w Kwaterze Pamięci na gdyńskim Cmentarzu Marynarki Wojennej.
Przed dwoma laty Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podjęło starania o sprowadzenie do Polski prochów małżonków. W ostatnim czasie ich szczątki zostały ekshumowane i przewiezione do francuskiego portu wojennego w Breście, skąd – na pokładzie fregaty ORP Kościuszko, przetransportowano je do kraju.
Decyzją prezydenta Andrzeja Dudy, na wniosek szefa MON Mariusza Błaszczaka, wiceadmirał Józef Unrug został w ostatnich dniach mianowany na stopień admirała floty. (PAP)
autor: Anna Kisicka, Olga łozińska
aks/ oloz/ agz/