02.08.2010. Paryż (PAP) - W Montpellier, jednym z największych miast południowej Francji, mają stanąć monumenty Włodzimierza Lenina i Mao Zedonga - podał w poniedziałek dziennik "Le Monde". Zabiega o to Georges Freche, lewicowy przewodniczący rady regionu Langwedocja-Roussillon.
Nieco później ma do tego grona dołączyć wódz chińskiej rewolucji komunistycznej Mao wraz z czterema innymi podobiznami światowych przywódców, w tym Nelsona Mandeli. W ten sposób - tłumaczy Freche - powstanie w Montpellier "panteon" 10 najwybitniejszych, oczywiście w jego własnym mniemaniu, przywódców XX wieku.
Freche w przeszłości był maoistą, potem socjalistą, a dziś stoi na czele rady regionu, w którym leży Montpellier. W mediach tłumaczył swoje uznanie dla lidera rewolucji bolszewickiej: "Lenin nie był krwawym dyktatorem. To człowiek, który zmienił oblicze XX wieku (...) U Lenina są momenty chwały: rewolucja październikowa, a potem dekolonizacja, gdyż rok 1917 zmienił postać świata. Bez tego roku nie byłoby dekolonizacji Afryki, Indii, Chin i generalnie wszystkich zapóźnionych w rozwoju krajów".
Francuski polityk uważa, że pomnik należy się też Mao, gdyż "był on wielki w latach 1929-1949", choć potem "okazał się zupełnym zerem jako szef państwa". "Rewolucja kulturalna to było wielkie nieszczęście dla Chin, ale Historia o niej zapomni" - dodaje Freche.
Pytany przez dziennikarza, czy w jego "panteonie" byłoby miejsce dla Stalina, lokalny polityk odpowiada: "pewnego dnia - tak. Ale trzeba zaczekać, aż to dojrzeje. Ludziom trudno zrozumieć, że oddając honory człowiekowi, upamiętnia się najważniejsze momenty (w jego życiu)". W opinii Freche'a, Stalin, choć był "katem", zasłużył się dla historii pokonaniem Hitlera pod Stalingradem, dzięki czemu - jak mówi lewicowy działacz - "Rosjanie zmienili bieg II wojny światowej".
Jak zauważa "Le Monde", słowa Freche'a nie wywołują we Francji skandalu. Może dlatego, że nazywany "lewicowym Le Penem" polityk przyzwyczaił już wszystkich do swoich prowokacyjnych wypowiedzi. W 2007 roku powiedział np., że w ekipie piłkarskiej Francji jest za dużo "Czarnych", za co Partia Socjalistyczna usunęła go ze swoich szeregów.
Szymon Łucyk (PAP)
szl/ awl/ mc/