Ostatnia droga naczelnika powstania styczniowego na Mazowszu gen. Zygmunta Padlewskiego usłana była kwiatami. Z okien kamienic bukiety róż i fiołów rzucały mieszkanki Płocka. Generał został rozstrzelany na terenie tamtejszych carskich koszar 15 maja 1863 r.
Miejsce stracenia Padlewskiego upamiętnia wysoki, drewniany krzyż. Jednak dokładne miejsce jego pochówku do dziś nie jest znane.
Zygmunt Padlewski (1836-1863) urodził się w Czerniawce Małej pod Berdyczowem, jako syn Władysława i Judyty z Potockich. Ukończył Korpus Kadetów w Brześciu Litewskim, a następnie Akademię Artyleryjską w Petersburgu. Służył w carskim wojsku, w tym w artylerii konnej. Jednocześnie współtworzył „Koło Oficerów Polaków w Petersburgu”, tajną organizację, której zadaniem było przygotowanie kadr do powstania w Królestwie Polskim.
Anna Stogowska: Generał stanął przed 12-osobowym plutonem strzelców spokojnie, prosząc by nie zasłaniano mu oczu opaską. Według tego przekazu, oddział egzekucyjny wystrzelił na rozkaz, ale chybił. Padlewski został ranny, lecz nie upadł. Został dobity strzałem z pistoletu przez jednego z podoficerów.
Podczas powstania styczniowego gen. Padlewski był autorem planu działań powstańczych na ziemiach polskich. Został naczelnikiem na północnym Mazowszu. Dowodził oddziałami m.in. na terenie Puszczy Kurpiowskiej. Walczył pod Myszyńcem, Drążdżewem i Radzanowem. Później został odkomenderowany do Płocka, który miał stać się siedzibą Rządu Narodowego. Jednak atak powstańców na stacjonujący w mieście rosyjski garnizon został odparty. Wojska carskie ujęły Padlewskiego wraz z jego oddziałem 22 kwietnia 1863 r. między miejscowościami Bożymin i Studzianka. Generał został rozpoznany i przewieziony do więzienia w Płocku razem z 69 innymi jeńcami.
Według prof. Anny Marii Stogowskiej z Towarzystwa Naukowego Płockiego, autorki opracowania pt. „Ostatnie tygodnie życia Zygmunta Padlewskiego”, gdy w dzień egzekucji, 15 maja 1863 r., wieziono generała ulicami Płocka z więzienia na plac ćwiczeń wojsk rosyjskich z okien kamienic kobiety rzucały bukiety róż i fiołków. Jak podkreśla prof. Stogowska, przytaczając relację naocznego świadka, carskiego oficera Ponomariewa - „cała droga zasłana była kwiatami”.
Powołując się na relację Józefa Malinowskiego, właściciela podpłockiego majątku Tupadły, który opisał w pamiętniku egzekucję Padlewskiego, prof. Stogowska wspomina, że generał stanął przed 12-osobowym plutonem strzelców spokojnie, prosząc by nie zasłaniano mu oczu opaską. Według tego przekazu, oddział egzekucyjny wystrzelił na rozkaz, ale chybił. Padlewski został ranny, lecz nie upadł. Został dobity strzałem z pistoletu przez jednego z podoficerów. Gdy stwierdzono zgon, ciało generała złożono do wykopanego wcześniej dołu.
W swym pamiętniku, jak przytacza to prof. Stogowska, Malinowski zapisał: „Padlewski wysiadł przy początku placu otoczony żołnierstwem. Szedł powoli krokiem bardzo spokojnie i poważnie na drugi koniec, gdzie stanął przed szeregiem czekających na placu żołnierzy. Pokazano mu słup wykopany nad przygotowaną mogiłą między ósmą, a dziewiątą topolą od brzegu rachując południowego. Na prośbę skazańca nie zasłonięto mu oczu. Potem na placu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Na rozkaz oddział egzekucyjny strzelił i chybił. Padlewski jest tylko ranny, ale nie pada i dopiero podoficer podbiega do skazańca i strzałem z pistoletu odbiera mu życie. Gdy stwierdzono zgon włożono go w fosę i zasypano równo”.
Opisując śledztwo i proces gen. Padlewskiego, prof. Stogowska podkreśla, że z zachowanych przekazów wynika, iż odrzucił on ofertę ułaskawienia w zamian za potępienie działań powstańczych. Poprosił natomiast władze carskie o uwolnienie 15-letniego chłopca o nazwisku Szczurowski, którego aresztowano wraz z nim. Prof. Stogowska przypomina ostatni list Padlewskiego do rodziny, w którym generał, znając już termin egzekucji – wyrok został zatwierdzony przez Namiestnika Królestwa Polskiego Księcia Konstantego, a informacja o tym trafiła do Płocka w nocy 14 maja 1863 r. - żegnał się z bliskimi. List odebrała z więzienia w Płocku ciotka Padlewskiego, Klementyna Potocka. Jego oryginał znajduje się w płockim Muzeum Mazowieckim.
Anna Stogowska: Odrzucił ofertę ułaskawienia w zamian za potępienie działań powstańczych. Poprosił natomiast władze carskie o uwolnienie 15-letniego chłopca o nazwisku Szczurowski, którego aresztowano wraz z nim.
List Padlewskiego rozpoczyna się słowami: „Dnia 15 maja 1863 r., godzina 2 i pół w nocy. W tej chwili, dowiaduję się, że dziś mam dokończyć żywot ziemski. Strasznie poważna to chwila, więc nie dziwcie się, że niewiele w niej na napisanie czasu stracę, by tę godzinę, jaka mi zostaje, z Bogiem przepędzić /.../”. Na koniec generał pisze: „Bądźcie zdrowi i szczęśliwi, oto Boga modlić będę, jeśli Go zobaczę. Matko moja szukaj pomocy w Bogu. Ja biedny nie mogłem Ci życia umilić, a teraz jeszcze go zatruwam. On Cię pożałuje. Zygmunt”.
W ramach obchodów 152. rocznicy śmierci Padlewskiego w piątek w Płocku ulicami miasta przejdzie „Marsz Pamięć i Wierność”. Jego uczestnicy wyruszą spod płockiego Zakładu Karnego, na murze którego znajduje się tablica upamiętniająca uwięzienie tam przez władze carskie generała. Marsz zakończy się w miejscu egzekucji Padlewskiego, gdzie w 1963 r. wzniesiono obelisk.
W jego pobliżu w 1993 r. przeprowadzono prace archeologiczne w poszukiwaniu szczątków generała oraz innych straconych tam powstańców. Odkryto wówczas fragmenty ludzkich kości i skórzany rzemień, służący przypuszczalnie do wiązania rąk rozstrzeliwanym. W miejscu znaleziska ustawiono wkrótce potem drewniany, pięciometrowy krzyż „Bohaterów Powstania Styczniowego”.
Michał Budkiewicz (PAP)
mb/ ls/