Źródła historyczne nie potwierdzają, by Delegatura Rządu na Kraj miała w lecie 1942 r. bezpośrednie kontakty z nieposiadającą ogólnogettowej struktury konspiracją żydowską.
Żydowski Komitet Narodowy powstał dopiero w październiku, wówczas też jego działacze nawiązali porozumienie z Bundem, w którego wyniku 2 grudnia uchwalano statut Żydowskiej Organizacji Bojowej. Wydaje się więc, że spotkanie było jedną z inicjatyw Leona Feinera „Mikołaja”, który po powrocie w połowie 1941 r. spod okupacji sowieckiej (był więziony przez NKWD i zapewne wydostał się na wolność z powodu paniki w pierwszych dniach wojny niemiecko-sowieckiej) do Warszawy, zamieszkał poza gettem (u aktora Aleksandra Zelwerowicza) i służył pomocą towarzyszom z Bundu. On też w sierpniu 1942 r. jako pierwszy z działaczy getta nawiązał kontakt z Henrykiem Wolińskim z BIP-u KG AK (od 1 lutego kierował tam referatem żydowskim).
Z inicjatywy kierownika referatu żydowskiego w BIP KG AK Henryka Wolińskiego (działał od lutego 1942 r.) delegat rządu polecił Departamentowi Opieki Społecznej zająć się kwestią pomocy dla uciekających z gett Żydów. Do rozmów zaproszono przedstawicieli Frontu Odrodzenia Polski (zapewne Zofię Kossak-Szczucką i Witolda Bieńkowskiego) oraz działaczkę Polskiej Organizacji Demokratycznej Wandę Krahelską-Filipowicz.
Woliński był obok Antoniego Szymanowskiego z Wydziału Informacji BIP głównym autorem materiałów agencyjnych dotyczących represji antyżydowskich, a następnie akcji eksterminacyjnych, publikowanych w konspiracyjnej prasie na czele z „Biuletynem Informacyjnym”. W tym piśmie 3 czerwca 1942 r. zamieszczono ważną notatkę o masowych mordach w obozie w Bełżcu, podkreślając, że „mamy tu do czynienia z jedną z najstraszniejszych zbrodni niemieckich”. Od 30 lipca w „Biuletynie Informacyjnym” regularnie informowano o trwającej w Warszawie deportacji Żydów do Treblinki. Nieco później, 13 sierpnia w innym piśmie BIP-u „Wiadomościach Polskich” opublikowano artykuł Za murami getta, potępiający niemieckich zbrodniarzy i wyrażający współczucie dla ofiar. W organie Delegatury „Rzeczypospolitej Polskiej” po raz pierwszy napisano o tym w numerze z 24 sierpnia, mylnie informując, że Żydów wywozi się do Bełżca i Sobiboru. Nazwa Treblinka pojawiła się dopiero w artykule z 14 października.
Ważne Oświadczenie Kierownictwa Walki Cywilnej potępiające tą bezprecedensową zbrodnię „Rzeczpospolita” opublikowała 16 września, a „Biuletyn” dzień później. Było to pierwsze oficjalne stanowisko władz polskiego podziemia. Pisano w nim m.in.: „Obok tragedii przeżywanej przez społeczeństwo polskie dziesiątkowane przez wroga trwa na naszych ziemiach od roku blisko potworna planowana rzeź Żydów. Masowy ten mord nie znajduje przykładu w dziejach świata, bledną przy nim wszystkie znane z historii okrucieństwa […] Nie mogąc czynnie temu przeciwdziałać Kierownictwo Walki Cywilnej w imieniu całego społeczeństwa protestuje przeciw zbrodni dokonanej na Żydach”.
Delegat Rządu w swoich depeszach do Londynu w okresie od lipca do września 1942 r. nie wspomniał ani razu o losie getta warszawskiego, gdy np. o sowieckim nalocie na Warszawę z 20 sierpnia depeszował już następnego dnia. Dopiero 2 października wysłano z jego inicjatywy dwie depesze, autorem pierwszej był Leon Feiner „Berezowski” i była ona skierowana do Szmula Zygielbojma, przedstawiciela Bundu w Londyńskiej Radzie Narodowej. W drugiej delegat informował ministra spraw wewnętrznych Stanisława Mikołajczyka, że „12 września czynniki niemieckie ogłosiły, że wysiedlenie Żydów z warszawskiego getta zostało zakończone. Pozostało w getcie 33 tysiące osób obojga płci, którzy otrzymali . W tym są już i kolumny pracujące poza gettem. Poza tym pozostało kilka tysięcy ukrywających się w piwnicach i kanałach, którym grozi śmierć głodowa bądź z zastrzelenia”. Wspomniana depesza była już inicjatywą nowego delegata Jana Piekałkiewicza „Wernica”, który oficjalnie objął urząd 17 września.
Delegatura w swojej poczcie (w 1942 r. wysłano taką pocztę 15 razy) dla rządu z 21 maja umieściła materiały otrzymane od Bundu (tzw. listy Bundu z 16 marca i 11 maja informujące o deportacjach). List z 16 marca, dotyczący zagazowania Żydów z powiatu kutnowskiego w Chełmnie nad Nerem, do delegata dotarł za pośrednictwem Polskich Socjalistów na początku kwietnia. Kolejny list Bundu z 2 kwietnia dotyczył konieczności zwalczania propagandy antysemickiej szerzonej w niektórych pismach konspiracyjnych.
27 września 1942 r. można było powołać Komisję Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej (czasem zwaną Społecznym Komitetem, a dla celów konspiracyjnych Komitetem im. Konrada Żegoty). Na jej czele jako przewodnicząca stanęła Zofia Kossak-Szczucka.
W liście z 11 maja pisano już o 700 tys. zamordowanych. Na początku kwietnia do agend delegatury dotarł także biuletyn grupy „Oneg Szabat”, opracowany przez współpracowników Emanuela Ringelbluma – Eliasza Gutkowskiego i Hirsza Wassera. Dotyczył głównie deportacji Żydów z Lublina i okolicznych miasteczek do Bełżca. W czerwcu w równie nieznany sposób agendy delegata otrzymały bardziej kompleksowe opracowanie od „Oneg Szabat” – Gehenna Żydów polskich pod okupacją hitlerowską. Pewne kontakty, nie koniecznie bezpośrednie, musiały istnieć, a i sam delegat Ratajski w przeznaczonych dla Londynu, datowanych na 10 maja, Uwagach ogólnych pisał, że „mówi się, że Niemcy wymordowali na terenie Polski dotychczas około 200 tys. Żydów”. Niemniej jednak wiosną tego roku pełniejsze informacje na temat mordów na Lubelszczyźnie posiadał BIP, o czym świadczą wyczerpujące materiały przygotowane przez Antoniego Szymanowskiego dla „Informacji bieżącej” z 28 kwietnia.
W tym samym czasie z inicjatywy kierownika referatu żydowskiego w BIP KG AK Henryka Wolińskiego (działał od lutego 1942 r.) delegat rządu polecił Departamentowi Opieki Społecznej zająć się kwestią pomocy dla uciekających z gett Żydów. Do rozmów zaproszono przedstawicieli Frontu Odrodzenia Polski (zapewne Zofię Kossak-Szczucką i Witolda Bieńkowskiego) oraz działaczkę Polskiej Organizacji Demokratycznej Wandę Krahelską-Filipowicz. Szef DSW Delegatury Leopold Rutkowski przyznał na początku września specjalną dotację finansową, dzięki której 27 września 1942 r. można było powołać Komisję Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej (czasem zwaną Społecznym Komitetem, a dla celów konspiracyjnych Komitetem im. Konrada Żegoty). Na jej czele jako przewodnicząca stanęła Zofia Kossak-Szczucka. Decyzję ogłoszono w organie Delegatury „Rzeczpospolitej” 14 października. Komisja przekształciła się 4 grudnia w Radę Pomocy Żydom, już bez Zofii Kossak, za to z przedstawicielem socjalistów z WRN Julianem Grobelnym „Trojanem”, który objął przewodnictwo RPŻ.
Także i w następnym 1943 roku środowisko „Prawdy” nie zmieniło tonu w piętnowaniu współudziału Polaków w eksterminacji Żydów. W artykule "W imieniu Rzeczypospolitej", w marcu 1943 pisano na temat działań Polskiego Państwa Podziemnego w walce z szantażowaniem ukrywających się Żydów: „Rozplakatowane zawiadomienie o dwóch wydanych i wykonanych wyrokach na zdrajców sprawy polskiej zostały przez ludność Warszawy przyjęte entuzjastycznie. Oczekiwanie dalszych tego rodzaju enuncjacji oczyszcza atmosferę. Nie ulega bowiem wątpliwości, że znajdujemy się w tej chwili na samym dnie rozwydrzenia wszystkich elementów, które zdemoralizowała wojna [...] Myślmy też o Żydach. Na tych ostatnich przede wszystkim żeruje szantaż. Dawaliśmy już wyraz naszemu stosunkowi do społeczeństwa żydowskiego. Dziś podkreślamy z całym naciskiem, że jesteśmy świadkami najbardziej hańbiącego procesu żerowania na ich nieszczęściu. Dla faktu tego nie ma usprawiedliwienia”.
Najważniejszą w tej kwestii wypowiedzią środowisk konspiracyjnych jest z pewnością protest Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu na Kraj z 6 kwietnia 1943 r. Doniesienia o pladze szantaży brzmiały niczym hiobowe wieści – „Nie ma prawie rodziny, poszczególnej osoby, która nie była przedmiotem tego ohydnego procederu”. Uniemożliwiało to praktycznie pracę Rady, a jej członków pozostawiało w stanie szoku, gdyż był to „przejaw szerzącej się gangreny demoralizacji”. Apelowano o podjęcie walki z szantażystami nie tylko z powodu położenia ofiar, ale także „z punktu widzenia społecznego oraz ze stanowiska racji państwowej”. Wydanie i wykonanie szeregu wyroków śmierci oraz poinformowanie o tym społeczeństwa „oczyściłoby atmosferę moralną”. Proszono, by chociaż opublikować kilka wyroków fikcyjnych, bo do tej pory nic takiego nie zrobiono.
Bliskie związki z Kossak-Szczucką zadecydowały o włączeniu się Bartoszewskiego do prac najpierw Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, a następnie RPŻ „Żegota”. Karski nie mógł już do tej akcji się włączyć, gdyż szykował się do misji kurierskiej do Londynu.
Władysław Bartoszewski poznał w sierpniu 1942 r. Jana Karskiego, przedstawionego mu pod pseudonimem „Franek”. Karski miał go wybadać przed spotkaniem z Kossak-Szczucką. Bartoszewski zachował wspomnienie pewnego siebie, stanowczego, ale i wnikliwego rozmówcy. Karski przepytał go o pobyt w Oświęcimiu, o detale architektoniczne i stan budynków pokoszarowych – jak wiemy, wiedział o co pytać, gdyż był tak skoszarowany we wrześniu 1939 r. Wydaje się, że to on zdecydował o późniejszej karierze Bartoszewskiego w dziale kolportażu FOP-u, a następnie redakcji „Prawdy”. Jak wiemy bliskie związki z Kossak-Szczucką zadecydowały o włączeniu się Bartoszewskiego do prac najpierw Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, a następnie RPŻ „Żegota”. Karski nie mógł już do tej akcji się włączyć, gdyż szykował się do misji kurierskiej do Londynu. Jakiś czas później Bartoszewski dowiedział się od przełożonego z komórki więziennej Delegatury Witolda Bieńkowskiego, że Karski dotarł do Anglii. Zaś Leon Feiner miał mu się zwierzyć, że pomógł Karskiemu dostać się do warszawskiego getta i że to dzięki Karskiemu dotarły do Londynu raporty BIP-u (autorstwa Henryka Wolińskiego, Ludwika Widerszala i Stanisława Herbsta) i Bundu dotyczące zagłady getta oraz Protest Kossak-Szczuckiej.
Wydaje się oczywiste, że związek Karskiego z FOP-em był bardzo bliski i wiązał się z jego przekonaniami i wyborami moralnymi. Niemniej jednak pozostaje nadal niejasne, czy nawiązał te kontakty z polecenia przełożonych z BIP-u, czy były to kontakty równoległe, niezależne od właściwych zajęć w konspiracji. Nie wiemy też, czy jego prywatną inicjatywą było zabranie do Londynu deklaracji ideowej FOP-u. Związki były na tyle silne, że Karski w raporcie z 1943 r. upominał się o zorganizowanie ewakuacji Zofii Kossak-Szczuckiej z kraju. W relacjach złożonych w latach 80. wspominał także o pewnym spotkaniu, na którym czytano projekt „Protestu”, ogłoszonego w sierpniu 1942 r. Także od Kossak miał się dowiedzieć o powrocie do kraju marszałka Rydza-Śmigłego (zmarł prawdopodobnie 2 grudnia 1941r., choć niektóre relacje sugerują, że miało to miejsce parę miesięcy później), pisze o tym w raporcie, opierając się na informacji od przyjaciółki chirurga prof. Jana Lotha, który balsamował ciało.
Andrzej Żbikowski