18 tys. Greków maszerowało w czwartek ulicami Aten, ku ambasadzie USA, upamiętniając rocznicę krwawego powstania studentów przeciwko rządzącej wtedy juncie czarnych pułkowników. Doszło do niewielkich zamieszek, policja użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć tłum.
Marsz przebiegał początkowo spokojnie, ale w pewnym momencie kilkudziesięciu zamaskowanych młodych ludzi zaczęło obrzucać policję kamieniami; ta użyła gazu. Jeszcze przed manifestacją zatrzymano około 40 osób.
Ponad 8 tys. ludzi wzięło udział w takim samym marszu rocznicowym w Salonikach.
Ze względu na burzliwy przebieg podobnych manifestacji w latach poprzednich, policja zablokowała plac Syntagma w Atenach, na którym dochodziło zazwyczaj do zamieszek.
Manifestacje takie organizowane są od upadku tzw. junty czarnych pułkowników, kierują się ku amerykańskiej ambasadzie.
Wielu Greków sądzi, że Stany Zjednoczone wspierały greckich pułkowników, którzy przejęli władzę i rządzili krajem w latach 1967-1974. Czołgi, które wjechały na teren ateńskiej politechniki, stłumiły powstanie studentów przeciwko wojskowej dyktaturze 17 listopada 1973 roku; zginęły co najmniej 24 osoby, wiele zostało rannych. (PAP)
fit/ mal/
arch.