21.08. 2009 Warszawa (PAP) - B. minister do spraw współpracy z organizacjami politycznymi i stowarzyszeniami Aleksander Hall uważa, że powołany 20 lat temu rząd Tadeusza Mazowieckiego dokonał historycznych i głębokich zmian w Polsce, zarówno w budowie podstaw demokratycznego państwa, jak i nowych reguł ekonomii.
Jako najważniejsze sukcesy pierwszego niekomunistycznego rządu Hall wymienia "bezwstrząsową i gruntowną przebudowę starego aparatu państwowego w kierunku ustroju demokratycznego", "skokowe przejście do gospodarki rynkowej zawarte w planie Leszka Balcerowicza", a także "zmianę międzynarodowej pozycji Polski", obejmującą ułożenie na nowych zasadach stosunków z ZSRR i normalizację relacji z Niemcami.
"Jeśli chodzi o porażki, to może należało na początku 1990 r. już po rozwiązaniu PZPR naszkicować i przedstawić plan przejścia do pełnej demokracji np. konkretnie wskazać, że potrzebna jest nowa konstytucja i przyspieszone wybory parlamentarne. Taką koncepcję marszruty z okresu przejściowego do budowy państwa demokratycznego Mazowiecki opracował wprawdzie w maju 1990 r., ale było to już wtedy, kiedy toczyła się walka w obozie solidarnościowym" - zaznaczył.
Hall wspomina, że desygnowanie Tadeusza Mazowieckiego na premiera przez Wałęsę był dla niego zaskoczeniem.
"Mazowiecki był od kwietnia 1989 r. i zakończenia Obrad Okrągłego Stołu trochę na uboczu głównego nurtu polityki obozu solidarnościowego. Zajmował wprawdzie wtedy istotną funkcję redaktora naczelnego +Tygodnika Solidarność+, ale mimo wszystko nie będąc parlamentarzystą OKP, zachowywał jakby dystans do bieżących wydarzeń politycznych. Ja raczej spodziewałem się, że większe szanse na objęcie fotela szefa rządu ma znajdujący się wówczas w centrum politycznego nurtu Bronisław Geremek" - wyjaśnił Hall.
Wybór Mazowieckiego na premiera Hall, jak mówił, przyjął z dużą radością. "Już wtedy się z nim bowiem przyjaźniłem. Nasze bliskie kontakty rozpoczęły się w maju 1988 r. podczas strajku w Stoczni Gdańskiej" - podkreślił.
Hall opowiada, że przed 24 sierpnia, dniem zaprzysiężenia Mazowieckiego przez Sejm na funkcję premiera, zadzwonił do niego przyjaciel Jan Dworak, pracujący wówczas jako sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność".
"Powiedział mi wtedy, że Tadeusz widzi mnie w składzie swojego rządu. I nie było to dla mnie zaskoczeniem, bo jak już wspomniałem wcześniej miałem z Mazowieckim bliskie relacje. Funkcję ministra bez teki ds. kontaktów z partiami politycznymi i organizacjami społecznymi, jaką powierzył mi Mazowiecki, traktowałem jako misję człowieka do specjalnych poruczeń. Stałem się tym samym jednym z kilku najbliższych współpracowników premiera, znałem wiele jego decyzji. Obserwowałem z bliska proces tworzenia rządu i doboru współpracowników " - dodał Hall.
Pytany, czy wówczas mając 36 lat, nie miał wątpliwości, przyjmując propozycję udziału w rządzie, powiedział, że był pewien, iż podoła temu obowiązkowi. "Może to zabrzmi nieskromnie, ale nie miałem poczucia, że funkcja ministra może mnie przerosnąć, że nie poradzę sobie z tym wyzwaniem" - zaznaczył.
"Pamiętam ten moment, kiedy pojechałem do Warszawy i po raz pierwszy udałem się do Urzędu Rady Ministrów. Byłem w sandałach, w ręku trzymałem jakąś torbę reklamową - na pewno nie wyglądałem zbyt urzędowo, jak przyszły minister. Oficer Jednostek Nadwiślańskich, które ochraniały wtedy budynek URM, popatrzył na mnie dość podejrzliwie. Powiedziałem mu jednak, że jestem umówiony na spotkanie z premierem. Potem w sekretariacie zobaczyłem znajomą sekretarkę z +Tygodnika Solidarność+. I na końcu w gabinecie, w którym zasiadali przez lata przedstawiciele komunistycznego systemu, spotkałem Tadeusza Mazowieckiego i Jacka Ambroziaka, dwie osoby jakby przeniesione z innego świata, obcej rzeczywistości" - wspomina Hall.
Jak podkreślił, Mazowiecki w sposób samodzielny i autorski dobierał skład rządu. "Co ważne, działo się też tak w przypadku kandydatów z ugrupowań pozasolidarnościowych. Dla przykładu na wicepremiera i ministra rolnictwa wybrał Czesława Janickiego, który był spoza układu nomenklaturowego ZSL. Aparat ludowców przyjął wówczas tę nominację bardzo niechętnie. Drugi przykład to Krzysztof Skubiszewski jako minister spraw zagranicznych. Mazowieckiemu bardzo na tym zależało, aby MSZ objął ktoś nie związany z PZPR. Ówczesny lider PZPR Mieczysław Rakowski sprzeciwiał się temu. Z drugiej strony Skubiszewski zasiadał w radzie konsultacyjnej gen. Wojciecha Jaruzelskiego, co przez opozycję nie było dobrze oceniane" - powiedział Hall.
Hall dobrze pamięta też, duże zadowolenie Mazowieckiego, że Jacek Kuroń przyjął jego ofertę objęcia funkcji ministra pracy i polityki społecznej. "Kuroń był przecież wcześniej jedną z trzech osób wymienianych na stanowisko premiera i mógł potencjalnie propozycję wejścia do rządu jako jeden z ministrów odrzucić z powodów ambicjonalnych" - tłumaczył.
Hall opowiada też jak z Jackiem Ambroziakiem, Waldemarem Kuczyńskim, Jerzy Ciemniewskim i Leszkiem Balcerowiczem pracowali wraz z premierem nad jego expose. "W gronie tym był też i syn Mazowieckiego Wojtek, z którego zdaniem Tadeusz bardzo się liczył" - dodał.
Prace nad expose odbywały się w Pałacyku w Natolinie i willi premiera na ul. Parkowej.
"Siedzieliśmy w salonie pałacyku w Natolinie i w pewnym momencie wybraliśmy się do lasu na spacer. Ja powiedziałem wówczas coś, co rozbawiło Mazowieckiego: +No dosyć panowie tej zabawy, skończmy z tym, to wszystko wygląda trochę jak sen+. Miałem na myśli wtedy to, że bierzemy udział w czymś zupełnie nierzeczywistym, czymś, czego sobie wcześniej w ogóle nie mogliśmy wyobrazić i przewidzieć, że oto nagle jako niedawni opozycjoniści, stoimy na czele państwa i kreślimy jego wizję rozwoju" - wspomina Hall.
Dla Halla, słynna "gruba kreska", o której Mazowiecki mówił w swoim sejmowym wystąpieniu 24 sierpnia, nie oznaczała w żadnym wypadku zaprzestania rozrachunku z systemem komunistycznym i jego zbrodniami.
"Chodziło przecież tylko o to, żeby zaznaczyć cezurę historyczną, odkreślić poprzednią epokę i wskazać, że dopiero od tego miejsca i czasu bierzemy pełną odpowiedzialność i działamy na własny rachunek" - wyjaśnił.
Komentując swoje dokonania jako ministra ds. współpracy z organizacjami politycznymi i stowarzyszeniami Hall powiedział, że w tamtym czasie przygotowano ustawę o partiach politycznych. "Jej filozofia była skrajnie liberalna. Do założenia działalności partyjnej wystarczało jedynie 15 osób, statut oraz rejestracja w sądzie. To zupełne zaprzeczenie obecnie istniejącej ustawy, tworzącej etatyzm w partiach" - uważa.
"Moje kontakty ze stowarzyszeniami były na ogół takie, że komunikowało się np. Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej o zaprzestaniu dotacji państwowej na jego działalność" - dodał Hall. Do swoich osiągnięć jako ministra Hall zalicza m.in. nawiązanie dobrych kontaktów z Polonią, w tym m.in. przedstawicielami dawnej emigracji w Londynie. (PAP)
rop/ par/ jbr/