Pół godziny trwał w sobotę happening na placu Wacława w Pradze, który przypomniał demonstrację sprzed 50 lat na placu Czerwonym w Moskwie. 25 sierpnia 1968 r. ośmioro dysydentów protestowało tam wówczas przeciw inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
Grupa Czechów i Rosjan, odtwarzająca tamtą demonstrację, przyniosła ze sobą transparenty z identycznymi hasłami napisanymi cyrylicą – „Za naszą i waszą wolność”.
Jedna z organizatorek akcji Eugenia Cihalova odczytała nazwiska protestujących w 1968 roku, którzy w Czechach nazywani są „ośmiorgiem dzielnych” - lingwisty Konstantego Babickiego, studentki Tatiany Bajewej, lingwistki Łarisy Bogoraz, poetki Natalii Gorbaniewskiej, poety Wadima Delone, robotnika Władimira Driemlugi, fizyka Pawła Litwinowa oraz filologa Wiktora Fajnberga.
Do dziś żyje trójka uczestników protestu z 1968 roku - Litwinow, Fajnberg oraz Bajewa. Ta ostatnia była w sobotę w Pradze, ale nie zabrała głosu i nie rozmawiała z dziennikarzami.
Organizatorka happeningu Zuzanna Vańkova powiedziała PAP, że podobnie jak przed 50 laty na placu Czerwonym Gorbaniewska miała ze sobą wózek z trzymiesięcznym dzieckiem, tak i odtwarzająca jej protest aktywistka pojawiła się z wózkiem w sobotę na placu Wacława. „Odważnie poświęcili się dla nas” – tłumaczyła Vańkova obowiązek pielęgnowania pamięci o moskiewskim proteście.
Mieszkający w Pradze Rosjanin Władimir Litwin, który w sobotę w Pradze zajął miejsce Pawła Litwinowa, powiedział PAP, że gdy Rosjanie najechali Czechosłowację, miał rok. „Gdy dorastałem, nie wyobrażałem sobie, że można wystąpić przeciwko ZSRR. Dzisiaj wiem, że tylko tak można doprowadzić do zmian w Rosji” - podkreślił.
Jego zdaniem zmiana nastawienia Rosjan, którzy o wydarzeniach 1968 roku nadal mówią jako o „kontrrewolucji i braterskiej pomocy”, możliwa jest tylko wtedy, gdy dojdzie do zmiany rządzących. „Musi skończyć się propaganda i dopiero po kilku latach radykalnych zmian społeczeństwo usłyszy prawdę, skonfrontuje się z nią i uzna winę” – powiedział PAP.
Protestujący przed 50 laty na placu Czerwonym dysydenci zostali aresztowani po pięciu minutach, niektórych z nich pobito. Zostali skazani na więzienie, niektórzy trafili do szpitali psychiatrycznych. Bajewa, Litwinow i Fajnberg w 2017 roku z rąk ministra spraw zagranicznych Czech Martina Stropnickiego, w imieniu całej grupy, odebrali nagrodę Gratias Agit, która przyznawana jest za propagowanie dobrego imienia Czech za granicą.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ akl/ mal/