2011-03-08 (PAP) - Kobiety i problematyka emancypacji za rzadko pojawiają się w podręcznikach i w nauczaniu historii – uważa dr Agnieszka Janiak – Jasińska z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. "Ruch emancypacyjny jest tak samo ważny jak ruchy robotnicze czy ludowe" - podkreśla.
„Jeżeli chcemy przełamywać stereotypy, budzić aktywność społeczną wśród dziewcząt i młodych kobiet, pomagać im w wejściu w życie publiczne, w tym także polityczne, to musimy pokazywać wzorce, które będą mogły naśladować – mówi Janiak-Jasińska. - A tymczasem, kiedy uczeń omawia historię polityczną, to nie dowie się nic o kobietach".
„Można powiedzieć, że jest tak, ponieważ panie bardzo rzadko uczestniczyły w życiu politycznym. Takie stwierdzenie to jednak tylko wymówka” – uważa historyk w UW.
Mimo że w większości nauczycielami są kobiety, to nie przekłada się to na treści nauczania historii. „O tym czego się uczymy w szkołach w dużej mierze decydują środowiska akademickie. Pytanie, czy na uniwersytetach uczy się przyszłych nauczycieli historii kobiet, historii społecznej, czy pokazuje się jej wartość dla naszych dziejów. Gdyby nauczyciele i nauczycielki kończyli studia z przekonaniem, że wątki historii społecznej są równie ważne jak dotyczące historii politycznej, to z całą pewnością nie wycinaliby tych zagadnień, tak jak dzieje się to obecnie” - argumentuje.
Np. w bardzo popularnym wśród nauczycieli podręczniku dr. Anny Radziwiłł i prof. Wojciecha Roszkowskiego wymienia się zaledwie 15 kobiet, z tego większość to królowe i żony polityków. „Dzięki Bogu jest Maria Skłodowska-Curie. Jest to ważne nie tylko dlatego, że była ona świetnym naukowcem, ale pierwszym przykładem dla Polek, iż aktywność naukową i zawodową można pogodzić z życiem rodzinnym” – wyjaśnia dr Janiak – Jasińska.
W podręczniku tym pojawia się również Narcyza Żmichowska. „Wymienia się ją jednak tylko dlatego, że w jednym ze swoich pism odnosiła się do ruchów rewolucyjnych w pierwszej połowie XIX w. Ale uczniowie nie dowiedzą się już, jaką ważną rolę pełniła w ruchu emancypacyjnym. A była to pierwsza kobieta, która skupiła wokół siebie panie walczące o swoje prawa. Dobrze byłoby, aby te kobiety, o których się wspomina w podręczniku były pokazywane nie tylko ze względu na ich rolę w życiu politycznym i narodowym, gdyby o Elizie Orzeszkowej mówiło się nie tylko, jako o ważnej pisarce, ale także jako o ważnej działaczce ruchu kobiecego” – zaznacza badaczka historii społecznej XIX i XX w.
Według niej, należy przypominać, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Polska przyznała prawa wyborcze kobietom, jako drugi kraj w Europie. „Byliśmy w awangardzie, a dziś się o tym nie pamięta” – podkreśla. W roku 1928, gdy Wielka Brytania przyznała kobietom prawo głosu, w polskim parlamencie zasiadało już 8 posłanek i 4 senatorki.
Innym przykładem, o którym mówi badaczka, jest generał brygady Elżbieta Zawacka ps. Zo, legenda Armii Krajowej, jedyna kobieta wśród cichociemnych. Zawacka przeszło sto razy przekraczała granice, przenosząc na Zachód wiadomości i meldunki. Jej najsłynniejsza misja, trwająca od lutego do maja 1943 r., wiodła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W Londynie zdała gen. Władysławowi Sikorskiemu relację z sytuacji w okupowanym kraju.
„Generał Elżbieta Zawacka znana jest jedynie wąskiej grupie żyjących jeszcze AK-owców i kobiet dbających o zachowanie tamtych tradycji" – mówi Janiak – Jasińska.
Jej zdaniem, rola kobiet nie jest także odpowiednio prezentowana w podręcznikach najnowszej historii Polski. Ruch solidarnościowy jest zwykle pokazywany przez pryzmat działalności mężczyzn, którzy najczęściej są dziś politykami, a zapomina się o wielu kobietach, które z zaangażowaniem działały w opozycji. „Kobiety wypadły z pamięci o Solidarności. Niedawno dopiero została przypomniana Henryka Krzywonos, ale oczywiście w ogóle nie pojawia się w podręcznikach” – zwraca uwagę.
„Jeżeli poważnie traktujemy postulat poszerzenia obecności kobiet w życiu publicznym, powinniśmy zwiększyć obszar, który kobiety zajmują w podręcznikach historii” – podsumowuje dr Agnieszka Janiak – Jasińska. (PAP)
wka/ mjs/ ls/