W ciągu kilku, kilkunastu najbliższych miesięcy specjaliści prowadzący badania genetyczne szczątków odnalezionych koło aresztu w Białymstoku w ramach śledztwa IPN w Białymstoku spodziewają się, że być może uda się dokonać pierwszych identyfikacji tożsamości ofiar. Przywrócenie imion i nazwisk osobom, które chowano na terenie aresztu to główny cel tych działań.
Ekshumacje związane są ze śledztwami w sprawie zbrodni funkcjonariuszy UB. Rozpoczęły się w 2013 r. Dotychczas znaleziono szczątki 359 osób, w tym kobiet i dzieci. IPN zakłada w śledztwie, że to ofiary hitlerowskich Niemiec rozstrzelani, zagłodzeni, katowani, prześladowani i pomordowani przez UB po II wojnie światowej. IPN spodziewa się również, że zostaną znalezieni ci pomordowani przez UB, którzy byli przywożeni, by ich pochować - bez trumien - na terenie przyległym do aresztu.
Prawdopodobnie pierwszą osobą, której szczątki odnaleziono w jednej z jam grobowych przy bloku koło białostockiego aresztu śledczego jest Francuzka Augustine Decoux. Odkryto pochówek starszej kobiety - co rzadkie w tym miejscu - w trumnie, na fragmencie której zachowało się właśnie to imię i nazwisko.
Jak mówi dr Marcin Zwolski z IPN w Białymstoku, to ważne informacje w analizie historycznej w tej sprawie. Udało się ustalić, że Augustine Decoux, w latach 40. XX w. pracowała w Białymstoku jako nauczycielka języka francuskiego i guwernantka. Według zeznań świadków złożonych po II wojnie światowej w 1945 r., ale też w 1970 r., a odnalezionych w archiwach IPN, kobieta była aresztowana przez Niemców, trafiła do aresztu. Zmarła w więziennym szpitalu w 1942 r. Francuzka miała wtedy ok. 62-63 lat.
IPN przypuszcza, że kobieta została pochowana w trumnie, a nie bezładnie wrzucona do jamy grobowej jak inne odnalezione szczątki, bo postarał się o to jej znajomy Czesław Budryk, pracownik miejskiej elektrowni. Znał Decoux, bo uczyła jego dzieci. IPN powiadomił o sprawie Ambasadę Francji, będą podjęte próby odnalezienia bliskich Augustine Decoux, by potwierdzić tożsamość jej szczątków na podstawie badań genetycznych.
By móc zidentyfikować ofiary, IPN wspólnie z Polską Bazą Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów (PBGOT) i Pomorskim Uniwersytetem Medycznym zbiera materiał genetyczny do badań od wszystkich, którzy stracili bliskich w latach 1939-56. Powstaje baza genetyczna. Prowadzący badania dr Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego mówi, że prace prowadzone są obecnie dwutorowo: trwają analizy w laboratorium, zbierany jest też wciąż materiał od tych, których bliscy zaginęli lub wiadomo, że zostali zamordowani, a ich grobów nigdy nie odnaleziono.
"Dzisiaj mamy już przebadaną część materiału genetycznego. Pozwala to na wytypowanie dalszych dróg postępowania. Staramy się analizować jamy grobowe, osobno - ale w całości - czyli dzielimy materiał na jamy grobowe i analizujemy z całych jam grobowych. Poddajemy go profilowaniu" - mówi Ossowski. Podkreślił, że udaje się zabezpieczyć materiał "dobrej jakości" pobierany ze szkieletów. "Tworzymy tak zwaną bazę dowodową (...) Baza materiału porównawczego, który był zbierany do tej pory jest już stworzona. W tej chwili są wykonywane badania porównawcze DNA" - mówi Ossowski.
Andrzej Ossowski: Na tym terenie mamy ofiary obydwu totalitaryzmów, nie mamy pełnej, zamkniętej listy ofiar. My się spodziewamy kto tam może być, natomiast nie mamy żadnej pewności. To powoduje, że jest to - mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością - najtrudniejsze miejsce, w którym staramy się zidentyfikować ofiary, które jest w tej chwili analizowane w Europie.
IPN i badacze cały czas apelują do wszystkich, których bliscy zaginęli w czasie wojny lub po wojnie, by zgłaszali się i oddawali materiał do badań, bo może to pomóc zidentyfikować ofiary, gdy uda się je odnaleźć. "Potrzebujemy jak najszerszego spektrum genetycznego. Powiem obrazowo: jeżeli materiał oddał nasz brat, to my nie jesteśmy zwolnieni z tego obowiązku (..) bo im więcej krewnych będziemy mieli do porównań, tym większą mocą dowodową będziemy mogli się wypowiedzieć" - podkreśla Ossowski.
Trwają prace nad wdrożeniem nowych technologii do tych badań. Już wcześniej były zapowiedzi kupna nowoczesnego sekwenatora danych DNA. Ossowski powiedział PAP, że te plany mają być zrealizowane w 2015 r.
"Materiał białostocki jest bardzo specyficzny z kilku względów. Dla nas genetyków, jest mniej różnorodny niż materiał z Łączki na Powązkach. To powoduje, że te badania są nieporównywalnie trudniejsze (...) Na tym terenie mamy ofiary obydwu totalitaryzmów, nie mamy pełnej, zamkniętej listy ofiar. My się spodziewamy kto tam może być, natomiast nie mamy żadnej pewności. To powoduje, że jest to - mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością - najtrudniejsze miejsce, w którym staramy się zidentyfikować ofiary, które jest w tej chwili analizowane w Europie" - powiedział Ossowski.
Ekshumacje na przy białostockim areszcie będą kontynuowane we wrześniu. W listopadzie prace poszukiwawcze będą miały miejsce w piwnicy aresztu.
"Niestety przez kilkadziesiąt lat nie udało się zebrać w jednym miejscu nazwisk wszystkich ofiar z naszego województwa. Mamy zamiar tę bazę stworzyć" - mówi dyrektor IPN w Białymstoku Barbara Bojaryn-Kazberuk.(PAP)
Iza Próchnicka (PAP)
ls