IPN zamierza wznowić na początku stycznia 2017 r. zawieszone śledztwo dotyczące niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck. Podczas wojny przebywało w nim blisko 40 tys. polskich więźniarek, na których dokonywano pseudomedycznych eksperymentów.
Prokurator ze szczecińskiego oddziału IPN zapoznaje się już z materiałami, którymi dysponuje Instytut - poinformował w piątek IPN.
"Sprawa obozu koncentracyjnego w Ravensbruck była prowadzona przez Główną Komisję Badań Zbrodni Hitlerowskich w Polsce i została zawieszona w czerwcu 1975 r., a następnie złożona do archiwum" - powiedział PAP prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Robert Janicki. "Podejmujemy śledztwo, ponieważ zawieszenie postępowania nie oznacza, że zostało ono merytorycznie zakończone" - dodał.
Według Janickiego, "Prokurator ze Szczecina zapoznaje się z aktami i porządkuje je, co jest bardzo istotne, bo są one w znacznej części nieuporządkowane". "Musi wydzielić de facto akta sprawy karnej i to postępowanie podjąć" - powiedział.
"Śledztwo zawieszono w latach 70. z uwagi na to, że nie można było ustalić sprawców. Twierdzono wtedy, że przebywają oni za granicami kraju, a więc ściganie ich w Polsce jest utrudnione i zawieszano na tej podstawie tego typu postępowania. To nie jest pierwsze postępowanie w ten sposób zawieszone. To jest spuścizna, z którą musimy się teraz zmierzyć i musimy wracać do tych spraw" - podkreślał Janicki.
"Sprawa obozu koncentracyjnego w Ravensbruck była prowadzona przez Główną Komisję Badań Zbrodni Hitlerowskich w Polsce i została zawieszona w czerwcu 1975 r., a następnie złożona do archiwum" - powiedział PAP prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Robert Janicki. "Podejmujemy śledztwo, ponieważ zawieszenie postępowania nie oznacza, że zostało ono merytorycznie zakończone" - dodał.
Celem wznowionego śledztwa nie jest tylko rozliczenie sprawców, ale także m.in. ustalenie osób pokrzywdzonych - powiedział prokurator. "W śledztwach IPN gromadzi bardzo bogaty materiał, który nawet jeśli sprawa kończy się umorzeniem, kiedy nie znajdziemy żyjącego sprawcy, pozostający do badań naukowych" - dodał.
"Powracanie po latach do tego typu spraw nie jest proste, ale nie jest także niemożliwe" - powiedział Janicki.
Formalna decyzja o podjęciu śledztwa ma zapaść na początku 2017 r.
W obozie koncentracyjnym w Ravensbrueck przebywało blisko 40 tys. polskich więźniarek - wynika z informacji IPN. To m.in. na nich dokonywano pseudomedycznych eksperymentów, czy sterylizacji. Obóz przeżyło ok. 8 tys. polskich więźniarek. W podobozach Ravensbrueck umieszczono także ok. 20 tys. mężczyzn i ok. tys. dziewcząt.
Wśród ponad 130 tys. kobiet i dzieci w Ravensbrueck uwięzionych było wiele Polek z Armii Krajowej, trafiły tam m.in. uczestniczki powstania warszawskiego. Masowe egzekucje przeprowadzano w obozie głównie na polskich uczestniczkach ruchu oporu i Żydówkach. Przetrzymywano tam m.in. przyjaciółkę Jana Pawła II dr Wandę Półtawską i znaną aktorkę filmową i teatralną Zofię Rysiównę.
Po wojnie przed Trybunałem Norymberskim postawiono część strażniczek i funkcyjnych z obozu, a także lekarzy, którzy prowadzili na więźniarkach eksperymenty. Część z nich skazano na karę śmierci i wykonano wyroki. Jednak osoby skazane na długoletnie więzienie w tym także dożywotnie zostały zwolnione za dobre sprawowanie około 1950 r. Wielu lekarzy eksperymentujących na ludziach uzyskało również od niemieckich władz zgodę na wykonywanie swojego zawodu już w latach 50.
W 1959 r. utworzono Muzeum – Miejsce Pamięci Ravensbrueck. W 1995 r. w związku z rocznicą 50-lecia wyzwolenia obozu polskie więźniarki i ofiary eksperymentów starały się o umieszczenie tablicy upamiętniającej ich martyrologię. Niemieckie władze placówki odmówiły. Tablicę udało się umieścić w Ravensbrueck rok później - podał IPN. (PAP)
res/ agz/