Szczątki ośmiu osób znaleźli specjaliści Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN na cmentarzu Rakowickim w Krakowie podczas zakończonych właśnie poszukiwań ofiar UB. Ich tożsamość potwierdzą badania identyfikacyjne.
"Jest duża szansa, że są to szczątki tych ofiar, które typowaliśmy przed rozpoczęciem poszukiwań i których dane widnieją w księgach cmentarnych" - powiedział w piątek PAP Dawid Golik z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
W celu identyfikacji tożsamości wydobyte szczątki zostaną poddane badaniom sądowo-medycznym oraz analizie genetycznej. IPN dysponuje materiałem porównawczym od rodzin ofiar.
Podczas poszukiwań znaleziono kilkadziesiąt przedmiotów m.in. fragmenty ubrań i przedmioty żelazne. Jest wśród nich kilka rzeczy osobistych: różaniec, medalik, fragment grzebienia, które mogły należeć do ofiar. Artefakty te zostały zabezpieczone, będą oczyszczone, zbadane i zakonserwowane.
Jak powiedział PAP Dawid Golik wyników badań identyfikacyjnych można się spodziewać na początku przyszłego roku.
Prac poszukiwawczo-ekshumacyjne prowadzone były na cmentarzu od 12 do 19 października przez specjalistów z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN we współpracy z Oddziałową Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Ich celem było odnalezienie miejsca ukrycia szczątków żołnierzy z oddziału PAS NZW Tadeusza Gajdy "Tarzana" (Pogotowie Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego), zgrupowania Józefa Kurasia "Ognia" oraz oddziału partyzanckiego "Wiarusy", pozbawionych życia w latach 1946–50.
Podjęcie badań wiąże się z prowadzonymi przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie śledztwami w sprawie zbrodniczej działalności funkcjonariuszy Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu i Tarnowie. Miała ona polegać na zabójstwach, bezprawnym pozbawieniu wolności oraz fizycznym i moralnym znęcaniu się nad działaczami podziemia niepodległościowego w latach 1945–56.
W przypadku pochówków na cmentarzu Rakowickim zachowała się dokumentacja z ksiąg cmentarnych i wskazania mówiące jednoznacznie, że były tam pochówki osób zamordowanych z wyroków wojskowego sądu rejonowego czy też zabitych w walce; nie były to pochówki anonimowe. Jednak informacji tych nie przekazywano rodzinom, nie udostępniano też ksiąg, dlatego część rodzin nigdy nie dowiadywała się, gdzie leżą ich bliscy.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
edytor: Paweł Tomczyk
wos/ hp/ pat/