Wicepremier, minister nauki Jarosław Gowin złożył w środę kwiaty pod pomnikiem Polaków rozstrzelanych przez hitlerowców w pierwszych miesiącach II wojny światowej w Lesie Szpęgawskim (Pomorskie). W tym miejscu zginęło od 5 do 7 tysięcy osób.
"To jest takie miejsce, w którym ludzie oddawali życie tylko dlatego, że byli Polakami, że byli Żydami, albo że byli osobami chorymi. Trzeba pamiętać o tych osobach, a równocześnie trzeba przekazywać tę pamięć jako przestrogę dla następnych pokoleń" - powiedział dziennikarzom minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Po złożeniu kwiatów Gowin w towarzystwie lokalnych samorządowców spacerował ścieżkami oglądając masowe groby rozsiane w lesie.
Wicepremier poparł ideę budowy nowego pomnika ku czci pomordowanych w Lesie Szpęgawskim. Jego odsłonięcie planowane jest na 22 września tego roku. "To jest wspaniała inicjatywa. Dzisiaj to są groby bezimienne, a ważne jest żeby ci, którzy stracili tutaj życie odzyskali przynajmniej dla potomności swoje imiona i nazwiska. W ten sposób ocalamy cząstkę ich człowieczeństwa" - ocenił Gowin.
Wójt gminy Starogard Gdański Magdalena Forc-Cherek powiedziała PAP, że projekt pomnika, który będzie miał formę betonowego lasu, został wybrany z siedmiu propozycji. "Te betonowe drzewa będą stopniowo przechodzić w ścięte pnie jako symbol złamanego życia. Na ściętych pniach w kształcie słojów znajdą się imiona i nazwiska 2400 osób zamordowanych tutaj osób, których tożsamość udało się zidentyfikować. Szacuje się, że w Lesie Szpęgawskim stracono od 5 do 7 tysięcy ludzi" - dodała samorządowiec.
Koszt budowy pomnika upamiętniającego pomordowanych w Lesie Szpęgawskim wyniesie ok. 1,7 mln zł. Jego powstanie finansują okoliczne samorządy, 135 tys. zł przekazało ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego. Trwa też społeczna zbiórka na ten cel.
Istniejący pomnik w Lesie Szpęgawskim poświęcony jest Polakom rozstrzelanym w tych okolicach jesienią 1939 roku i zimą 1940 r.
W chwili wybuchu II wojny światowej na terenie Pomorza rozpoczęły się aresztowania polskich nauczycieli, wojskowych, urzędników, duchownych, działaczy społecznych i politycznych. Część zatrzymanych trafiła do obozów koncentracyjnych, większość została rozstrzelana przez Niemców w pomorskich lasach. Największymi z miejsc kaźni stały się Lasy Piaśnickie w pobliżu Wejherowa i Las Szpęgawski koło Starogardu Gdańskiego.
Szacuje się, że w Piaśnicy mogło zginąć 12-14 tysięcy, a w Szpęgawsku - od 5 do 7 tysięcy osób. W obu miejscach Niemcy prowadzili masowe egzekucje od jesieni 1939 r. do początku 1940. Hitlerowcy mordowali głównie przedstawicieli polskiej inteligencji, ale także pacjentów niemieckich szpitali psychiatrycznych, w tym cudzoziemców przywożonych pociągami z III Rzeszy. W Szpęgawsku ginęli też Niemcy, którzy sprzeciwiali się nazizmowi.
W 1944 r., dla zatarcia śladów obu zbrodni, hitlerowcy sprowadzili więźniów (m.in. z obozu koncentracyjnego Stutthof), którzy musieli wydobywać ze zbiorowych grobów zwłoki ofiar i je palić. Trwało to kilka tygodni. Po wykonaniu pracy więźniów rozstrzelano. Wielu sprawców mordów w piaśnickich i szpęgawskich lasach zostało po II wojnie światowej osądzonych. Nadal nieznane są jednak nazwiska większości ofiar tych zbrodni.(PAP)
autor: Robert Pietrzak
rop/ godl/