01.09. 2009 Warszawa (PAP) - Twarde i ostre - tak kierownik Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jan Malicki ocenia wtorkowe wystąpienie premiera Rosji Władimira Putina w czasie uroczystości rocznicowych na Westerplatte.
Malicki zwrócił uwagę, że co prawda Władimir Putin uznał datę 1 września 1939 roku za dzień wybuchu II wojny światowej (w Rosji przez długi czas kwestionowano tę datę), ale mówił praktycznie wyłącznie o ofiarach radzieckich i w ogóle nie wspomniał o polskich, poza ogólnym stwierdzeniem dotyczącym ofiar wojny.
Malicki za "bardzo ostry" uznał ten fragment wystąpienia premiera Rosji, w którym - wspominając o tym, iż Zjazd Deputowanych Ludowych Federacji Rosyjskiej potępił pakt Ribbentrop-Mołotow - Władimir Putin domagał się, "żeby inne kraje zrobiły to samo ze swoimi paktami".
"To jest bardzo ostre" - ocenił historyk. Dodał, że Polakom nie chodzi o pakt Ribbentrop-Mołotow jako dokument, ale o protokoły tajne, które - jak powiedział - oznaczały rozbiór Polski i zajęcie połowy Europy.
Proszony o podsumowanie wtorkowych obchodów wybuchu II wojny światowej i charakter politycznych wystąpień w czasie uroczystości powiedział, że o wnioskach bardzo trudno jest mówić. Podał przykład konferencji prasowej premierów Polski i Rosji, która, jego zdaniem, "była zupełnie inna", a i wystąpienie Putina wówczas uznał za "raczej typu koncyliacyjnego".
"Ale nie sposób z tego wysnuć wniosków. Osobiście sądziłem, że +ciężka kanonada+ służy temu, żeby zakończyć ją miękko, żeby wyszły z tego w miarę ładne, delikatne słowa. A okazało się, że w ogóle żadna sprawa nie została koncyliacyjnie podana" - uważa historyk. (PAP)
rof/ la/ mag/