Jeśli Georgette Mosbacher zostanie wysłana do Polski, prezydent Andrzej Duda przyjmie od niej listy uwierzytelniające, pomimo jej niepotrzebnych i błędnych wypowiedzi w Senacie USA - powiedział w piątek szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
Mosbacher, kandydatka na ambasadora USA w Polsce, zapytana podczas wtorkowego posiedzenia komisji spraw zagranicznych Senatu USA, czy wie, co się dzieje w kwestii antysemityzmu w Europie Wschodniej, odparła: "Tak. Niestety zostało to wywołane niedawno przyjętą ustawą o Holokauście".
Szef gabinetu prezydenta, pytany w piątek w radiu RMF FM o tę wypowiedź powiedział, że jeśli Mosbacher zostanie wysłana do Polski, jako ambasador USA, będzie w Polsce przyjęta. "Pan prezydent przyjmie listy od pani Mosbacher, pomimo tych wypowiedzi, które były w czasie dyskusji w Kongresie" - powiedział Szczerski.
Podkreślił, że wypowiedzi Mosbacher uważa za niepotrzebne. "One są po prostu błędne, jeśli chodzi o analizę sytuację" - ocenił. "Po pobycie, pewnie nawet krótkim, w Polsce, będzie miała dużo bardziej zniuansowaną opinię, a przede wszystkim prawdziwą" - dodał.
"Ważne jest to, że pani Mosbacher - niezależnie od jej opinii, które wypowiadała w dyskusji - będzie reprezentantką naszego sojusznika. Ważne jest to, co powiedziała w pierwszej części swojej wypowiedzi, gdzie mówiła o wadze sojuszu polsko-amerykańskiego, o wspólnych planach działania, z którymi się w pełni zgadzamy" - oświadczył Szczerski.
Zaznaczył, że przyjaźń Polski i USA jest trwała, a relacje pomiędzy państwami nie są relacjami między osobami, tylko między interesami tych państw. "Widzę dzisiaj, po tej wypowiedzi, że próbujemy sprowadzać całą kwestię do jakichś spraw osobistych" - ocenił.
Szczerski był pytany także o możliwość utworzenia stałych baz amerykańskich w Polsce w kontekście wypowiedzianych w środę słów amerykańskiej ambasador przy NATO Kay Bailey Hutchison o tym, że Waszyngton nie rozważa stałej obecności wojsk amerykańskich nad Wisłą.
"Proszę zwracać uwagę na to, co jest istotne i trwałe między państwami, a nie to, co próbuje się wokół tego typu dyskusjach - na przykład dyskusjach o stałych bazach - wywołać. Jest dzisiaj próba, ja to widzę, każdy inteligentny człowiek to widzi, wywołania kontrowersji polsko-amerykańskich, które ani nie służą Polsce, ani nie służą Ameryce" - ocenił szef gabinetu prezydenta.
"Wielokrotnie o tym mówiliśmy, że chcemy, żeby obecność sojusznicza, w tym amerykańska była w Polsce trwała i stała. To jest oczywiste, to cel długofalowy, który ma wzmocnić cały Sojusz i bezpieczeństwo naszego regionu" - dodał.
Szczerski zaznaczył, że decyzja o utworzeniu stałych baz amerykańskich w Polsce będzie decyzją opartą "wyłącznie na przesłankach wojskowych i nie będzie miała uwarunkowań politycznych".
Uchwalona przez Sejm w styczniu nowelizacja ustawy o IPN zakłada m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub do trzech lat więzienia. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Przepisy te wywołały krytykę m.in. ze strony Izraela i USA. 6 lutego prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do TK. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz, aby przeanalizował kwestię tzw. określoności przepisów prawa. Zmienione przepisy obowiązują od 1 marca.(PAP)
autor: Aleksandra Rebelińska
reb/ hgt/