W ostatnim czasie mamy do czynienia z eskalacją przejawów antysemityzmu, który uwidacznia się w internecie, komentarzach niektórych polityków i mediów - powiedział w wywiadzie dla PAP przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Piotr Kadlcik. PAP: Jak obecnie wygląda sytuacja społeczności żydowskiej w Polsce?
Piotr Kadlcik: Wyniki ostatniego spisu powszechnego dowodzą, że społeczność żydowska się rozwija; coraz więcej osób gotowych jest do zadeklarowania - jako jednej z narodowości – żydowskiej. Mam zresztą wrażenie, że wyniki spisu są tego dowodem – 10 lat temu było to nieco ponad 1000 osób – dziś 7000.
PAP: Czy zmieniły się problemy, z jakimi spotykają się polscy Żydzi?
Piotr Kadlcik: Jednym z narastających w ostatnim czasie problemów jest eskalacja przejawów antysemityzmu. Wynika to z pobłażliwości, umarzania spraw, niewykrywania sprawców. Antysemickie wypowiedzi są obecne w internecie, w komentarzach niektórych polityków i mediów. Jako przykład mogę podać trwającą w ostatnim czasie dyskusję o uboju rytualnym czy interwencji armii izraelskiej po atakach terrorystycznych ze Strefy Gazy. Wiele opinii na ten temat miało charakter antyżydowski i antyizraelski. To jest bardzo niepokojące.
PAP: PSL zapowiada zgłoszenie projektu ustawy dopuszczającej ubój rytualny.
Piotr Kadlcik: Takie rozwiązanie byłoby dobre zarówno dla społeczności żydowskiej, jak i dla polskich hodowców. Natomiast oburzające jest to, że dyskusja, a może bardziej odium powstałe wokół uboju, koncentruje się na Żydach. Trzeba jasno powiedzieć, że mniej niż 20 proc. uboju rytualnego dotyczy potrzeb społeczności żydowskiej. Pozostała część dotyczy wyznawców Islamu. Niedopuszczalne są także niektóre publikacje medialne dotyczące uboju, które np. ilustruje się zdjęciami pozarzynanych krów leżących na ulicach. To manipulacja.
PAP: Jak zatem wygląda procedura żydowskiego uboju rytualnego?
Piotr Kadlcik: Uboju rytualnego nie dokonują zwykli pracownicy rzeźni. Do Polski przyjeżdżają osoby m.in. z Węgier i Izraela. Są to ludzie wyspecjalizowani w zabijaniu zwierząt zgodnie z zasadami judaizmu, tacy, którzy do tej roli przechodzą długotrwałe i szczegółowe przygotowanie. Chodzi o to, żeby zwierzętom zadawać jak najmniej cierpienia. Za pomocą bardzo ostrego noża, który wygląda jak wielka brzytwa, jednym cięciem przecina się tętnice, sploty nerwowe, krtań, tchawicę i zatrzymuje się na kościach kręgosłupa. Następuje wówczas gwałtowny spadek ciśnienia w mózgu, zwierzę natychmiast traci przytomność, umiera i nie cierpi. To sprawdzona metoda.
PAP: Czy dla gmin żydowskich likwidacja Funduszu Kościelnego i zastąpienie go odpisem podatkowym będzie dużym problemem?
Piotr Kadlcik: Od strony formalnej to dla nas kwestia marginalna, ponieważ w Polsce jest tylko kilkudziesięciu rabinów, których składki na ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne są opłacane z Funduszu Kościelnego. Oczywiście jego likwidacja będzie dla nas kłopotem, bo społeczność żydowska nie jest duża i będą trudności, żeby opłacić te składki. Skoro przedstawiciele kościoła prawosławnego, ewangelickiego obawiają się, czy ich wyznawcy będą gotowi do podawania wyznania w formularzach podatkowych – to jak, również w świetle tego, co powiedziałem powyżej – mogą reagować Żydzi? Fundusz Kościelny miał być rekompensatą dla Kościołów i związków wyznaniowych za ich dobra, które przejęło państwo. Biorąc pod uwagę wielkość środków przeznaczanych całościowo na Fundusz (ok. 90 mln zł rocznie - PAP), trzeba powiedzieć, że nie jest to duża kwota.
PAP: Jak Pan ocenia relacje gmin żydowskich z Kościołem katolickim?
Piotr Kadlcik: Nie można generalizować, mamy bardzo dobre kontakty z niektórymi biskupami i księżmi, ale są też tacy, z którymi dialog nie jest łatwy. Niemniej każdego roku, w styczniu wspólnie organizujemy np. Dzień Judaizmu w Kościele katolickim, który się cieszy niebywałym powodzeniem, a Synagogę im. Nożyków odwiedzają wtedy tłumy. Poza tym dniem jest wiele okazji do ekumenicznych modlitw i refleksji – np. z okazji ważnych, tragicznych dla Żydów rocznic. Członkowie Gminy Żydowskiej są aktywnymi działaczami w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów.
PAP: W jakim stopniu społeczności żydowskiej udaje się odzyskiwać nieruchomości przejęte w przeszłości przez państwo?
Piotr Kadlcik: Jest to proces powolny i trudny. Mogłoby się to odbywać znacznie szybciej, ale z wielu przyczyn, w tym nierzadko braku woli politycznej, potrafi się przeciągać. Rozstrzygnięta została połowa spraw, z tego połowa pozytywnie. Należy jednocześnie dodać, że przytłaczająca większość pozytywnych rozstrzygnięć odbyła się w wyniku ugody zawieranej przez strony przed Komisją Regulacyjną. Poza tym, biorąc pod uwagę przedwojenny majątek gmin żydowskich, to zgodnie z ustawą możemy się ubiegać tylko o jego niewielką część.
Jeśli chodzi o roszczenia prywatne, to błąd został popełniony ponad 20 lat temu, bo wtedy powinny być rozstrzygane te sprawy. Dziś bardzo trudno przeprowadzić ten proces i nie wiem, czy uda się go pozytywnie zakończyć.
PAP: Mówił Pan, że wiele opinii na ten temat sytuacji w Strefie Gazy miało charakter antysemicki, a jak Pan ocenia, to co się tam dzieje?
Piotr Kadlcik: Izrael oddał Palestyńczykom Strefę Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu, bo liczył na pokój. Okazało się, że Izraelczycy oddali swoją ziemię, a terrorystyczne ataki ze Strefy Gazy trwają nadal. Wyobraźmy sobie, że jakikolwiek inny kraj został zaatakowany za pomocą rakiet z terytoriów ościennych. Dochodzi do zniszczeń, może nawet niezbyt wielkich, paru ofiar śmiertelnych, są liczni ranni. Nie sądzę, żeby taki kraj potrzebował wiele czasu, by podjąć decyzję o interwencji zbrojnej.
PAP: Polska wstrzymała się od głosu w głosowaniu nad przyznaniem Palestynie statusu nieczłonkowskiego państwa, obserwatora ONZ.
Piotr Kadlcik: Generalnie nie jestem zwolennikiem wstrzymywania się od głosu. Decyzja strony polskiej na pewno nie wywołała zachwytu w Izraelu, ale życie toczy się dalej.
PAP: Czy uważa Pan, że możliwe jest pokojowe rozwiązanie konfliktu w Strefie Gazy?
Piotr Kadlcik: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo sytuacja jest skomplikowana. Po II wojnie światowej wydzielono skrawek ziemi, która stała się państwem dla Żydów, dookoła utworzono państwa arabskie jak choćby Jordania, Syria czy Liban. Państwo żydowskie, skrawek terenu w porównaniu do państw ościennych, stało się celem ataków już od momentu, w którym je wydzielono. Pamiętam, jak moja znajoma z Izraela powiedziała: „My byliśmy na wojnie, już naprawdę nie chcemy, żeby nasze dzieci szły na wojnę, oddajmy Arabom ziemie, których się domagają. I dostali Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy. Nie przyniosło to pokoju, Arabowie zaczęli strzelać.” Dziś ci sami ludzi mówią: trudno, nie ma wyjścia, trzeba się bronić, tak dalej być nie może".
Rozmawiali: Stanisław Karnacewicz i Paweł Rozwód (PAP)
skz/ pro/ malk/ woj/