Skutki Zbrodni Katyńskiej są odczuwane do dzisiaj, a pozostałej po niej wyrwy pokoleniowej nigdy nie udało się zniwelować i nadrobić - ocenił w piątek prezes Komitetu Katyńskiego, poseł PiS Andrzej Melak podczas rocznicowego spotkania w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej.
Spotkanie odbyło się w związku z przypadającą na 2018 r. setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Wzięli w nim udział m.in. pełnomocnik Zarządu Województwa Mazowieckiego ds. Kombatantów Zbigniew Czaplicki, prokurator pionu śledczego IPN Małgorzata Kuźniar-Plota, prezes Komitetu Katyńskiego, poseł PiS Andrzej Melak, szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej Łukasz Kudlicki, autor zaprezentowanego podczas spotkania filmu Łukasz Korwin i członkowie rodzin osób zamordowanych w Katyniu, oraz młodzież szkolna.
Zbigniew Czaplicki, mówiąc o tle historycznym Zbrodni Katyńskiej, zwrócił uwagę na znaczenie stosunków pomiędzy Polską a Rosją, które - jak mówił - były od kilkuset lat pełne napięć i wojen. "Po wielu z tych wojen, Polacy trafiali na tereny Rosji, Syberii. Do dzisiaj mamy całe grono zarówno łagierników jak i sybiraków. Jest to ciągle znacząca grupa w naszym społeczeństwie" - zaznaczył pełnomocnik ds. kombatantów.
Jak dodał, rok 1920 jest "symboliczną przyczyną" zbrodni popełnionej w 1940 r. "Rosjanie w 1920 r. doznali pierwszej po kilkuset latach poważnej porażki militarnej, będącej również szokiem prestiżowym, cywilizacyjnym dla wielu Rosjan. (...) Sowieci chcieli wówczas zawojować całą Europę i wielu ludziom się wydawało to możliwe. Prawdopodobnie gdyby nie wojna z Polską, w szczególności Bitwa Warszawska, to nie wiadomo dokąd by Armia Czerwona wtedy zawędrowała" - podkreślił Czaplicki.
Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota mówiła o szczegółach prowadzonego przez IPN śledztwa ws. Zbrodni Katyńskiej. Przypomniała, że w przypadku masowego mordu popełnionego na grupie niemal 22 tys. obywateli polskich można wyróżnić dwie grupy ofiar. Jak mówiła, pierwsza z grup liczyła niemal 15 tys. osób i składała się z jeńców wojennych wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną, a następnie osadzonych w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Byli to m.in. żołnierze Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, funkcjonariusze policji państwowej i innych służb. Druga grupa to osoby cywilne - obywatele Polski, którzy zostali aresztowani na Kresach Wschodnich. "Byli oni aresztowani jako agencji wywiadu, szpiedzy, dywersanci, byli obszarnicy, fabrykanci urzędnicy" - wyjaśniła.
Zwróciła również uwagę, że Katyń to "nazwa symboliczna dla całej zbrodni z uwagi na to, że pierwsze ofiary zostały odkryte w lesie katyńskim, ale musimy pamiętać, że pojęcie to obejmuje całą ogromną rzeszę obywateli polskich, a więc prawie 22 tys. osób".
Kuźniar-Plota przypomniała, że śledztwo ws. Zbrodni Katyńskiej jest prowadzone przez IPN od 30 listopada 2004 r. jednak - jak mówiła - istnieją ograniczenia w dostępie do materiałów źródłowych przez co występuje trudność w ustaleniu wszystkich ofiar zbrodni, sporządzenie pełnej listy osób, którym przysługują prawa pokrzywdzonych, ustalenie wszystkich sprawców i - o ile będzie to możliwe - "pociągnięcie ich do odpowiedzialności".
"Realizacja tego ostatniego założenia jest w dzisiejszych realiach raczej niemożliwa wobec upływu czasu i obowiązującej w ustawodawstwie Federacji Rosyjskiej zasady niewydawania swoich obywateli. Należy stwierdzić, że polskie śledztwo katyńskie ma charakter historyczny i finalnie nie doprowadzi do osądzenia sprawców zbrodni. Nie umniejsza to jednak rangi postępowania. Odtworzenie okoliczności zbrodni i ustalenie jej sprawców jest nasza powinnością" - podkreśliła Kuźniar-Plota.
Prezes Komitetu Katyńskiego Andrzej Melak podkreślił, że skutki Zbrodni Katyńskiej są odczuwane do dzisiaj, a "wyrwy pokoleniowej nigdy nie udało się zniwelować, zasypać, nadrobić, bo w ślad za nią były zbrodnie dokonane przez Niemców na polskiej inteligencji". "O Zbrodni Katyńskiej dowiadywaliśmy się przeważnie z przekazów rodzinnych lub zakazanych książek wydawanych w drugim obiegu lub przez polskie ośrodki za granicą. Ta wielka zbrodnia - niespotykana i niemająca precedensu - dotyczyła 55 proc. kadry oficerskiej II RP" - mówił Melak. Dodał, że nazwanie tej zbrodni "po imieniu" jest obowiązkiem "wszystkich żyjących Polaków".
Następnie głos zabrali członkowie rodzin ofiar: Artura Tomaszewskiego syna zamordowanego st. posterunkowego Policji Państwowej Szymona Tomaszewskiego; Wanda Rodowicz – wnuczka zamordowanego w Katyniu mjr WP Stanisława Rodowicza; Krystyna Krzyszkowiak – córki zamordowanego funkcjonariusza Policji Państwowej Michała Adamczyka.
Do zbrodni katyńskiej doszło po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r., kiedy do niewoli w ZSRS dostało się ok. 15 tys. oficerów. Decyzja o ich wymordowaniu - jako wrogów komunizmu i Związku Sowieckiego - zapadła na najwyższym szczeblu. Zgodnie z dekretem władz ZSRS, podpisanym przez Stalina 5 marca 1940 r., NKWD rozstrzelało wiosną tego roku ok. 22 tys. obywateli polskich, w tym 15 tys. oficerów, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej i służby więziennej. Zbrodnia wyszła na jaw 13 kwietnia 1943 r. Data ta jest obecnie symboliczną rocznicą zbrodni.(PAP)
autor: Marek Sławiński
edytor: Paweł Tomczyk
masl/ pat/