Nowoczesne technologie i tradycyjna grochówka – producenci i usługodawcy co roku przyjeżdżają do Kielc w poszukiwaniu wojskowych kontraktów. W tym roku w Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego (MSPO) prezentuje się prawie 500 wystawców.
"Na pierwszy miejscu patrzymy na człowieka i jego wyszkolenie; technologia jest nieodzownym, ale jednak uzupełnieniem" – wyjaśnił w rozmowie z PAP szef oddziału w Centrum Operacji Specjalnych, płk Grzegorz Piotrowski.
"Nowoczesne technologie i wojsko specjalne muszą iść w parze, ponieważ bez nich ciężko byłoby wykonywać misje w trudnym terenie. (...) Wszystkie nasze jednostki prezentują na targach sprzęt, którego używają zarówno w czasie szkolenia, jak i na misjach – są karabiny snajperskie, wyrzutnie, granatniki, łodzie podwodne, zaawansowane kombinezony płetwonurków oraz wyposażenie do tzw. czarnej taktyki, obejmującej działania antyterrorystyczne w mieście" – powiedział.
Jednostka wojskowa „Nil” zaprezentowała w Kielcach m.in. sprzęt do łączności. "Odległość, jakość, szyfrowanie, wszystko wchodzi w grę. Doskonale sprawdził się on w czasie ubiegłorocznych ćwiczeń Cobra-13, udawało się zapewnić łączność nie tylko w obrębie Polski, ale także w innych krajach" – powiedział płk Piotrowski.
Za sprawą nowoczesnych technologii zwiedzający MSPO mogli przenieść się wirtualnie do bazy Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Nevadzie. Wszystko za sprawą symulatora lotu myśliwca F-16, w specjalnie przygotowanej kabinie w jednej z hal. "To jest kabina pilota najnowszej konfiguracji samolotu F-16 w wersji V czyli Viper (pol. Żmija)" – powiedziała PAP Susan B. Kiehl, wiceprezes ds. rozwoju produktu F-16/F-22 z firmy Lockheed Martin.
Za sprawą nowoczesnych technologii zwiedzający MSPO mogli przenieść się wirtualnie do bazy Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Nevadzie. Wszystko za sprawą symulatora lotu myśliwca F-16, w specjalnie przygotowanej kabinie w jednej z hal. "To jest kabina pilota najnowszej konfiguracji samolotu F-16 w wersji V czyli Viper (pol. Żmija)" – powiedziała PAP Susan B. Kiehl, wiceprezes ds. rozwoju produktu F-16/F-22 z firmy Lockheed Martin. Dodała, że niemal takie same symulatory są wykorzystywane do szkolenia pilotów w bazach lotniczych.
Chętni do lotu na symulatorze zasiadają w wygodnym fotelu z możliwością przystosowania go do wzrostu i długości nóg, przed nimi oprócz kokpitu zamontowano trzy duże ekrany, na których przedstawiony jest lot maszyną widziany z perspektywy pilota oraz pustynno-górzyste krajobrazy Nevady.
Po prawej stronie drążek sterowania maszyną, po lewej dźwignia regulująca moc silników. "To dokładnie ten sam układ, jaki występuje w samolocie" – wyjaśnił pracujący przy symulatorze Kenn Cooper. Niecałą minutę po starcie i schowaniu podwozia samolot przekracza prędkość dźwięku. "Proszę skierować drążek w lewo, zdecydowanym ruchem i… właśnie zrobił pan beczkę" – tłumaczy Cooper. W scenariuszu prezentowanym „wirtualnym pilotom” równie łatwo udaje się stoczyć powietrzną walkę z dwoma nieprzyjacielskimi samolotami. Wszystko po to, by udowodnić, jak bardzo intuicyjne i proste w pilotażu są te znane myśliwce.
Na innym stoisku w równie łatwy sposób można dokonać wirtualnego tankowania z perspektywy pokładu potężnego powietrznego tankowca Boeinga KC-46 Pegasus, który pełni także funkcję samolotu transportowego. Chętni mogli sami, korzystając z trójwymiarowego monitora, zatankować w locie samolot bojowy - za pomocą sztywnego wysięgnika sterowanego cyfrowym systemem fly-by-wire. W ten sposób można uzupełniać bez lądowania paliwo w ponad 30 natowskich samolotach z prędkością 1200 galonów na minutę (76 l/s). Całość odbywa się za pomocą drążka sterowania oraz dźwigni pozwalającej na wydłużenie bądź skrócenie wysięgnika.
Mimo pogoni za nowoczesnością nie zapomniano jednak o tradycji. Widać to chociażby na stoiskach prezentujących obecne jak i testowane umundurowanie polskich żołnierzy. "Tkanina to 100 procent wełny, niemnąca; wzór stylizowany na umundurowaniu generała Władysława Sikorskiego" – powiedział PAP szef Szefostwa Służby Mundurowej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych płk Grzegorz Mosiłek o prototypach mundurów galowych.
Wrażenie na zwiedzających robiło także wyposażenie polskiej armii. Dość popularnymi stoiskami są te, na których zaprezentowane są znane choćby z misji w Afganistanie Kołowe Transportery Opancerzone (KTO) Rosomak. Duże zainteresowanie budziło wyposażenie nurków oraz saperów służących w Wojsku Polskim. Sami wojskowi z dużym zaciekawieniem oglądali futurystyczny rynsztunek „Tytan” oraz prototypy mundurów i trudnopalnej bielizny w wersjach letniej oraz zimowej.
Mimo pogoni za nowoczesnością nie zapomniano jednak o tradycji. Widać to chociażby na stoiskach prezentujących obecne jak i testowane umundurowanie polskich żołnierzy. "Tkanina to 100 procent wełny, niemnąca; wzór stylizowany na umundurowaniu generała Władysława Sikorskiego" – powiedział PAP szef Szefostwa Służby Mundurowej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych płk Grzegorz Mosiłek o prototypach mundurów galowych. "Znaki korpusów będą znajdowały się na podkładkach w kolorze otoku. Oznacza to, że zależnie od tego, z jakiego rodzaju wojsk wywodzi się żołnierz, takiego koloru będzie miał podkładkę – to powrót do armii sprzed II wojny światowej" – dodał.
Oprócz wyposażenia i umundurowania ważne jest także wyżywienie. Tu silniejsza od innowacji jest tradycja. Wystarczy wspomnieć choćby o wojskowej grochówce, która towarzyszy polskim żołnierzom od dawnych czasów. Rafał Janikowski z firmy dostarczającej uzbrojenie dla wojska powiedział PAP, że choć o recepturze grochówki mówi się, że jest jedną z najpilniej strzeżonych, to tajemnica sprowadza się do prostej zależności - smakuje inaczej na wolnym powietrzu niż w restauracji. Zwrócił jednak uwagę, że dostarczając posiłki dla armii trzeba się trzymać wytycznych, określających składniki i przyprawy.
XXII Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego zakończy się w czwartek. (PAP)
mjk/ bos/ gma/