Sąd Okręgowy w Kielcach unieważnił w poniedziałek wyrok z 1962 r., skazujący Henryka Malanowicza za działalność w organizacji antykomunistycznej Armia Wolnej Europy.
Armia Wolnej Europy (AWE) działała w latach 1954-1959 głównie w Rakowie i w Sandomierzu, na terenie obecnego województwa świętokrzyskiego. Proces 29 członków tej grupy odbył się na początku lat 60. ub.w. W 1962 r. zostali oni skazani przez ówczesny Sąd Wojewódzki w Kielcach za działalność w tej organizacji: najlżejsze wyroki to sześć lat więzienia, najsurowsze – kary dożywocia.
W procesie z lat 60. Henryk Malanowicz odpowiadał za "udział w organizacji zbrojnej mającej na celu obalenie ustroju PRL" oraz za "produkcję i roznoszenie ulotek". Został skazany na sześć lat pozbawienia wolności.
W 1992 r. ówczesny I prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz w sprawie wyroku dla członków AWE złożył rewizję nadzwyczajną, aby te osoby zostały uniewinnione. W tym samym roku SN w siedmioosobowym składzie uniewinnił Malanowicza jedynie od popełnienia czynu związanego z ulotkami. W przypadku pierwszego zarzutu zmienił kwalifikację prawną czynu, zakładając udział Malanowicza (także innych oskarżonych) w organizacji tajnej. Ponieważ ten czyn się przedawnił, SN umorzył sprawę.
Przez lata 85-letni dziś Malanowicz żył z przeświadczeniem, że został oczyszczony z obu zarzutów, co w istocie nie miało miejsca. Dlatego jego pełnomocnik, mecenas Maciej Krzyżanowski, wniósł do Sądu Okręgowego w Kielcach o unieważnienie orzeczenia z 1962 r. – w zakresie punktu związanego z udziałem w organizacji zbrojnej - w myśl tzw. ustawy rehabilitacyjnej. To ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
W ogłoszonym w poniedziałek postanowieniu kielecki sąd unieważnił wyrok z 1962 r., uznając że wniosek Malanowicza zasługuje na uwzględnienie.
Jak przytaczał sędzia Łukasz Sadkowski, sąd na podstawie m. in. dokumentów z Instytutu Pamięci Narodowej ustalił, że założycielem AWE był b. członek Armii Krajowej, Melchior Batorski. Celem AWE, mającej konspiracyjny i wojskowo-polityczny charakter, była walka z reżimem komunistycznym, o wolność i niepodległość ojczyzny. "Podkreślało się, że organizacja ma za zadanie wyzwolenie ojczyzny spod jarzma bolszewickiego" – opisywał sędzia.
Malanowicz przystąpił do AWE w 1956 r. Uczestniczył w akcji z 13 listopada 1956 r., polegającej na wysadzeniu pomnika Armii Czerwonej na rakowskim rynku. Pierwotnie był to pomnik poświęcony żołnierzom walczącym w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., z tablicą z ich nazwiskami i podobizną marszałka Józefa Piłsudskiego. W pierwszej połowie 1956 r. z monumentu usunięto oryginalne tablice i podobiznę marszałka, a pomnik poświęcono żołnierzom Armii Czerwonej.
Malanowicz dystrybuował też ulotki nawołujące do walki z reżimem komunistycznym i do wstępowania w szeregi AWE. Działalność organizacji dotyczyła także umieszczania na murach budynków napisów, nawołujących do walki z reżimem oraz wysyłania pogróżek do osób, które zdecydowały się działać w PZPR.
"Bezspornym jest, że wnioskodawca został skazany za działalność na rzecz bytu niepodległego Państwa Polskiego (…) Armia Wolnej Europy i udział w niej wnioskodawcy zmierzały do obalenia ustroju PRL-u – reżimu komunistycznego (…) Organizacja ta, działając lokalnie, zmierzała dostępnymi środkami osobowymi i finansowymi do przekazania lokalnej społeczności jasnego przekazu, dotyczącego nieakceptowania reżimu komunistycznego, dodawała otuchy do walki z nim - właśnie na rzecz odzyskania niepodległości" – uzasadniał sędzia Sadkowski.
Postanowienie podlega zaskarżeniu.
Mieszkający obecnie w Krakowie Henryk Malanowicz jest prawdopodobnie ostatnim z żyjących członków AWE, skazanych w procesie w 1962 r. Odsiadując w PRL orzeczoną wówczas karę, spędził 54 miesiące w ciężkim więzieniu we Wronkach.
"Dzisiejsze orzeczenie kieleckiego sądu jest satysfakcjonujące przede wszystkim dla pana Henryka, który po 57 latach stał się wreszcie człowiekiem oczyszczonym z wszelkich zarzutów. Od dzisiaj jest osobą zrehabilitowaną. Smutne, że aż tyle lat musiał oczekiwać prawdziwej sprawiedliwości, ponieważ to, co robił jako bardzo młody człowiek, robił wyłącznie dla dobra Polski" – powiedział w sądzie dziennikarzom mec. Krzyżanowski.
"Zadziwiające jest to, że w 1992 roku w Sądzie Najwyższym w siedmioosobowym składzie, pomimo tego ze ówczesny I prezes tego sądu zwrócił się o uniewinnienie członków Armii Wolnej Europy, zapadło orzeczenie w większości umarzające, poprzez zmianę klasyfikacji prawnej czynu – to zrobienie z tych ludzi de facto bandytów łagodniejszego sortu. Nie zostali uniewinnieni. Nie mogę tego pojąć, że wówczas, trzy lata po zmianach 1989 roku w Sądzie Najwyższym mogło zapaść takie orzeczenie" – dodał adwokat. (PAP)
autor: Katarzyna Bańcer
ban/ itm/