Samorządy będą miały rok na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące go - taką poprawkę do projektu ustawy o zakazie propagowania komunizmu wprowadziły sejmowe komisje.
Projekt ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej przygotowali senatorowie PiS. W lutym Senat podjął inicjatywę legislacyjną w tej sprawie.
Pierwsze czytanie projektu przeprowadzono w środę na posiedzeniu połączonych sejmowych Komisji: Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Zgodnie z projektem nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.
W projekcie ustawy zapisano, że "za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989".
W projekcie ustawy zapisano, że "za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989".
Oznacza to, że nie można nadawać takich nazw. Ewentualną decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej - jeśli nosiłby nazwę niezgodną z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy - podejmowałby wojewoda.
Przed wydaniem takiej decyzji byłby on zobowiązany do zasięgnięcia opinii Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. W razie zakwestionowania nazwy, władze samorządowe miałyby trzy miesiące na to, by nadać danemu obiektowi nową nazwę.
Jednocześnie, zgodnie z projektem, samorządy będą miały obowiązek zmiany dawniej nadanych nazw, jeśli związane są one z osobami, wydarzeniami i datami, które będą zakazane według projektowanej ustawy. Senat proponował by na zmianę nazw dawniej nadanych samorządy miały dwa lata. Jak wyjaśnił w środę, podczas pierwszego czytania projektu, senator Robert Mamątow (PiS) taki czas na wprowadzenie zmian został zaproponowany po konsultacji z samorządami.
Wydłużenie tego czasu do pięciu lat zaproponował Mirosław Suchoń (Nowoczesna). Ocenił, że "dzisiaj nikt przy zdrowych zmysłach nie odbiera nazw ulic, budynków, skwerów czy placów posiadających tego typu nazwę, jako gloryfikację tego ustroju". Zwrócił za to uwagę na koszty, a także uciążliwości wynikające ze zmiany nazw, ocenił, że dwa lata to krótki termin. "Dlatego proponujemy zamienić ten termin z dwóch lat na pięć lat, podejść do tego praktycznie" - zaznaczył.
Za wydłużeniem czasu na zmianę nazw dawnej uchwalonych opowiedziała się też ekspertka Związku Powiatów Polskich Monika Małowiecka.
Z kolei Jarosław Krajewski (PiS) zgłosił wniosek o skrócenie tego czasu do 12 miesięcy. "Znamy wiele ustaw, które wchodziły w życie, były zobowiązaniem samorządów do podejmowania większych i bardziej istotnych pod względem organizacyjnych działań, gdzie termin ten był krótszy, wynosił 3 miesiące i samorządy poradziły sobie z takim zadaniem" - powiedział.
Jego wniosek poparła Anna Siarkowska (Kukiz'15). "Samorząd od 1989 r. miał bardzo dużo czasu na to, by dokonać zmian tych ulic. Propagowanie komunizmu i innych ustrojów totalitarnych, jest penalizowane przez naszą konstytucję. Przedłużanie terminu mija się z celem" - oceniła posłanka.
Poprawkę Krajewskiego poparło 15 posłów, 8 było przeciw, jedna osoba wstrzymała się od głosu. Jako, że była to poprawka dalej idąca niż poprawka Suchonia, jego poprawki już nie głosowano. Poseł Nowoczesnej zgłosił ją więc jako wniosek mniejszości do projektu.
Za poparciem całego projektu, wraz z wprowadzoną poprawką Krajewskiego, głosowało 22 posłów, nikt nie był przeciw, trzy osoby wstrzymały się od głosu.
Zgodnie z projektem zmiana nazwy dokonana na podstawie ustawy nie będzie miała wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba legitymująca się nimi, będzie ważny, dopóki nie upłynie zapisany na nim termin ważności.
Jak zaznaczono w uzasadnieniu do projektu wejście ustawy w życie będzie wiązało się z kosztami dla budżetu państwa w postaci zmniejszenia dochodów, spowodowanego zwolnieniem z opłat oraz zwiększeniem wydatków związanych z wymianą dokumentów. Również samorządy poniosą koszty związane z wymianą dokumentów, a ponadto wydatki na zmianę tablic z nazwami ulic.
"Należy pamiętać, że obywatele będą ponosić koszty związane z wymianą dokumentów (inne niż opłaty – np. koszty fotografii zamieszczanej w dokumentach, koszty przejazdów, utracony zarobek), tabliczek oznaczających posesje, oraz takie koszty jak wymiana szyldów, wizytówek, papieru firmowego, koszty poinformowania nadawców korespondencji, koszty zmiany ogłoszeń i reklam" - napisano w uzasadnieniu.
Ustawa ma wejść w życie po upływie 3 miesięcy od dnia jej ogłoszenia.
Jak podał Mamątow w lutym przedstawiając w Senacie projekt ustawy z informacji jakie uzyskał w IPN wynika, że w Polsce może być jeszcze około 1200-1400 nazw miejsc, które upamiętniają system komunistyczny. (PAP)
dsr/ par/