Polsko-węgierską konferencję historyczną „Od radości do dramatu. Lata 1918–1920 w odbiorze polskim i węgierskim” zorganizował w piątek w Budapeszcie Polski Instytut Badawczy i Muzeum (PIBiM).
Jak podkreślił szef PIBiM Piotr Piętka, te lata są zupełnie inaczej oceniane w jednym i drugim narodzie. „Dla nas rok 1918 i następne lata aż do upadku II Rzeczypospolitej to wielka radość, odbudowa państwa polskiego po 132 latach, a dla Węgrów czerwiec 1920 r. (kiedy podpisano Traktat w Trianon) to wielka tragedia, żałoba narodowa. Węgrzy stracili wtedy 2/3 swojego dawnego terytorium i to żyje w nich do dziś” – zaznaczył.
Program konferencji jest wynikiem konkursu. „Naukowcy zgłaszali nam swoje propozycje i wybraliśmy najciekawsze, które wpisują się w temat, ale także go rozszerzają. Uczestnicy to zarówno poważni naukowcy, którzy od wielu lat zajmują się daną tematyką, jak młodzi naukowcy, którzy dopiero szukają swojego miejsca w nauce” - zaznaczył.
Konferencja podejmuje zarówno tematy bardziej przekrojowe, jak i szczegółowe. Węgierscy historycy będą mówić m.in. o analizie dokumentów Związku Legionistów Polskich czy o późniejszej ocenie systemów politycznych stworzonych na Węgrzech w latach 1918-1920.
Prof. Jacek Wojnicki z Uniwersytetu Warszawskiego mówił zaś o ewolucji ustrojowej państwa węgierskiego od wyjścia Węgier z Austro-Węgier do dnia współczesnego. „Losy państwowości węgierskiej, podobnie jak nasze, przeplatały się w ostatnich 100 latach, były okresy rządów autorytarnych i demokratycznych” – powiedział PAP Wojnicki. Mówił o proklamowaniu Węgierskiej Republiki Ludowej w 1918 r., rewolucji bolszewickiej Beli Kuna, rządach Miklosa Horthyego, początkach demokracji po 1945 r. i przynależności Węgier do obozu radzieckiego, aż po ich przejście w 1989 r. ponownie do obozu państw demokratycznych.
Polski politolog, prof. Radosław Zenderowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, mówił o doświadczeniu tworzenia monoetnicznego narodu Polski i Węgier.
„Polacy i Węgrzy w średniowieczu, a także w czasach nowożytnych tworzyli społeczeństwa wielokulturowe, zarówno Polacy, jak i Węgrzy w swoich państwach byli mniejszością – Polacy stanowili 40 proc. i Węgrzy też. Sytuacja raptem zmienia się w XX w., kiedy obydwa narody – Węgrzy w 1920, a Polacy w 1945 – stają się jednymi z najbardziej jednolitych etnicznie społeczeństw współczesnego świata” – podkreślił w rozmowie z PAP.
Postawił też pytania, jakie to ma konsekwencje dla polskiej i węgierskiej tożsamości narodowej i czy bycie jednorodnym etnicznie społeczeństwem jest korzystne, czy też nie, „czy nas zubaża, czy wzbogaca”.
„Myślę, że to jest bardzo ambiwalentne kwestia, ma to swoje wady i zalety. Jedną z wad jest to, że brak doświadczenia +innego+ na co dzień nie pozwala nam się przeglądać w lustrze, doświadczać swojego obrazu poprzez porównanie z kimś, natomiast jednorodność etniczna niewątpliwie sprzyja bezpieczeństwu, ale też przykład innych krajów pokazuje, że bardzo służy wzrostowi gospodarczemu” – zaznaczył.
Węgierski doktorant z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego Laszlo Bence Bari zaproponował zaś temat dyskusji o polskim samostanowieniu w monarchii austro-węgierskiej podczas I wojny światowej.
Historyk opisał, co mówili na ten temat polscy parlamentarzyści monarchii austro-węgierskiej i jak próbowali pogodzić interesy cesarstwa z własnymi interesami narodowymi. „Od początku podkreślają, że są za polskim samostanowieniem i odnoszą się z sympatią do samostanowienia wszystkich innych narodów monarchii, ale ich głównym zadaniem i celem jest przywrócenie niepodległego państwa polskiego. Z tego powodu znaleźli się w konflikcie ze zwolennikami cesarstwa” – powiedział Bari PAP.
Zaznaczył przy tym, że wszyscy polscy parlamentarzyści niezależnie od opcji ideologicznej – np. socjaldemokraci i konserwatyści - zjednoczyli się w dążeniu do tego, by Polska niepodległość w jakiejś formie została przywrócona w wyniku wojny.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ az/ kar/