21.08. 2009 Lublin (PAP) - Powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego było sukcesem, ale jego zbyt mocne związanie z komunistami, brak jasnej wizji nowego państwa i rezygnacja z rozliczeń z przeszłością przyniosły negatywne skutki, odczuwalne do dziś - uważa socjolog i filozof społeczny z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego prof. Zdzisław Krasnodębski. Jego zdaniem, z perspektywy czasu można wskazać zarówno pozytywne i jak negatywne strony działalności rządu Mazowieckiego.
Przypomniał, że utworzenie rządu poprzedzały trudne negocjacje. "Powstał rząd, który okazał się być wielką koalicją, ale on otworzył drogę ku dalszej ewolucji. To jest oczywiście wielki sukces" - powiedział profesor.
Do pozytywnego bilansu rządu Mazowieckiego - zdaniem profesora - zaliczyć trzeba reformy ekonomiczne. "To był chyba najważniejszy aspekt reformy ustrojowej Polski, którą ten rząd rozpoczął" - zaznaczył.
Jednak - zdaniem Krasnodębskiego - zabrakło woli, żeby "zacząć budować z rozmysłem i z planem nowe państwo". "Przejęto pewne instytucje, nastąpiły zmiany, ale wiele z poprzedniego ustroju pozostało. Do dziś konstruujemy budżet państwa według zasady PRL-owskiej" - zwrócił uwagę.
"Mimo niewątpliwych osiągnięć, Polska jest jednak krajem, który wykazuje pewne ustrojowe słabości i to tam, w tym pierwszym okresie, tkwią tego korzenie" - dodał.
Według profesora "można było iść wolniej, ale mieć jakiś model polskiego kapitalizmu przed oczyma". Przypomniał, że w obozie solidarnościowym doszło szybko do podziałów i "nastąpiło odwrócenie od pewnych idei Solidarności", a premier i ówcześni politycy - zdaniem Krasnodębskiego - byli zbyt zachowawczy.
Jak zaznaczył socjolog, nie był to rząd całkowicie niekomunistyczny, bo choć Mazowiecki uważany jest za pierwszego po wojnie niekomunistycznego premiera, to jednak kluczowe resorty w jego rządzie "długo pozostawały w rękach komunistów" (np. MSW kierował Czesław Kiszczak, a MON - do lipca 1990 r. Florian Siwicki).
Zdaniem profesora, rząd Mazowieckiego "za bardzo trwał przy porozumieniu z komunistami", zwłaszcza pod koniec 1989 r., kiedy już system komunistyczny w innych krajach Europy się rozpadał. "Jakby nie rozumiano tej chwili" - dodał.
"Tutaj jakby zawiodła trochę wyobraźnia polityczna i brak było przywództwa politycznego" - ocenił. Według Krasnodębskiego "to zaważyło i do tej pory waży na polskich losach".
Jego zdaniem wiąże się z tym również interpretacja tzw. grubej kreski (slogan wywodzony z wypowiedzi Mazowieckiego z 24 sierpnia 1989 r.: "Przeszłość oddzielamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania").
Jak przypomniał Krasnodębski, sam Mazowiecki tłumaczył, że chodziło mu wówczas o to, że jego rząd będzie brał odpowiedzialność tylko za swoje działania, a nie za przeszłość, co - zdaniem profesora - "samo w sobie było pewnie wielką iluzją".
"Stało się coś innego. Myśmy zupełnie ewolucyjnie przeszli w kierunku demokracji i ta gruba kreska oznaczała de facto rezygnację z jakichkolwiek rozliczeń z poprzednim systemem. Można powiedzieć, że dopiero od 1997, 1998 roku zaczął się ten proces, który ja uważam za niebywale ważny, za wręcz konieczny" - podkreślił Krasnodębski.
Ocenił, że skutki "tak rozumianej grubej kreski" są odczuwalne do dziś. Jego zdaniem w niektórych dziedzinach życia społecznego "refleksja nad przeszłością, rozliczenie przeszłości czy przebudowa pewnych instytucji i usunięcie ludzi skompromitowanych w ogóle nie nastąpiło". Przypomniał, że dochodziło też do niszczenia dokumentów służb specjalnych PRL. (PAP)
ren/ ura/ par/ jbr/