Brytyjska królowa Elżbieta II i liderzy piętnastu państw – w tym prezydenci USA Donald Trump i Francji Emmanuel Macron oraz premier Mateusz Morawiecki – oddali w środę hołd weteranom, świętując 75. rocznicę lądowania aliantów w Normandii.
Przygotowana przez brytyjską telewizję publiczną BBC multimedialna uroczystość odbyła się na nabrzeżu w portowym mieście Portsmouth, z którego wyruszali żołnierze uczestniczący w operacji Overlord.
Zaproszonym gościom - wśród nich było ponad 300 weteranów powyżej 90 roku życia - oraz tysiącom widzów zaprezentowano m.in. nagrania archiwalne z okresu drugiej wojny światowej, a także historyczne piosenki i inscenizacje teatralne w wykonaniu czołowych brytyjskich aktorów.
Na scenie pojawili się także sami weterani, w tym 99-letni sierż. John Jenkins, który mówił, że w trakcie inwazji był "całkowicie przerażony (i) myślę, że wszyscy byli". "Nigdy nie zapomina się swoich towarzyszy (broni), bo wszyscy byliśmy w tym razem" - dodał.
Przemawiając w imieniu zgromadzonych liderów - w tym także niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, której pobyt był symbolem pojednania z Niemcami - Elżbieta II podziękowała "w imieniu kraju i całego wolnego świata" weteranom II wojny światowej za ich "heroizm, odwagę i poświęcenie".
Przywołała w tym kontekście przemówienie swojego ojca króla Jerzego VI, który 6 czerwca 1944 roku - w dniu lądowania w Normandii - mówił: "to, czego wymaga się od nas wszystkich, to coś więcej niż odwaga, coś więcej niż wytrzymałość; potrzebujemy odnowy ducha, nowej, niezniszczalnej determinacji".
"Właśnie tak ci odważni mężczyźni włączyli się w tę bitwę, gdy losy świata zależały od ich powodzenia" - podkreśliła królowa.
Wcześniej przywódcy największych narodów walczących w drugiej wojnie światowej - Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i Francji - odczytali wspomnienia z tamtego okresu.
Premier Kanady Justin Trudeau przypomniał uzasadnienie przyznania Krzyża Wiktorii - najwyższego odznaczenia wojennego Imperium Brytyjskiego - podpułkownikowi Cecilowi Merrittowi, pierwszemu Kanadyjczykowi, który dostąpił tego zaszczytu.
W swoim wystąpieniu Trudeau przywoływał przykłady wyjątkowego przywództwa Merritta w trakcie rajdu na Dieppe w sierpniu 1942 roku.
Hołd złożony przez kanadyjskiego premiera miał też wymiar osobisty: jego dziadek James Sinclair walczył w drugiej wojnie światowej w szeregach Kanadyjskich Sił Zbrojnych, a później łączył służbę z pełnieniem obowiązków posła reprezentującego Vancouver.
Amerykański prezydent Donald Trump przypomniał z kolei przemówienie-modlitwę Franklina D. Roosevelta z 6 czerwca 1944 roku, w którym ówczesny prezydent prosił Boga o błogosławieństwo w walce z "bezbożnymi siłami naszego wroga".
Francuski prezydent Emmanuel Macron odczytał list napisany przez 16-letniego bojownika francuskiego ruchu oporu Henriego Ferteta, który 26 września 1943 roku został rozstrzelany przez nazistów po serii partyzanckich ataków na pozycje wroga.
Pisząc do swoich rodziców na krótko przed śmiercią, nastolatek wzywał ich, by "pozostali odważni, choćby z miłości do niego". Podkreślał, że "umrze za swój kraj (i) chce zobaczyć Francję wolną, a Francuzów - szczęśliwymi".
"Idą po mnie żołnierze; muszę się spieszyć. (...) Nie obawiam się śmierci, bo moje sumienie jest zupełnie czyste. Żegnajcie, wzywa mnie śmierć. (...) Niech żyje Francja" - zakończył Fertet.
Z kolei brytyjska premier Theresa May przypomniała postać kapitana Normana Skinnera, odczytując list, jaki napisał on do żony na kilka dni przed śmiercią w walkach we Francji.
"Moja droga, bardzo trudno jest mi pisać ten list. Jak wiesz, coś może się wydarzyć w każdej chwili i nie wiem, kiedy go otrzymasz. (...) Każdy człowiek z wyobraźnią musi być niezadowolony na samą myśl, co może się stać" - napisał Skinner.
"Jest tak wiele rzeczy, które chciałbym Ci powiedzieć, niemal wszystkie słyszałaś już wcześniej, i to wielokrotnie. Ale chcę powiedzieć, że teraz czuję je jeszcze mocniej" - podkreślił brytyjski żołnierz, kończąc słowami: "Niech Bóg was błogosławi i dba o wasze bezpieczeństwo".
Krótko po wystąpieniu May na ekranach pojawiła się treść telegramu informującego o śmierci Skinnera następnego dnia po lądowaniu w Normandii.
Na zakończenie uroczystości nad sceną przeleciały 24 samoloty Królewskich Sił Powietrznych (RAF), w tym legendarne myśliwce Spitfire i Hurricane oraz współczesne Typhoon FGR4. Pokaz zamknęła formacja akrobatyczna RAF Red Arrows, która zostawiła na niebie smugi w kolorach brytyjskiej flagi.
W uroczystości brało udział 15 przywódców, w tym także polski premier Mateusz Morawiecki, który wcześniej odbył krótkie spotkanie z brytyjską szefową rządu. Źródła PAP w Downing Street zaznaczyły, że rozmowa dotyczyła głównie kwestii prowadzenia wspólnej polityki bezpieczeństwa i obronności.
Wieczorem z Portsmouth wyruszy do Normandii statek MV Boudicca, na którego pokładzie znajdzie się około 300 weteranów - wszyscy powyżej 90 roku życia - którzy walczyli w trakcie drugiej wojny światowej i powtórzą w ten sposób trasę, którą przebyli w 1944 roku. Podczas wpływania na wody cieśniny Solent towarzyszyć im będzie eskorta brytyjskiej marynarki wojennej, której marynarze będą salutować na pożegnanie wypływającym bohaterom walki o wolność.
Na czwartek zaplanowane są także dalsze obchody we Francji, w których swój udział potwierdzili - oprócz gospodarza Macrona - m.in. premier May i prezydent Trump.
W momencie lądowania w Normandii w ramach Królewskich Sił Powietrznych służyło 12 polskich dywizjonów, z których jedenaście bezpośrednio uczestniczyło w operacjach związanych z D-Day. Wsparcie zapewniały także trzy obsługiwane przez Polaków okręty wojenne, które zostały udostępnione przez Brytyjczyków Polskiej Marynarce Wojennej. Na lądzie istotną rolę odegrała także m.in. 1 Dywizja Pancerna gen. Maczka, która później wyzwoliła Holandię.
Z Portsmouth Jakub Krupa (PAP)
jakr/ jo/ mc/