Z wielu krajów, także sprzymierzonych z USA, płyną głosy krytyki ogłoszonego w środę przez prezydenta Donalda Trumpa uznania przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres podkreślił w reakcji na przemówienie Trumpa, że "nie ma alternatywy dla dwupaństwowego rozwiązania (konfliktu palestyńsko-izraelskiego) i nie ma planu B".
"Wielokrotnie wypowiadałem się przeciw jednostronnym krokom, które mogą zniweczyć widoki na pokój dla Palestyńczyków i Izraela" - powiedział Guterres. Dodał, że "zrobi wszystko, co w jego mocy, aby wesprzeć powrót do negocjacji" między państwem żydowskim i Palestyńczykami.
Poważne zaniepokojenie oświadczeniem Trumpa wyraziła Unia Europejska. UE uważa, że uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela może mieć negatywne następstwa dla perspektyw pokojowych.
Zdaniem szefowej dyplomacji unijnej Federiki Mogherini "aspiracje obu stron muszą zostać spełnione", a kwestia "statusu Jerozolimy jako przyszłej stolicy obu państw powinna zostać rozwiązana drogą negocjacji".
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zdystansowała się od uznania przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela - informuje agencja dpa. "Rząd federalny nie popiera tego stanowiska, ponieważ status Jerozolimy powinien być wynegocjowany w ramach dwupaństwowego rozwiązania (konfliktu izraelsko-palestyńskiego)" - napisał na Twitterze w imieniu kanclerz rzecznik rządu Steffen Seibert.
Jeszcze we wtorek, gdy zapowiedziane już było ogłoszenie przez prezydenta Donalda Trumpa decyzji w sprawie izraelskiej stolicy, szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel wymienił podważanie przez USA umowy atomowej z Iranem oraz zapowiedź uznania Jerozolimy za stolicę Izraela jako tematy, w których interesy Niemiec są sprzeczne z interesami amerykańskimi.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył, że jednostronna decyzja USA ws. Jerozolimy jest godna pożałowania, sprzeczna z prawem międzynarodowym, a "Francja jej nie aprobuje". Macron zaapelował też do zainteresowanych stron, by "za wszelką cenę uniknęły przemocy".
Premier Theresa May nie zgadza się z uznaniem przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela, ponieważ nie jest prawdopodobne, by decyzja ta pomogła w zaprowadzeniu pokoju w tym regionie - powiedziała rzeczniczka szefowej brytyjskiego rządu.
Minister spraw zagranicznych Kanady Chrystia Freeland podkreśliła, że kwestia statusu Jerozolimy może być rozstrzygnięta "tylko jako część ogólnego uregulowania sporu palestyńsko-izraelskiego".
Tureckie MSZ potępiło uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela jako "nieodpowiedzialne" i wezwało Waszyngton do ponownego rozważenia tej decyzji.
W oświadczeniu MSZ ostrzeżono, że zapowiedziane przeniesienie ambasady Stanów Zjednoczonych z Tel Awiwu do Jerozolimy będzie miało negatywne konsekwencje "dla pokoju i stabilności w regionie".
Wyrażono opinię, że uznając Jerozolimę za stolicę Izraela, Trump narusza prawo międzynarodowe i rezolucje ONZ. W oświadczeniu wskazano, że w wielu rezolucjach Narodów Zjednoczonych podkreśla się, iż państwo palestyńskie z Jerozolimą Wschodnią jako stolicą jest warunkiem wstępnym rozwiązania konfliktu bliskowschodniego. "To niedopuszczalne, że USA, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, ignorują ten fakt" - głosi oświadczenie MSZ.
Zapowiedziano, że decyzja Trumpa będzie obszernie omawiana na nadzwyczajnym szczycie Organizacji Współpracy Islamskiej. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zwołał ten szczyt na przyszłą środę w Stambule w związku z kwestią Jerozolimy. Turcja sprawuje obecnie przewodnictwo w tej organizacji.
MSZ Meksyku zapowiedziało, że ambasada meksykańska w Izraelu pozostanie w Tel Awiwie. Podkreślono, że Meksyk będzie przestrzegał rezolucji Narodów Zjednoczonych dotyczących statusu Jerozolimy. Zapewniono, że Meksyk będzie w dalszym ciągu utrzymywał bliskie i przyjazne stosunki z Izraelem i będzie też kontynuował wspieranie "historycznych roszczeń narodu palestyńskiego".
Iran "zdecydowanie potępia" ogłoszoną przez Trumpa decyzję przeniesienia ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy - oświadczyło irańskie MSZ. Wyrażono opinię, że decyzja ta narusza międzynarodowe rezolucje. "Ta irracjonalna i prowokacyjna decyzja doprowadzi do kolejnej intifady, do wzrostu ekstremizmu i eskalacji przemocy" - napisano w oświadczeniu.
Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei powiedział, że Stany Zjednoczone próbują destabilizować region i wszcząć wojnę, by chronić bezpieczeństwo Izraela. Dodał, że Palestyna zostanie wyzwolona, Palestyńczycy zwyciężą, a decyzja USA "świadczy o braku kompetencji i jest błędem".
Decyzję USA ws. Jerozolimy potępił Egipt. Według egipskiego MSZ narusza ona "międzynarodowe rezolucje w sprawie statusu tego miasta". Wyrażono obawę, że posunięcie USA będzie "wyjątkowo negatywnie rzutować" na izraelsko-palestyński proces pokojowy.
Minister spraw zagranicznych Kataru szejk Muhammad ibn Abd ar-Rahman as-Sani oświadczył, że uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela to "wyrok śmierci dla wszystkich, którzy zabiegają o pokój". Szef katarskiej dyplomacji nazwał posunięcie USA "niebezpieczną eskalacją".
Rząd Jordanii odrzucił decyzję USA, uznając, że jest ona nieważna z prawnego punktu widzenia, ponieważ konsoliduje izraelską okupację wschodniej części Jerozolimy. Powołano się na rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczące nieuznawania izraelskiej okupacji Zachodniego Brzegu Jordanu i Jerozolimy Wschodniej. Za nieważne uznano "wszelkie jednostronne posunięcia zmierzające do kreowania nowych faktów na miejscu".(PAP)
az/ mmp/ mc/