18.12. 2009 Warszawa (PAP) - Na prymasa Józefa Glempa spadła niezwykle trudna rola, gdyż był następcą wielkiego męża stanu, kardynała Stefana Wyszyńskiego i przyszło mu działać w trudnych czasach - powiedział PAP redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki, podsumowując 28-letnią posługę kard. Glempa na urzędzie prymasowskim.
W jego ocenie, prymas Glemp trafił też na bardzo trudny moment, jakim był stan wojenny, podczas którego oczekiwało się bardzo wiele od Kościoła. "Natomiast kard. Glemp w swym przekonaniu nie mógł odpowiedzieć na wszystkie oczekiwania tłumów (). Wybrał drogę umiarkowaną, ponieważ nie chciał dopuścić do przelewu krwi" - podkreślił redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego".
Według ks. Bonieckiego kard. Glemp miał zupełnie inną osobowość niż jego poprzednik. "Kardynał Wyszyński był człowiekiem bardzo pewnym, stanowczym, upartym. Natomiast kard. Glempowi zdarzało się często zmieniać zdanie w rozmaitych sprawach. Chociaż można to pod pewnymi względami zaliczyć na plus, nie ułatwiło budowania postaci przywódcy charyzmatycznego, bo też kardynał Glemp takim nie był" - ocenił ks. Boniecki.
Zdaniem ks. Bonieckiego, teraz kiedy kard. Glemp kończy urzędowanie prymasowskie, należy mu się wdzięczność i uznanie za wszystko, co było w jego działalności pozytywne, a także szacunek dla człowieka, który potrafił publicznie wyznać swe wielkie "mea culpa" w sprawie ks. Jerzego Popiełuszki, że niedostatecznie potrafił go bronić i chronić.(PAP)
skz/ pz/ jbr/