Moja autolustracja trwała niemal 20 lat; jej przedłużanie odbieram jako odmawianie mi sprawiedliwości - mówi PAP Leszek Moczulski, twórca i wieloletni szef KPN. Biuro Lustracyjne IPN podkreśla, że Moczulski wycofał się z autolustracji bezpośrednio przed końcem procesu.
Sprawa dotyczy umorzenia 30 maja br. przez Sąd Okręgowy w Warszawie autolustracji Moczulskiego, które nastąpiło z uwagi na wycofanie przez Moczulskiego wniosku o wszczęcie autolustracji. O decyzji sądu Biuro Lustracyjne IPN poinformowało na początku sierpnia.
"Wycofałem się z autolustracji z bardzo prostego powodu, wkrótce mija już 20 lat jej trwania i nic nie zapowiadało jej końca. Przypominam, że mój wniosek o wszczęcie autolustracji złożyłem w 1999 roku, pierwszy wyrok był uniewinniający, potem była apelacja, odbyło się wiele rozpraw, sprawą zajął się nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka, a mimo to postępowania nie udało się zakończyć" - powiedział PAP Moczulski.
"Mam już 88 lat i choćby z racji wieku miałem już tego dość. 20 lat to nie jest za długo, to po prostu odmawianie mi sprawiedliwości" - podkreślił.
Były szef KPN zwrócił też uwagę, że jego sprawa była bardzo dobrze udokumentowana i jednoznacznie wskazywała, że nigdy nie podjął on współpracy ze służbami specjalnymi komunistycznego państwa. "Sprawa ta jednak była wielokrotnie przerywana, uznałem że w związku z moim wiekiem mogę w pewnym momencie stracić możliwość obrony. 20 lat to było wystarczająco długo, by zakończyć to postępowanie" - dodał Moczulski. Zwrócił też uwagę, że Sąd Okręgowy w Warszawie uznał słuszność jego argumentów i stwierdził, że od tej pory przysługuje mu domniemanie niewinności.
Stanowisko w tej sprawie zajęło Biuro Lustracyjne IPN. "Leszek Moczulski wycofał swój wniosek o przeprowadzenie postępowania autolustracyjnego (...) bezpośrednio przed zamknięciem przewodu sądowego" - poinformował PAP prok. Piotr Dąbrowski, który kieruje pracami Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Warszawie.
Prokurator podał też, że do wycofania się byłego szefa KPN z autolustracji doszło po przeprowadzeniu pełnego postępowania dowodowego na 47 rozprawach, a także przed udzieleniem głosu stronom i wydaniem przez sąd orzeczenia w sprawie prawdziwości oświadczenia lustracyjnego. Moczulski oświadczył w nim, że nie pełnił służby, nie pracował i nie był tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa w okresie PRL.
"Wobec umorzenia tegoż postępowania, na skutek cofnięcia wniosku autolustracyjnego przez lustrowanego, sąd nie mógł wypowiedzieć się merytorycznie co do tego czy oświadczenie lustracyjne złożone przez pana Roberta Leszka Moczulskiego jest zgodne z prawdą, czy też jest ono niezgodne z prawdą" - podkreślił prok. Dąbrowski.
W związku z umorzeniem, prokurator Biura Lustracyjnego IPN złożył zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie w części dot. orzeczenia, że koszty procesu autolustracyjnego Moczulskiego ponosi Skarb Państwa. W zażaleniu prokurator domaga się aby koszty tego procesu zostały poniesione przez lustrowanego.
Leszek Moczulski (właśc. Robert Leszek Moczulski) wniosek o wszczęcie wobec niego postępowania lustracyjnego złożył w 1999 r. Moczulski był pierwszą osobą, która - gdy tylko ruszyła lustracja w Polsce - wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację, chcąc oczyszczenia przez sąd z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami specjalnymi PRL. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB, przekazanej Sejmowi 4 czerwca 1992 r.
Moczulski przyznawał, że spotykał się z oficerami SB. "Nigdy tego nie kryłem; chciałem wiedzieć, czym się interesują" - tłumaczył.
W 2001 r. Sąd Apelacyjny wydał orzeczenie, że oświadczenie lustracyjne Moczulskiego jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. Decyzję tę jednak uchylono po apelacji ze strony Rzecznika Interesu Publicznego. Po ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał orzeczenie stwierdzające, że Moczulski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Uznano, że współpraca Moczulskiego nie była pozorna, a jego kontakty z SB "wyczerpały wszelkie przesłanki tajnej i świadomej współpracy", gdyż jego informacje dotyczyły konkretnych opozycjonistów i były przydatne SB.
W kolejnych latach sprawa trafiła też do Sądu Najwyższego, a także do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który w 2011 r. uwzględnił skargę Moczulskiego, uznając naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu przez ograniczenie dostępu do tajnych akt sprawy. W związku z tym w 2013 r. rozpoczął się ponowny proces autolustracyjny Moczulskiego, który przed sądem powtórzył, że materiały jego rzekomej współpracy jako TW ps. Lech SB sfabrykowała w latach 80., aby go "skompromitować przed Episkopatem i społeczeństwem". Pion lustracyjny IPN ocenił, że Moczulski współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
88-letni Leszek Moczulski był współzałożycielem i od 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem Konfederacji Polski Niepodległej; w 1982 r. skazano go za to na siedem lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na cztery lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r., w których zajął ostatnie szóste miejsce. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997; jest autorem książek na tematy geopolityczne i historyczne.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ agz/