22.02.2010. Poznań (PAP) - Sprawdzenia, czy dwaj pracownicy wrocławskiego IPN nie nadużyli stanowisk służbowych dla potrzeb politycznych w sprawie lustracji byłego europosła Marcina Libickiego, domaga się sam lustrowany i jego syn poseł Jan Filip Libicki. Specjalne oświadczenie w tej sprawie obaj politycy wydali w poniedziałek po ogłoszeniu orzeczenia Sądu Okręgowego w Poznaniu, który uznał, że Marcin Libicki złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne.
Według Libickich urzędnicy IPN z Wrocławia: Krzysztof Grzelczyk i Paweł Piotrowski byli służbowo w Poznaniu i zapoznali się z materiałami dotyczącymi Marcina Libickiego. Później podczas spotkania z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim i Adamem Lipińskim "zaprezentowali podpartą swoimi stanowiskami służbowymi tzw. ekspertyzę, w której przesądzili o współpracy Libickiego z tajnymi służbami PRL" - napisali w oświadczeniu.
Prof. Włodzimierz Suleja, szef wrocławskiego IPN przyznał, że w tamtym czasie obaj pracownicy IPN (Grzelczyk i Piotrowski - PAP) faktycznie byli w Poznaniu i mogli zaglądać do dokumentów Libickiego. "Piotrowski jest historykiem i ma prawo badać historię, zaglądać do różnych dokumentów" - mówił Suleja. Zaznaczył jednak, że jeśli faktycznie Grzelczyk i Piotrowski zapoznawali się z dokumentami dot. Libickiego, to "nie robili tego na zlecenie IPN". Na temat ekspertyzy o współpracy Libickiego z tajnymi służbami PRL Suleja nie chciał się wypowiadać, bowiem nic o niej nie wie.
"Nie widziałem oświadczenia Libickiego, więc trudno mi się do niego ustosunkować. Mogę jedynie powiedzieć, że IPN nie prowadził żadnej kwerendy w sprawie Libickiego" - powiedział szef wrocławskiego IPN. Przyznał, że we wtorek, gdy spotka się z Piotrowskim, będzie chciał z nim na ten temat porozmawiać. "Co do Grzelczyka, to już nie pracuje w IPN" - dodał Suleja.
Także rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział PAP, iż nie zna oświadczenia Libickich, które - wedle jego wiedzy - do Instytutu jeszcze nie wpłynęło. Dodał, że jeśli tego typu pismo IPN otrzyma, wówczas się do niego odniesie.
Libiccy chcą też, aby odpowiednie służby wyjaśniły udział Jarosława Kaczyńskiego i Adama Lipińskiego w "rozkręcaniu spirali pomówień" Marcina Libickiego i wykorzystywania pracowników IPN do celów politycznych. Jan Filip Libicki zaapelował też do szefa IPN Janusza Kurtyki, aby wyjaśnił tę sprawę.
"Przecież oni (urzędnicy IPN - PAP) przyjechali tu prawdopodobnie w delegacji służbowej, za którą zapłacił Skarb Państwa.(...) W interesie Janusza Kurtyki jest tę sprawę do końca publicznie wyjaśnić" - powiedział dziennikarzom Jan Filip Libicki.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu nie znalazł dowodów na współprace Marcina Libickiego ze służbami specjalnymi PRL i uznał jego oświadczenie lustracyjne za prawdziwe.
Libicki wystąpił o autolustrację w marcu ub. roku, po tym, jak wskutek prasowych informacji o jego rzekomej współpracy z wywiadem PRL, nie znalazł się na liście kandydatów PiS do Parlamentu Europejskiego. Libicki zrezygnował też wówczas z członkostwa w PiS. (PAP)
kpr/ umw/ mja/ pz/ jra/