28.08.2010. Poznań (PAP) - Bogdan Lis, współtwórca NSZZ "Solidarność", nie spodziewał się, że związek zawodowy, o który walczono w 1980 roku, będzie liczył ponad 10 milionów członków. Legendarny działacz krytykuje władze za brak organizacji obchodów 30 - lecia NSZZ "Solidarność".
Bogdan Lis był wiceprzewodniczącym Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Brał udział w przygotowaniu 21 postulatów strajkowych. Był jednym z sygnatariuszy Porozumienia Gdańskiego podpisanego 31 sierpnia 1980 r.
"Nie spodziewaliśmy się, że związek będzie liczył 10 milionów członków, że wstąpi do niego dwa miliony członków PZPR, ale mógł do nas wstąpić każdy, kto chciał. Dla nas ci ludzie, którzy masowo wstępowali do związku, byli świadectwem tego, że to, co robimy, to słuszna droga, że wszyscy tego w Polsce potrzebujemy i że jest szansa na to, że można w Polsce coś zmienić" - powiedział PAP Bogdan Lis.
Legendarny przywódca Solidarności wspomniał, że strajk w sierpniu 1980 roku miał różne oblicza i przechodził rozmaite fazy.
"Początkowo było to kilka zakładów i strajkowe postulaty dotyczyły konkretnych przedsiębiorstw. Później, kiedy doszły inne zakłady i rozpoczął się strajk Solidarnościowy w Stoczni, to widzieliśmy, że rośniemy w siłę i ułożyliśmy 21 postulatów" - powiedział Lis.
Lis zaznaczył, że na każdym etapie strajków postulaty były tak formułowane, aby można je było z władzą negocjować.
"Początkowo, w poszczególnych zakładach domagano się nowych wyborów do oficjalnie działających związków, później, jak strajk się rozszerzał, doszedł postulat powołania wolnych związków zawodowych" - wyjaśnił Lis.
Strajkujący, w postulatach nie domagali się wolnych wyborów politycznych, nie chcieli też likwidacji cenzury - tylko jej ograniczenia.
"Ale najważniejsza była własna organizacja związkowa, która - to było nasze doświadczenia po roku 1970 - będzie dbała o to, żeby podpisane zobowiązania ze strony rządu były realizowane. Taka struktura dawała nam nadzieję, że jest szansa na to, że coś się w Polsce zmieni" - powiedział Lis.
Według Lisa, strajkowi w sierpniu 1980 roku towarzyszyły i strach, i chwile euforii.
"Baliśmy się, że to wszystko się źle skończy, że wylądujemy metr po ziemią albo na dalekim wschodzie, ale były chwile euforii, kiedy do Stoczni przyjechał na negocjacje wicepremier rządu PRL Jagielski - powiedział Lis.
Były lider związkowy wspomina, że na delegacji rządowej wielkie wrażenie wywarła determinacja strajkujących. Kiedy Jagielski wjeżdżał do Stoczni autobusem z delegacją rządową, przejeżdżał przez szpaler robotników, którzy pięściami tłukli w autobus.
Lis zauważył, że choć nastroje w czasie strajku często się zmieniały, to "niezmienna pozostawała świadomość, że to, co robimy, jest przełomowe w jakimś sensie. Oczywiście, nie wiedzieliśmy wtedy, że komunizm upadnie, ale była euforia, wiedzieliśmy, że to, co się dzieje, przewartościowuje cały system, który w Polsce funkcjonował. I przede wszystkim mieliśmy poczucie, że ludzie po tym strajku, nie będą już tacy sami jak przedtem" - powiedział Bogdan Lis.
Według Lisa, Solidarność wywiązała się ze swojej roli w 1989 roku, ale przez zaangażowanie polityczne związku w czasach AWS, dziś nie spełnia odpowiednio swego zadania.
"Uważam - mówi Lis - że Solidarność niezbyt dobrze wypełnia swoją rolę. Dowodem na to jest liczba członków. Gdyby związek działał dobrze, to miałby nie 400 tys. członków, tylko tyle ile ma OPZZ albo i więcej".
Według Lisa, przyczyną takiego stanu rzeczy jest zaangażowanie polityczne związku. "Zwłaszcza Mariana Krzaklewskiego, który kierował związkiem a zarazem był szefem ruchu politycznego Akcja Wyborcza Solidarność (AWS). Nie można podejmować decyzji bijących w pracowników, a jednocześnie być szefem związku, który się na te działania nie zgadza" - dodał Lis.
Współtwórcy Solidarności Bogdanowi Lisowi brakuje też państwowych obchodów 30. rocznicy powstania związku.
"Nie ma żadnych obchodów 30-lecia; są tylko jakieś, takie trochę zaściankowe, działania. Przecież Sejm uznał ten dzień za święto państwowe i w związku z tym struktury państwowe czy samorządowe mają obowiązek zająć się organizacją obchodów" - uważa Bogdan Lis.
Lis uznaje prawo związku do organizacji własnych obchodów i sam weźmie udział w nadzwyczajnym krajowym Zjeździe NSZZ "Solidarność", ale chce, aby to państwo utrwalało dorobek Solidarności.
"Jeżeli chcemy zadbać o nasz dorobek historyczny, jeżeli chcemy podkreślić, jak ważne było to wydarzenie dla nas i dla świata - przecież to jest jedno z niewielu polskich zwycięstw - to muszą być obchody organizowane przez państwo" - powiedział PAP Lis.(PAP)
kpr/ abe/