Młodzież poszukuje postaci, które byłyby dla nich wzorcem, przykładem, punktem odniesienia. Myślę, że nie ma lepszych bohaterów niż Niezłomni, którzy swoją odwagą spowodowali, że dziś jesteśmy wolnymi ludźmi – mówi prezes Fundacji „Willa Jasny Dom” Marlena Piekarska-Olszówka, właśnie przez IPN uhonorowana Nagrodą „Kustosz Pamięci Narodowej”.
Nagrody Instytutu Pamięci Narodowej „Kustosz Pamięci Narodowej” są przyznawane osobom i organizacjom społecznym – za udział „w upamiętnieniu historii Narodu Polskiego w latach 1939–1989 oraz za działalność publiczną zbieżną z ustawowymi celami Instytutu Pamięci Narodowej”. Tytuł Kustosza Pamięci Narodowej przyznano w tym roku m.in. prezes Fundacji „Willa Jasny Dom” Marlenie Piekarskiej-Olszówce, która – jak napisano – „od lat, kierując się ideą szerzenia prawdy o powojennej historii Polski, popularyzuje wiedzę na temat antykomunistycznego podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej”.
Nagroda „Kustosz Pamięci Narodowej" została ustanowiona w lipcu 2002 r. przez ówczesnego prezesa IPN prof. Leona Kieresa. Zeszłorocznymi laureatami zostali: pośmiertnie prezydent Lech Kaczyński, a także badacz i popularyzator dziejów Lwowa, założyciel Instytutu Lwowskiego Janusz Wasylkowski, o. Antoni Herkulan Wróbel z zakonu bernardynów z Argentyny, Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej działające w Ameryce oraz wrocławskie Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów.
PAP: Skąd nazwa fundacji, którą pani prowadzi?
Marlena Piekarska-Olszówka: Fundacja „Willa Jasny Dom” to nawiązanie do historycznej nazwy kamienicy położonej w warszawskich Włochach, przy ul. 11 listopada 2, a od lat pięćdziesiątych ul. Świerszcza 2. Pełna nazwa budynku to Willa Jasny Dom małżeństwa Kosteckich. Burmistrz Włoch Franciszek Kostecki sprzedał ten dom mojemu pradziadkowi Józefowi Kasperkiewiczowi, lecz zachowano nazwę Willa Jasny Dom.
PAP: Co wydarzyło się w tym domu w styczniu 1945 r.?
Marlena Piekarska-Olszówka: 28 stycznia 1945 r. na ręce mojego pradziadka Józefa Kasperkiewicza wpłynął nakaz Komendanta Wojennego Miasta Włochy mjr. Puszkowa, w którym sowiecki oficer nakazywał mojej rodzinie i wszystkim pozostałym mieszkańcom willi jej niemal natychmiastowe opuszczenie wraz z pozostawieniem całego dobytku. Tak stało się zaledwie dzień później. Moim pradziadkom udało się zabrać jedynie to, co było dla nich najważniejsze, czyli Pismo Święte, fotografie i część dokumentów.
O tym, co w willi wydarzyło się później, dowiedzieliśmy się po kilkudziesięciu latach,
w 2000 r. Przez kolejne niemal osiemnaście lat poznawaliśmy nowe szczegóły wydarzeń z 1945 r. Okazało się, że zaraz po wyrzuceniu wszystkich mieszkańców, w lutym 1945 r. w willi zainstalował się Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego. W 22 pomieszczeniach piwnicznych urządzono cele więzienne, a na wyższych kondygnacjach znajdowały się biura i pokoje przesłuchań. Jeszcze do niedawno uważano, że w willi zainstalowało się NKWD. Być może ta fałszywa informacja wynikała z faktu umieszczenia NKWD nieopodal willi moich pradziadków, przy ul. Cienistej 16. W toku badań archiwalnych prowadzonych przez pracowników IPN okazało się, że oprawcami byli funkcjonariusze GZI. Willa spełniała funkcje kwatery GZI od lutego do października 1945 r.
PAP: Powiedziała pani, że o tym, jaką funkcję pełnił ten dom, pani rodzina dowiedziała się dopiero w 2000 r. Droga do upamiętnienia więźniów willi była jeszcze dłuższa…
Marlena Piekarska-Olszówka: To prawda, ta droga była bardzo długa i wydaje mi się, że wciąż jesteśmy w jej połowie. Gdy dowiedzieliśmy się od pracowników IPN, że w podziemiach naszego domu mieściło się więzienie, nieco niedowierzaliśmy lub nie dopuszczaliśmy tej myśli do siebie. Był to pewien proces uczenia się tego miejsca wraz z jego tragiczną historią, poznawania byłych więźniów i ich rodzin. W tym czasie kierowaliśmy do różnych instytucji pisma z prośbą o pomoc. Dziś już nie będę wymieniała nazw tych instytucji. Niestety nie udało nam się uzyskać jakiejkolwiek pomocy.
Proszę pamiętać, że swobodny dostęp do pomieszczeń willi uzyskaliśmy dopiero niedawno, od końca 2013 r. Do tego czasu cały dom był zamieszkany przez tzw. lokatorów z nakazu, którzy niezgodnie z prawem zajmowali również wszystkie piwnice. Mimo że moja rodzina i IPN wiedziały, iż piwnice były świadkiem dramatu wielu osób, nie mieliśmy wpływu na los tych pomieszczeń.
Była to więc trudna i bardzo wyboista droga. Do 2013 r. nie udało nam się niemal niczego wywalczyć. Wówczas pojawił się pomysł utworzenia fundacji. Wcześniej odpowiadano nam, że instytucje zajmujące się historią i pamięcią o takich miejscach nie mogą współpracować z prywatnymi właścicielami. Wiele ułatwiło nam więc powołanie fundacji, poprzez którą zaczęliśmy walczyć o pamięć o tym miejscu. Fundacja i właściciele to te same osoby, ale mimo to powstanie fundacji zmieniło bardzo wiele w naszych stosunkach z innymi instytucjami i poprawiło możliwości pozyskiwania funduszy dla tego miejsca.
PAP: Czy w pani rodzinie historia wyrzucenia z willi we Włochach była przekazywana z pokolenia na pokolenie, czy raczej opowiadana półgłosem w obawie przed konsekwencjami mówienia o GZI WP?
Marlena Piekarska-Olszówka: Nie miałam możności poznania mojego pradziadka Józefa Kasperkiewicza, który stoczył dwunastoletnią walkę o odzyskanie willi. Zmarł w 1958 r. i przez kolejne kilkadziesiąt lat nastąpiła dla nas długa przerwa w historii tego miejsca. Moja babcia Irena Kasperkiewiczówna kilkukrotnie opowiadała mi o willi. Jej historie brzmiały nieco jak bajki. Spacerowałyśmy i babcia mówiła: „Wiesz, kiedyś we Włochach mieliśmy dom”. Do samego faktu wyrzucenia babcia odnosiła się rzadko i niechętnie. Mówiła tylko: „Pamiętajcie: z tego domu wyrzucili nas Sowieci”. W tym miejscu muszę podkreślić, że moja babcia była kobietą renesansu, grała na skrzypcach, fortepianie, mówiła po francusku, uczyła się gotować u hrabiny Zamoyskiej. Nigdy o nikim nie mówiła źle. Słowo „sowieci” w jej ustach miało jednak wyjątkowo pejoratywne zabarwienie. Wszyscy czuliśmy, że wynikało to ze swoistej traumy, którą babcia opisywała tylko tym jednym zdaniem opisującym moment ze stycznia 1945 r.
PAP: Czy wiemy cokolwiek o więźniach tego miejsca, Żołnierzach Niezłomnych, których trzymano w piwnicach willi?
Marlena Piekarska-Olszówka: W okresie funkcjonowania aresztu przeszło przez to miejsce ponad tysiąc kobiet i mężczyzn. Istnieją przekazy, iż więźniem Wili Jasny Dom był August Emil Fieldorf. Wiemy, że w piwnicach przetrzymywany był Bolesław Piasecki oraz żołnierze Armii Krajowej. Miałam niebywały zaszczyt poznania dwóch z nich – Ludwika Molika oraz panią Alinę Kosińską z domu Górską. Po latach wrócili do piwnic w których byli więzieni w 1945 r. Pan Ludwik miał szczęście odnalezienia wyrytego przez siebie napisu. Pani Alina nie miała tyle szczęścia, ponieważ lokator zajmujący pomieszczenie, w którym był więziona, nie wyraził zgody na otwarcie piwnicy.
O więźniach tego miejsca wiemy więc naprawdę niewiele, ale kwerendy w archiwach IPN trwają i nasza wiedza będzie prawdopodobnie coraz pełniejsza, i przestaną być anonimowi.
PAP: Co dziś można zobaczyć w willi, jaki jest dostęp do tych pomieszczeń, w których przetrzymywano lub przesłuchiwano żołnierzy Armii Krajowej?
Marlena Piekarska-Olszówka: Mimo że willa nie ma statusu muzeum lub miejsca pamięci, to można ją dość swobodnie zwiedzać. Wystarczy kontakt poprzez stronę internetową, Facebook lub telefonicznie i umówić wizytę w willi. Staramy się dostosowywać do chętnych na żywą lekcję historii.
PAP: Jakie jeszcze działania podejmuje Fundacja?
Marlena Piekarska-Olszówka: Wszystkie nasze działania mają na celu rozpowszechnianie wiedzy o historii Willi Jasny Dom, ale również o dramacie ofiar reżimu komunistycznego. Realizujemy projekty edukacyjne, pokazy filmów w ramach współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej. Obecnie trwa druga edycja „Seansów w Jasnej”, podczas których pracownicy IPN opowiadają o wybranych bohaterach podziemia antykomunistycznego. Zapraszamy też historyków i autorów książek. Staramy się, aby wiedza o tym unikatowym miejscu trafiała do jak najszerszego kręgu odbiorców.
PAP: Zbliża się Noc Muzeów. Co Fundacja Willa Jasny Dom planuje na ten dzień?
Marlena Piekarska-Olszówka: Willa Jasny Dom jest jedynym w dzielnicy Włochy miejscem otwartym w ramach Nocy Muzeów. Zwiedzający będą mogli zobaczyć wyryte przez więźniów inskrypcje zachowane na drzwiach i ścianach piwnic. Odbędzie się również pokaz filmu „Ciemna strona Jasnego Domu” i będzie można obejrzeć wystawę pt. „Krzyk murów”.
PAP: Uczestnikami wydarzeń organizowanych przez Fundację są głownie ludzie młodzi. Co tak bardzo przyciąga ich w historii podziemia antykomunistycznego i Żołnierzy Niezłomnych?
Marlena Piekarska-Olszówka: Moim zdaniem młodzież poszukuje postaci, które byłyby dla nich wzorcem, przykładem, punktem odniesienia. Myślę, że nie ma lepszych bohaterów niż Niezłomni, którzy swoją odwagą, wręcz heroizmem, spowodowali, że dziś jesteśmy wolnymi ludźmi. Stąd ta fascynacja i niech ona trwa.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/