W stanie wojennym wielka solidarność naszych przyjaciół z zagranicy polegała na izolacji systemu politycznego w Polsce i na ludzkiej pomocy dla Solidarności i Polaków. Francja przodowała w tej pomocy - mówił w środę na Uniwersytecie Warszawskim Tadeusz Mazowiecki. Były premier przemawiał w środę na Uniwersytecie Warszawskim na konferencji "13 grudnia 1981 r. w oczach Polaków i Francuzów. Nie ma wolności bez solidarności".
"Była wtedy, w stanie wojennym, wielka solidarność, solidarność naszych przyjaciół z zagranicy, polegająca na izolacji systemu politycznego w Polsce i na ludzkiej pomocy dla Solidarności i Polaków w ogóle. Francja była niewątpliwie miejscem przodującym w tej pomocy" - mówił Mazowiecki.
W spotkaniu, zorganizowanym z okazji 30. rocznicy ogłoszenia stanu wojennego, udział wzięła małżonka prezydenta Anna Komorowska oraz m.in. Marcel Grignard, zastępca sekretarza generalnego Francuskiej Demokratycznej Konfederacji Pracy (CFDT), organizujący po ogłoszeniu stanu wojennego wsparcie dla Polaków, korespondent dziennika "Le Monde" w Polsce w latach 1979-1983 Bernard Guetta oraz redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" i działacz polityczny Adam Michnik.
"Była wtedy, w stanie wojennym, wielka solidarność, solidarność naszych przyjaciół z zagranicy, polegająca na izolacji systemu politycznego w Polsce i na ludzkiej pomocy dla Solidarności i Polaków w ogóle. Francja była niewątpliwie miejscem przodującym w tej pomocy" - mówił Mazowiecki.
Były premier nawiązał do wydarzenia poprzedzającego ogłoszenie stanu wojennego - spotkania generała Jaruzelskiego, prymasa Glempa i Lecha Wałęsy 4 listopada 1981 r. Przypomniał twierdzenie gen. Jaruzelskiego, że Solidarność zaprzepaściła szanse, jakie dawała ta rozmowa. Gen. Jaruzelskiemu chodziło o "włączenie Solidarności w te transmisyjne organizacje, które były zjednoczone we Froncie Narodowym". "A w tamtym momencie trzeba było zdobyć się na coś jakościowo zupełnie innego" - podkreślił Mazowiecki.
Jak mówił Mazowiecki, komuniści nie mogli przeskoczyć własnego cienia z powodu nacisku radzieckiego, niezależnie od tego, czy w danym momencie mogło dojść do wkroczenia wojsk radzieckich, czy nie. "My nie mogliśmy wyzbyć się wolności" - podkreślał Mazowiecki.
Według niego, najgłębszą istotą stanu wojennego było zabicie tej nadziei, która otworzyła się w sierpniu 1980 r." "Mądrość reakcji na stan wojenny, polegała na tym, że nie odpowiedziano rozpaczliwymi próbami walki zbrojnej". Rozumny opór cywilny, trwający przez lata doprowadził nas do 1989 r. - podkreślił były premier.
Uczestniczący w środowej konferencji Bernard Guetta, korespondent w Polsce od 1979 r. jednego z najważniejszych francuskich dzienników "Le Monde", przypomniał, że kiedy rozpoczęły się strajki w stoczni po ogłoszeniu stanu wojennego znał już dobrze sytuację w naszym kraju i - jak sam powiedział - "wszystkich głównych graczy". Guetta doszedł wówczas do wniosku, że "wprowadzenie stanu wojennego skazało komunizm na śmierć, a ten wyrok osobiście podpisał Jaruzelski".
"Korespondencje Bernarda w czasie strajków i wydarzeń Solidarności znakomicie informowały świat, opinię francuską - i nie tylko - na pierwszych stronach +Le Monde'+ o tym, co się w Polsce dzieje - powiedział Mazowiecki.
Guetta podkreślił, że niesienie pomocy ofiarom stanu wojennego popierali we Francji wszyscy, niezależnie od poglądów politycznych. "Pomoc Polsce zjednoczyła wszystkich Francuzów, to budziło wtedy narodową jednomyślność" - mówił Guetta. Według niego, "skrajna lewica, która była głęboko antykomunistyczna, nie posiadała się z radości widząc, że jej marzenie się ziściło - klasa robotnicza kroczy przeciwko komunizmowi". Z kolei "naród kroczący pod krzyżem przeciwko komunizmowi" przemawiał do tradycjonalistów. "Oni nie marzyli o czymś podobnym od dwóch wieków" - uznał.
"Redakcja +Le Monde" się cieszyła, że mieli w Warszawie kogoś tak szalonego jak reszta Polaków" - wspominał Guetta. Jak zaznaczył, na przełomie lat 70. i 80. nie wszyscy wierzyli w powodzenie walki z reżimem komunistycznym. "Zarówno ja, młody wówczas człowiek, jak i inni przedstawiciele tego pokolenia, również tu w Polsce, wierzyliśmy, że świat może być tylko piękniejszy niż był wcześniej, że historia mogła kroczyć już tylko w lepszym kierunku. Dlatego byliśmy pokoleniem optymistów. Ostatecznie mieliśmy rację" - podkreślił.
"Przyjaciół poznajemy w biedzie, nasi przyjaciele z Francji nam pomogli. 30 lat temu mój mąż, jak wielu innych, został internowany, a ja zostałam z dwójką małych dzieci i też doświadczyłam pomocy przyjaciół z Francji" - powiedziała uczestnicząca w środowym spotkaniu Anna Komorowska.
Konferencję "13 grudnia 1981 r. w oczach Polaków i Francuzów. Nie ma wolności bez solidarności" zorganizowali Ośrodek Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich, Instytut Romanistyki UW oraz Fundacja im. prof. Bronisława Geremka.
Honorowy patronat nad konferencją objęła małżonka prezydenta Anna Komorowska oraz rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr hab. Katarzyna Chałasińska-Macukow.(PAP)
mce/ abe/