Pierwszy zrzut Cichociemnych na polskie ziemie upamiętnili w piątek mieszkańcy Dębowca, gdzie w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. wylądowali rtm. Józef Zabielski "Żbik", kpt. Stanisław Krzymowski "Kostka" i kurier Czesław Raczkowski "Włodek".
"Uważamy, że należy się szczególny szacunek ludziom, którzy bronili Ojczyzny w tym najtrudniejszym czasie. Naszym obowiązkiem jest doceniać ich trud i poświęcenie. To im zawdzięczamy to, że dziś żyjemy" – powiedział w rozmowie z PAP wójt Dębowca Tomasz Branny.
W uroczystości nie uczestniczył mjr Aleksander Tarnawski, ostatni żyjący Cichociemny. Przysłał jednak nagranie wideo, które zostało wyemitowane podczas akademii w miejscowej szkole. Przekazał w nich pozdrowienia i zaprosił wszystkich na przyszłoroczne uroczystości: 80-lecia pierwszego zrzutu, a także swoje setne urodziny. Mjr Tarnawski urodził się 8 stycznia 1921 r.
W piątek przedstawicie władz gminy, młodzież, członkowie lokalnych stowarzyszeń, a także żołnierze, złożyli kwiaty przed obeliskiem upamiętniającym wydarzenia sprzed 79 lat.
Na rynku w Skoczowie, sąsiadującym z Dębowcem, otwarta została plenerowa ekspozycja poświęcona Cichociemnym, którzy zostali aresztowani przez NKWD i byli więzieni w sowieckich łagrach. Została zorganizowana przez prof. Krzysztofa Hejkego i Fundację im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Prezentowane fotogramy pokazują zarówno żołnierzy, jak też miejsca spoczynku.
Organizatorzy wystawy podali, że spośród 316 Cichociemnych, zrzuconych do okupowanej Polski, 97 doświadczyło aresztowania przez NKWD, a wielu z nich więzienia i niewolniczej pracy w łagrach. Bilans sowieckich losów Cichociemnych nie jest pełny.
Wystawę można oglądać na skoczowskim rynku do 28 lutego br.
Pierwszy zrzut pierwotnie miał nastąpić 20 grudnia 1940 r. Akcja została odwołana. Kolejny termin wyznaczono na noc z 15 na 16 lutego 1941 r. Kryptonim pierwszego zrzutu brzmiał "Adolphus". Cichociemni mieli wylądować w okolicach Włoszczowy. Przez błąd w nawigacji stało się to niedaleko wsi Dębowiec. Ten teren był już włączony do III Rzeszy.
W trakcie lądowania Zabielski uszkodził staw skokowy i śródstopie. Na zrzutowisku odnalazł się z Raczkowskim. Od polskiego gospodarza wynajęli furmankę, którą dotarli do Skoczowa, a stąd pociągiem do Bielska, gdzie się rozdzielili. Osobno przekraczali granicę Generalnego Gubernatorstwa.
Krzymowski i Zabielski dotarli do Warszawy. Później zameldował się tam również Raczkowski, którego Niemcy zatrzymali podczas przekraczania granicy. Uznali go za przemytnika i uwięzili w Wadowicach. Nawiązał kontakt z Batalionami Chłopskimi. Został wykupiony z więzienia.
W strefie lądowania Niemcy odnaleźli zrzucone na osobnych spadochronach zasobniki zawierające radiostacje, broń i materiały wybuchowe.
Samolot bezpiecznie wrócił do Wielkiej Brytanii po niemal 12 godzinach lotu.
Cichociemni byli żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych, szkolonymi w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych. W rekrutacji prowadzonej od lata 1940 r. do jesieni 1943 r. do służby w tej roli zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów. Przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano 579 żołnierzy i kurierów. Od 15 lutego 1941 r. do 26 grudnia 1944 r. odbyły się 82 loty, podczas których przerzucono 316 cichociemnych, w tym jedną kobietę - Elżbietę Zawacką "Zo", oraz 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Cichociemni w kraju działali w Armii Krajowej. Służyli m.in. w Związku Odwetu, Kedywie i Wachlarzu, szkolili podchorążych, walczyli w Powstaniu Warszawskim.
Do najbardziej znanych Cichociemnych należeli: ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki, mjr Bolesław Kontrym "Żmudzin", mjr Hieronim Dekutowski "Zapora" i kpt. Jan Piwnik "Ponury".
W czasie wojny zginęło 103 cichociemnych. Wielu zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w powojennej Polsce. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/