40 kajakarzy popłynie rzeką Wisłą z Czechowic-Dziedzic do Krakowa, by upamiętnić mjr. Henryka Flamego "Bartka", dowódcę największego oddziału podziemia antykomunistycznego w Beskidacha. Wypłyną 20 czerwca.
„Memoriał, organizowany już po raz piąty, zawsze jest wyzwaniem i próbą zmierzenia się z własnymi słabościami. Uczestnicy wzorują się na postaci Henryka Flamego, żołnierza wyklętego, który nie miał lekko, ale potrafił przełamać swoje słabości. Memoriał ma też za zadanie promować tego bohatera. Powinien on mieć stałe miejsce w świadomości Polaków, zwłaszcza bielszczan, mieszkańców Żywiecczyzny, Śląska Cieszyńskiego i zachodniej części Małopolski, gdzie walczył. Wciąż jest niedostatecznie upamiętniony, a przecież oddał życie za wolną Polskę” – – powiedział w środę PAP organizator wydarzenia Paweł Kluska.
Uczestnicy Memoriału im. Henryka Flamego wypłyną 20 czerwca z Czechowic-Dziedzic. „Najmłodszy kajakarz ma 7 lat, a najstarszy znacznie ponad 70” – powiedział Kluska. Przed wodowaniem wszyscy złożą znicze na grobie „Bartka”, który spoczywa na cmentarzu czechowickiej parafii św. Katarzyny.
Paweł Kluska powiedział, że codziennie uczestnicy do pokonania będą mieli ponad 30 km. W pierwszym dniu dopłyną do Bierunia Nowego w pobliżu granicy województw śląskiego i małopolskiego. Kolejne przystanki z noclegami organizatorzy zaplanowali w Łączanach i Tyńcu. 23 czerwca kajakarze dopłyną pod Wawel.
Kluska przypomniał, że wyznaczona trasa jest nieprzypadkowa. Flame w 1935 r. pokonał znaczną jej część łodzią, którą sam zbudował.
Henryk Flame ps. Bartek urodził się w 1918 r. w Frysztacie na Zaolziu, skąd jego rodzice przybyli do Czechowic koło Bielska i Białej. Przed wojną wstąpił do podoficerskiej szkoły lotnictwa dla małoletnich, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. Walczył w kampanii wrześniowej. Dwukrotnie został zestrzelony, pierwszy raz przez Niemców pod Warszawą, a następnie koło Stanisławowa przez Sowietów. Dotarł na Węgry, gdzie został internowany.
W 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Na przełomie 1943 i 1944 r. oddział ukrył się w lesie. Jesienią 1944 r. został zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował rozkazy NSZ i gromadził broń.
Zagrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników oddział stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. Wisły w Beskidach.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN większość żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i zamordowano.
Flame zlecił nadzór nad operacją przerzutu swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi "Rysiowi", który został zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. "Bartek" przeszedł w tym czasie operację nogi. Wobec braku kontaktu z "Rysiem" uciekł śledzącym go ubekom i wrócił w góry. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 r. 1 grudnia 1947 r. został zastrzelony przez milicjanta w Zabrzegu.
W 2017 r. Henryk Flame został pośmiertnie awansowany do stopnia majora. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ itm/