
Przelana krew ofiar Grudnia 1970 była początkiem końca komunizmu; kule dopadły robotników, którzy walczyli o godność człowieka i wolność narodu - napisał w poniedziałek na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy komitetów wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni), a ponad 1160 zostało rannych.
W swoim tweecie nawiązującym do wydarzeń sprzed 48 lat, szef polskiego rządu przytoczył słowa "Ballady o Janku Wiśniewskim": "Nie płaczcie matki, to nie na darmo. Nad stocznią sztandar z czarną kokardą".
"Jakże prorocze były to słowa. Przelana krew ofiar Grudnia 1970 była początkiem końca komunizmu. Kule dopadły robotników, którzy walczyli o godność człowieka i wolność narodu" - ocenił Morawiecki. Do wpisu dołączył słynne zdjęcie przedstawiające protestujących w Gdyni robotników, którzy na drzwiach niosą ciało zastrzelonego przez żołnierzy LWP Zbyszka Godlewskiego. Losy Godlewskiego stały się kanwą dla "Ballady o Janku Wiśniewskim". (PAP)
autor: Marceli Sommer
msom/ mrr/