Po ośmiu dniach od wyjazdu z Warszawy i odwiedzinach miejsc polskiej pamięci narodowej na zachodniej Ukrainie, w sobotę wieczorem dotarł do Bykowni pod Kijowem XVI Międzynarodowy Rajd Katyński.
Uczestnicy rajdu, jak co roku, zatrzymali się w lesie przy największym na Ukrainie cmentarzu ofiar komunizmu. Znajduje się tu Polski Cmentarz Wojenny, na którym spoczywają wojskowi zamordowani w ramach zbrodni katyńskiej. Motocykliści oddali im hołd.
„Rajd katyński jedzie z misją: budzić pamięć, a jednocześnie poszerzać mapę historyczną miejsc, do których nie docierają nawet instytucje państwowe. Chcemy chronić je od zniszczenia i zapomnienia” – powiedział ksiądz Dariusz Stańczyk, komandor i kapelan XVI Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego.
Ksiądz Stańczyk poinformował, że uczestnicy rajdu, w którym jadą obecnie 54 osoby, pokonali dotychczas około 2,5 tys. kilometrów. Byli m.in. w Porycku na Wołyniu, gdzie w lipcu 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zamordowali około 200 Polaków, we Lwowie, Trembowli, Jazłowcu, Kamieńcu Podolskim, Barze, Chmielniku i Winnicy.
W miejscach, które odwiedzają, motocykliści spotykają się z mieszkającymi na Ukrainie Polakami i przekazują im pomoc. „Wieziemy dary od Polaków dla biednych domów, rodzin, dla sióstr zakonnych, by Polska była z nas dumna” - podkreślił komandor Rajdu.
Z Bykowni, gdzie motocykliści złożyli wieńce i zapalili znicze na Polskim Cmentarzu Wojennym, Rajd Katyński wyruszy do Rosji.
Polski Cmentarz Wojenny w Bykowni, który upamiętnia 3435 polskich więźniów aresztowanych i zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na Ukrainie w ramach zbrodni katyńskiej, otwarto w 2012 roku. W tym sosnowym lesie pochowane są również polskie ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru z lat 1937-1938.
Największą grupę zamordowanych stanowią Ukraińcy i przedstawiciele innych narodowości ZSRR - ofiary represji komunistycznych. Byli to przede wszystkim tzw. wrogowie władzy sowieckiej, którzy zginęli przeważnie od strzału w głowę. Pochowani są tam na obszarze ok. 5 hektarów.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/