W kościele Najświętszego Zbawiciela w Pradze odprawiono we wtorek wieczorem mszę w intencji Jana Palacha, który przed 50 laty, 16 stycznia 1969 roku, podpalił się na praskim Placu Wacława w proteście przeciwko stłumieniu „praskiej wiosny”. W trzy dni po dokonaniu tego czynu Palach zmarł w szpitalu.
Mszę odprawił prezes Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej, popularny w Czechach katolicki duchowny i kaznodzieja, ks. Tomasz Halik. Przypomniał, że czyn Palacha był skierowany przeciwko rezygnacji narodu czeskiego i przeciwko rządzącej władzy komunistycznej, która starała się zniszczyć pozostałości „praskiej wiosny”.
„Student Jan poprzez swój czyn stał się światłem absolutnym, które miało w tej szarości półprawd i iluzji oświetlić prawdę o nas samych” – powiedział ks. Halik. Dodał, że Palach pokazał, iż prawda ma większe znaczenie niż życie.
„Nie zmarnował własnego życia, ale podarował je, by ludzie uświadomili sobie cenę prawdy i wolności” – mówił kaznodzieja, który odniósł się także do spraw aktualnych. Ostrzegł przed szerzeniem z Europy Wschodniej dezinformacji i przed dążeniami niektórych czeskich polityków, by dawać pierwszeństwo interesom ich wschodnich sponsorów. Wskazał także na problem szerzenia strachu i paniki, na czym korzystają populistyczni politycy.
Urodzony w 1948 roku student Uniwersytetu Karola w Pradze Jan Palach oblał się benzyną i podpalił na placu Wacława 16 stycznia 1969 roku. Zmarł w trzy dni później, a jego czyn stał się na całym świecie symbolem walki z biernością.
W ciągu kilku miesięcy po śmierci Palacha jego czyn powtórzyło w Czechosłowacji 26 osób, z których siedem zmarło. Przed nim aktu samospalenia w ramach protestu przeciw inwazji na Czechosłowację dokonał w Warszawie Ryszard Siwiec. (PAP)
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ dmi/