"New York Times" poświęca we wtorek duży materiał zmarłemu w zeszłym miesiącu w wieku 82 lat byłemu polskiemu dyplomacie Januszowi Lewandowskiemu, przypominając jego zaangażowanie w wysiłki pokojowe, mające zakończyć wojnę wietnamską.
W połowie lat 60. Lewandowski został wysłany do Wietnamu z "zielonym światłem dla zbadania możliwości wynegocjowania pokoju" - pisze "NYT". Do Sajgonu przybył 10 kwietnia 1966 roku. Oficjalnie był przedstawicielem świata komunistycznego w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Indochinach, powołanej do monitorowania naruszeń rozejmu po podziale Wietnamu na część północną i południową w 1954 roku. W skład komisji wchodziły też Indie i Kanada.
Lewandowski już kilka dni po przybyciu do Sajgonu poleciał do Hanoi, mając ze sobą "błogosławieństwo Moskwy". Ówczesny przywódca radziecki Leonid Breżniew zaakceptował jego misję po naradzie z polskim ministrem spraw zagranicznych Adamem Rapackim - podaje "NYT", przypominając, że chodzi o "operację nagietek", o której bardzo pozytywnie wypowiadał się także ówczesny prezydent USA Lyndon B. Johnson.
"NYT" opisuje rozmowy Lewandowskiego w Hanoi z premierem Wietnamu Północnego Pham Van Dongiem, którego Polak starał się nakłonić do negocjacji pokojowych. Jego inicjatywa trafiła do przekonania przedstawicielom władz północnowietnamskich. Spytano go, czy mógłby odegrać role w takich negocjacjach.
Lewandowski już kilka dni po przybyciu do Sajgonu poleciał do Hanoi, mając ze sobą "błogosławieństwo Moskwy". Ówczesny przywódca radziecki Leonid Breżniew zaakceptował jego misję po naradzie z polskim ministrem spraw zagranicznych Adamem Rapackim - podaje "NYT", przypominając, że chodzi o "operację nagietek", o której bardzo pozytywnie wypowiadał się także ówczesny prezydent USA Lyndon B. Johnson.
Po powrocie Lewandowskiego do Sajgonu minister spraw zagranicznych Wietnamu Południowego zorganizował jego spotkanie z prezydentem Nguyenem Van Thieu. Na tym spotkaniu również padła sugestia, by Polak pośredniczył w rozmowach pokojowych.
Lewandowski wrócił do Hanoi w czerwcu 1966 roku. Premier Pham Van Dong powiedział mu, że Wietnam Północny jest gotów pójść na znaczne ustępstwa, takie jak zaakceptowanie neutralnego Wietnamu Południowego, może nawet z ówczesnym rządem. Poproszono jedynie o terminarz wycofania się Amerykanów, nie żądając ich natychmiastowego wyjścia z Wietnamu.
"NYT" odnotowuje, że ambasador Włoch w Wietnamie Południowym Giovanni D'Orlandi, który zaprzyjaźnił się z Lewandowskim, zorganizował w swej ambasadzie spotkanie Polaka z ambasadorem USA Henrym Cabotem Lodge'em. "Lewandowski dopilnował, by idee Amerykanina dotarły do Hanoi" - pisze "NYT". Jedną z nich była gotowość Waszyngtonu do zaakceptowania neutralności Wietnamu Południowego. W grę wchodziło też powiązanie zakończenia bombardowań z przerwaniem przez stronę północną infiltracji Południa. "Administracja Johnsona nazwała tę inicjatywę +nagietek+, zgodnie z tradycją nadawania wysiłkom pokojowym nazw kwiatów" - przypomina "NYT".
Dziennik odnotowuje, że 1 grudnia 1966 roku Wietnam Północny postanowił przetestować gotowość Waszyngtonu do pokoju, zwracając się do Lewandowskiego o poinformowanie ambasadora Lodge'a, że jeśli Amerykanie rzeczywiście poważnie podchodzą do sprawy, powinni udać się na spotkanie z ambasadorem Wietnamu Północnego w Warszawie. Johnson chętnie się zgodził.
Mimo że Amerykanie nieoczekiwanie wznowili bombardowania w pobliżu Hanoi, do Warszawy udał się północnowietnamski dyplomata Nguyen Dinh Phuong. Te bombardowania były zaplanowane kilka tygodni wcześniej i żaden z przedstawicieli władz, który mógł wiedzieć zarówno o tych planach ataków, jak i o spotkaniu w Warszawie, nie powstrzymał nalotów - przytacza "NYT" opinię Jamesa G. Hershberga, autora książki "Marigold: The Lost Chance for Peace in Vietnam" (Nagietek: Utracona szansa na pokój w Wietnamie), wydanej w 2012 roku.
Ostatecznie do spotkania z ambasadorem USA w Polsce Johnem A. Gronouskim jednak nie doszło. "NYT" pisze, że mogła wtedy zawieść komunikacja - ambasador USA czekał na wysłannika Wietnamu Północnego w polskim MSZ, a wysłannik oczekiwał Gronouskiego w ambasadzie Wietnamu Północnego.
Johnson uznał, że "operacja nagietek" była fiaskiem, bo strona północnowietnamska w rzeczywistości nie chciała rozmawiać z Amerykanami. "Polacy nie tylko zaprzęgli wóz przed konia; kiedy przyszło do rozliczeń okazało się, że w ogóle nie mieli konia" - napisał Johnson w swoich pamiętnikach. USA kontynuowały bombardowania, a wysiłki pokojowe Lewandowskiego spełzły na niczym.
Według "NYT" w dniu planowanego spotkania w Warszawie Johnsona poinformowano, iż w Wietnamie zginęło 6250 żołnierzy amerykańskich. "W nadchodzących latach miało ich tam polec jeszcze 52 tysiące, wraz z dziesiątkami tysięcy Wietnamczyków" - przypomina amerykański dziennik.
Lewandowski opuścił Wietnam w maju 1967 roku. Był później polskim ambasadorem w Egipcie i w Grecji. Przeszedł na emeryturę w 1991 roku, "kiedy nowy, niekomunistyczny rząd nie zaoferował mu dyplomatycznego stanowiska" - pisze "NYT" w zakończeniu. (PAP)
az/ ap/ jbr/
int.