Jan Paweł II był papieżem, dzięki któremu następowało duchowe „przenikanie światów”. Miał charyzmat przybliżający Chrystusa zwykłym ludziom – mówi PAP dominikanin o. Tomasz Dostatni, animator lubelskiej Fundacji Ponad Granicami i forum dyskusyjnego „Przekraczać mury”.
PAP: Jan Paweł II to papież, który chyba zmienił świat i sposób sprawowania posługi duszpasterskiej na Stolicy Piotrowej bardziej, niż którykolwiek wcześniej. Cytuję tu jednego z najwybitniejszych myślicieli katolickich naszych czasów, czeskiego filozofa i teologa, ks. Tomasza Halika. Czy obecne zmiany idą w kierunku wytyczonym przez Karola Wojtyłę?
O. Tomasz Dostatni: Świat przechodzi szybkie zmiany, jest w ciągłym ruchu. Dlatego Kościół musi reagować na te zmiany, a przynajmniej starać się na nie odpowiadać, aby człowiek dostrzegał w gonitwie codziennej jakiś stały punkt duchowego, ewangelicznego odniesienia. Papież Wojtyła rozpoczynał swój pontyfikat 36 lat temu. To był świat zimnej wojny, żelaznej kurtyny i komunizmu, panującego w tej części Europy. Jan Paweł II to papież nie Włoch, papież "z dalekiego kraju", który osobiście przyczynił się do upadku komunizmu.
Tomasz Halik powtarza, że oprócz silnego nacisku na tę zmianę społeczną, drugim ważnym punktem pontyfikatu Jana Pawła II było spotkanie w Asyżu w 1986 roku; spotkanie ekumeniczne i międzyreligijne. Papież wskazał, że taki ma być kierunek Kościoła katolickiego: dialog i modlitwa o pokój w duchu Soboru Watykańskiego II. I wszędzie, gdzie pielgrzymował po świecie, zapraszał innych chrześcijan i ludzi różnych religii. Można powiedzieć, że następowało duchowe „przenikanie światów”. Bez wątpienia miał też charyzmat przybliżający Chrystusa zwykłym ludziom. Stawiał człowieka pośrodku wydarzeń i pokazywał, że człowiek musi być dostrzeżony w swoim cierpieniu, odrzuceniu, radościach i sukcesie. W skrócie, to „człowiek jest drogą Kościoła”.
O. Tomasz Dostatni: Świat przechodzi szybkie zmiany, jest w ciągłym ruchu. Dlatego Kościół musi reagować na te zmiany, a przynajmniej starać się na nie odpowiadać, aby człowiek dostrzegał w gonitwie codziennej jakiś stały punkt duchowego, ewangelicznego odniesienia. Papież Wojtyła rozpoczynał swój pontyfikat 36 lat temu. To był świat zimnej wojny, żelaznej kurtyny i komunizmu, panującego w tej części Europy. Jan Paweł II to papież nie Włoch, papież "z dalekiego kraju", który osobiście przyczynił się do upadku komunizmu.
PAP: Czy przypadkiem nie mamy do czynienia z okazji kanonizacji Jana Pawła II z kolejnym świątecznym koncertem uwielbienia dla wielkiego rodaka bez pogłębionej refleksji nad jego pontyfikatem?
O. Tomasz Dostatni: Koncerty są potrzebne. No chyba, że ktoś jest zupełnie głuchy, to nic z koncertu dla siebie nie wyniesie. Słyszę w naszym polskim światku stałe przestrogi, abyśmy nie sprowadzili kanonizacji na poziom wadowickich kremówek i wiele podobnych głosów. Dlatego im większy dzieli nas dystans czasu od życia i śmierci Jana Pawła II, tym większy musimy włożyć wysiłek, i to bardzo konkretny, w budowanie programów opartych na nauczaniu tego papieża. Nauczanie jest ogromne. To jest zadanie dla każdego z nas. Od tych, od których zależy dużo, tak naprawdę zależy najwięcej. Ale i małe grupy, indywidualni ludzie, gdy czytają Jana Pawła mogą się wiele nauczyć. I to dosłownie w każdej dziedzinie życia. To jest pewna summa chrześcijańskiego sensu życia. Dlatego niech ten koncert ma dyrygentów, muzyków i słuchaczy. Postulują, aby każdy coś dla siebie osobiście wybrał z tej muzyki i o tym opowiadał swoim najbliższym; dzieciom, wnukom...
PAP: Wielu autorów wskazuje na sprzeczności pontyfikatu Jana Pawła II: autor przełomowej dla sposobu myślenia o kapitale i pracy „trylogii” encyklik społecznych, z których ostatnia, z 1993 r. „Sollicitudo rei socialis”, ostrzega przed niebezpieczeństwami współczesnego wyzysku pracownika i źle pojętego rozwoju, jest jednocześnie bardzo zachowawczy w takich sprawach, jak celibat, antykoncepcja...
O. Tomasz Dostatni: To, co pan nazywa sprzecznościami w doktrynie katolickiej, to są kwestie umieszczania w różnych porządkach. Ten papież dostrzegał trudno rozwiązywalny dylemat między wolnością i godnością osoby ludzkiej, a takim prawnym i politycznym uporządkowaniem świata, w którym żyjemy, aby sprawiedliwość była zachowywana. I zawsze mówił o pierwszeństwie człowieka przed kapitałem i pracą. I to samo odnosi się do celibatu, czy wspomnianej antykoncepcji. Można je zrozumieć tylko w szerszym teologicznym i antropologicznym ujęciu doktryny katolickiej, co nie znaczy, że o tych sprawach nie można dyskutować, bo to nie są dogmaty wiary. I jak widać papież Franciszek taką rozmowę odważnie rozpoczyna. A dokąd w tej dyskusji zajdziemy, jakie będą konkluzje, poczekajmy, a zobaczymy. Jeszcze od szczerej wymiany poglądów nikt nic lepszego nie wymyślił. Wierzmy w dobrą wolę stron i ludzki rozum.
PAP: Dzięki Janowi Pawłowi II nastąpiło umiędzynarodowienie Kościoła, „wyprowadzenie go z włoskiego partykularza” – cytuję Ojca wypowiedź z któregoś z wywiadów. Zmiany wprowadzane przez papieża Franciszka idą w podobnym kierunku. Nie ma on jednak „konserwatywnych” ograniczeń, wynikających z doświadczeń życiowych i duszpasterskich Jana Pawła II, których następstwem był np. stosunek do latynoamerykańskiej teologii wyzwolenia.
O. Tomasz Dostatni: Zmiany Franciszka, ale co trzeba podkreślić i kardynałów, którzy go wybrali idą dużo dalej. Już nie chodzi tylko partykularyzm włoski, ale też o odejście od europocentryzmu Kościoła. Ten papież jest „przejściowy”. Myślę, że jego następca jeszcze bardziej będzie reprezentował tę część świata, gdzie jest większość katolików - Amerykę Łacińską. Franciszek ma europejskie korzenie, włoskich przodków, kształcił się w Niemczech.
Jeśli chodzi o konserwatyzm Jana Pawła II, w najlepszym tego słowa znaczeniu, miał on swoje korzenie właśnie w polskim doświadczeniu drugiej połowy XX wieku; faszyzmu, wojny i lat komunistycznych. Teologia wyzwolenia miała swoje marksistowskie podłoże ideologiczne - walkę klas jako język nie do zaakceptowania. Ale teologia wyzwolenia mówiła też o realnych nierównościach społecznych, biedzie, wyzysku. I te problemy zna Franciszek inaczej niż Jan Paweł II. Dlatego Jan Paweł II był blisko człowieka prześladowanego, Franciszek jest blisko człowieka wyzyskiwanego i żyjącego na marginesie społeczeństwa, nie ze swojej winy. Myślę, że Kościół nie przekreślając patrzenia papieża Wojtyły, może z papieżem Franciszkiem jeszcze bardziej stawać po stronie człowieka.
PAP: Pamiętamy słynną metaforę Jana XXIII, którego kanonizacja nastąpi jednocześnie z kanonizacją Jana Pawła II, że „trzeba do Kościoła wpuścić świeże powietrze”. Karol Wojtyła przestrzegał polskich księży przed „zbyt wystawnym sposobem życia”. Jak to rozumie Franciszek?
O. Tomasz Dostatni: Świeże powietrze jest człowiekowi do życia koniecznie potrzebne. Cieszę się, że następuje kanonizacja dwóch papieży. Bo chociaż sam nie żyłem w czasach Jana XXIII to wiem, że to był „dobry papież”. Papież Franciszek bierze ewangelię dosłownie. Mówi, że w czasach bezpiecznej konsumpcji rodzi się smutek wygody i chciwego serca. Tylko radość ewangelii może być odpowiedzią na takie życie. To jest papież „radości ewangelii”. Tak jak Jan Paweł II był „świadkiem nadziei” w trudnych latach niewoli dla wielu ludzi. Ostre słowa, stawiające wymagania duchownym padały też, jak pan przypomina, z ust Jana Pawła II. One dotyczą nie tylko polskiego Kościoła. To prawda, że ci, którzy poszli za Chrystusem w kapłaństwie, mogą od Jana Pawła II uczyć się, jak przeżywać skromnie, w cichości, swoje życie. A umieranie tego świętego papieża, na oczach dosłownie całego świata przypomina, że krzyż jest naprawdę wpisany w nasze życie.
Jak długo będzie mi dane używanie rozumu i będę miał jeszcze w sobie resztki pamięci, to będę się starał wczytywać się w teksty Jana Pawła II i przypominać sobie spotkania z nim i słowa, które do mnie powiedział. I do tego zachęcam swoich rodaków.
Rozmawiał Mirosław Ikonowicz (PAP)
ik/ ala/ malk/